Zadziwiające,że w początkowej fazie produkcji, kiedy się dowiedziałem o tym projekcie, wcale się nim specjalnie nie zainteresowałem. Ot,kolejna próba pokazania postaci historycznej, i to jeszcze pewnie nie całkiem udana, gdyż do tego właściwie przywyczaiło mnie polskie kino w ostatnich latach.
Tak naprawdę, dużą zachętą do zobaczenia tego filmu była dla mnie piosenka Artura Rojka, utwór który bardzo mnie poruszył. W drodze do kina, miałem dalej obawy, na szczęście obraz Bugajskiego kompletnie je rozwiał.
Wreszcie mogę uznać, że powstało w Polsce dzieło totalne i potrzebne.
"Generał Nil" stroni od tradycyjnego,laurkowego spojrzenia, pod tym względem, warto go porównać z nominowanym do oskara przed rokiem "Katyniem" Wajdy, który jest przy wspomnianym "Nilu" filmem przeciętnym, żeby nie rzec słabym. Dopiero teraz, mając porównanie, zauważyłem, na jak wielu płaszczyznach "Katyń" zawodzi.
Cała jego miałkość, polega na tym,że jest zwyczajnie chłodny, zbyt chłodny.
Wajda chciał zrobić film bardzo osobisty, i mogło wyjść z tego coś wybitnego,lecz zabrakło mu dystansu, jakiś głębszych emocji(pomimo szczerze świetnej końcowej sekwencji).
Oglądając w kinie obraz Bugajskiego, czułem najpierw swoiste zwątpienie, ale potem od scen pojmania, siedziałem jak na szpilkach. To w jaki sposób, film szarga emocjami jest doprawdy niezwykły.Takiego właśnie, solidnego kopa było trzeba, a nie jakieś pitu pitu(podziwiajmy bohaterów, bo byli bohaterscy)."Nil" wbija się w pamięć, nawet ośmiele się nazwać go filmem, który boli, bo mnie rozbolał i...wzruszył.
Warto przede wszystkim docenić genialną reżyserię czy zdjęcia.To naprawdę kawał dobrej roboty, choć z pozoru raczej kameralny. Okazuję się zaś,że i taka historia, dziejąca sie głównie w pomieszczeniach, może być fascynująca. Z ekranu czuć, zimno celi i cały brud więzienia, bohater wreszcie jest człowiekiem, a nie zabawką stworzoną do tego by umrzeć za swoją odwagę. Dobrze także, i co cieszy , nakreślona jest sfera rodzinna. Zawsze wkurzało mnie,że te kobiety oczekujące na swych mężów, czerpią nadzieję z nikąd. Żona generała, tak jak i w każdym małżeństwie, ma też przecież swoje potrzeby, również córki, dorosłe,lecz żyjące w ciągłym strachu o ojca. To wszystko o czym wspomniałem,tworzy dojrzały portret, nie pomnika,lecz człowieka.Osobiście twierdzę,że to prawdopodobnie jeden z lepszych polskich filmów dekady. Polecam