O tym samym, tyle że ambitniej, prawie 20 lat wcześniej, Vadim nakręcił wspaniały film "I Bóg stworzył kobietę...". również z Bardotką w roli głównej...
Zapomniałem dodać... Skoro już o filmach mizoginicznych mowa, to nie należy też zapominać o doskonałym "Błękitnym aniele" (1930) z Marleną Dietrich w głównej roli.
Gdyby trzeba bylo nazwac ten film jednym przymiotnikiem najlepiej pasowalby wlasnie "GRAFOMANSKI":
Gdyby trzeba go bylo okreslic jednym rzeczownikiem, to tez byloby to slowo na G: "GNIOT".
I ta piosenka o Don Juanie nachalnie powtarzana w "kluczowych" i niekluczowych momentach, caly czas w kolko ta sama piosenka. Koszmar.