Amerykanie mają świra na punkcie własnych dzieci. Widać jak bardzo są niepewni jutra. W kraju gdzie zanikają więzi rodzinne ludzie zaczynają kombinować i przesadzać jeśli chodzi o sprawy ich pociech. Zresztą .. co tu gadać na ludzi z ziemi kolumbowskiej .. Polacy też mają z tym problemy.
W filmie reżyser ukazał nam wiele kontrastów moralnych. W tym właśnie zakwestionował słuszność wszystkich starań o bezpieczeństwo dzieci. No cóż film napewno wywołuje dyskusje. Widać w nim podobieństwo do Mystic River który również porusza problem molestowania dzieci.
I w taki właśnie sposób ludzie zaczynaja wariować na tym punkcie. Nawet dziecka wykąpać nie można, bo przecież to zakrawa o molestowanie. Niech chodzi brudne, niech wołają na niego w szkole "śmierdziel", ale przynajmiej ludzie nie powiedzą, że tatuś jest pedofilem.
Świat zwariował