Temat arcyciekawy, szczególnie że porusza kwestię bezpieki, jej działań po wojnie, mordowania polskich oficerów. Więcej takich tematów w debacie publicznej, ujawniania zbrodniarzy, a nie tam jakieś teczki i pasjonowanie się Wałęsą, czy też ludźmi którzy zostali w czasie przesłuchań złamani, więcej rozmów o prowadzących przesłuchania a nie o złamanych. Film lepszy w mojej ocenie od Katynia o niebo, ale nadal polskie kino wydaje mi się sztuczne, zbyt patetyczne, a o scenach batalistycznych, czy też scenach akcji nie będę pisał, zamach na SS-manna pokazany w sposób nie do przyjęcia jeżeli chodzi o ujęcia, dynamizm, czy efekty specjalne. Lepiej było wogóle pominąć tą scenę a skoncentrować się na historii Nila po wojnie, wspominając jedynie jego wielkie dokonania w trakcie jej trwania. 7/10.
Właśnie dzisiaj byłem na tym filmie i bardzo mi się podobał. Wg. mnie film zasługuje na wyższą ocenę niż jest teraz. Może film nie jest jakimś wielkim arcydziełem, ale wg. mnie jest to jeden z najlepszych filmów polskiej produkcji.
właśnie ten film był mało patetyczny, w porównaniu z Hollywoodem. Mogę się założyć, że gdyby to był film amerykański to generał sypałby co chwila jakimiś moralizatorskimi kazaniami przesłuchującym, współwięźniom, rodzinie itp. A tu był przedstawiony tak normalnie, zwykły facet z zasadami, którego ostatnia rzecz jaka interesuje to bohaterstwo.
To jest dla mnie prawdziwe (choć mało efektowne) a nie Mel Gibson umierający i krzyczący "Freeeedom"
Zgadzam się z Tobą całkowicie. jakoś tak jest, że często to co patetyczne wydaje się rzeczywiste i na odwrót. Mi się to trochę kojarzy z programem zwyczajni nadzwyczajni. Ludzie jak my, a w sytuacji nie codziennej, ale którzy wychodzą moralnie zwycięzcy dzięki miłości do Ojczyzny, zasadom które mieli. Pytanie czy dzisiaj moglibyśmy na to liczyć?
Na pewno moglibyśmy obecnie liczyć na bohaterskie postawy.
To, że teraz wydaje nam się, że brak bohaterów i autorytetów, wynika z faktu, iż nikt nie jest w stanie na prawdę przewidzieć, jakby zachował się w sytuacji krytycznej.
Zgadzam się z Tobą. Przychodzi mi tu na myśl scena, kiedy został wezwany z celi, na śmierć. Zapadła cisza, wszyscy stoją. Ja (przyzwyczajona do patetyzmu w tego typu produkcjach) natężyłam uczu i czkałam aż powie coś. Jakieś jedno słowo, które będzie "testamentem", które po nim pozostanie, po tym wielkim człowieku. To ostatnie, najważniejsze słowo, wypowiedziane do tych, ktrzy zostają w celi.
On mówi tylko: "Panowie". Podobało mi się to ;-).