Filmy o śmierci to trudny temat. powiedziałbym filozoficzny. Są filmy, które coś do tego tematu wnoszą, dają bazę do refleksji na temat wpływu na życie, tych którzy żyją dalej, na zmianę reguł życia. Trzymanie się za ręce i ocieranie łez w tonacji serialowej jest generalnie wkurzające. Elementy komediowe, bez elementarnego związku z tematem, tworzą atmosferę chaosu pojęciowego. Ateizm bohatera, jest zupełnie bez sensu itd, itd . Ktoś coś nakręcił, ale sam nie wiedział po co. Spokojnie można po 20 min wyjść z kina, tam naprawdę się już nic nie wydarzy, nie ma na co czekać.