W którymś z poprzednich tematów przeczytałem, iż "Generał Nil" jest zbyt podobny do "Katynia". Uważam jednak, że obraz opowiadający o Fieldorfie jest dużo lepszy i mądrzejszy od filmu Wajdy.
Świetnie prowadzona jest akcja: na początku przemieszana chronologia, w której zderzają się "trzy światy" (okupacja, Syberia, powojenna Polska)potem chwila spokoju bohatera w gronie rodzinnym i na końcu piekło i poniżenie śledztwa/więzienia/procesu.
Film ma co prawda kilka dosyć sztampowych momentów ("Nigdy nas nie pokonacie!"-krzyczy tuż przed śmiercią przesłuchiwany były podwładny Nila.), ale są w nim także niezwykle frapujące sceny (sędzia liczący schody i jego konsternacja, gdy brakuje jednego stopnia; Fieldorf podający miskę z jedzeniem zbrodniarzowi niemieckiemu w więzieniu; czy omawiający ze współpracownikami plan zamachu na hitlerowskiego generała).
Fakty historyczne zostały przedstawione jasno, precyzyjnie i wyraźnie. Nawet osoba całkowicie niezorientowana w historii XX wieku powinna uchwycić wydarzenia i procesy stanowiące integralne tło filmu.
Oddzielnym tematem jest gra aktorska.Olgierd Łukaszewicz stworzył wspaniałą kreacje. Jego generał jest twardy, niezłomny i bardzo męski, ale zarazem naturalny, skromny, zupełnie ludzki. Tacy właśnie byli prawdziwi bohaterowie. Świetnie grali także Kozłowski i aktor, który wcielił się w Bieruta.
10/10
Całkowcicie zgadzam się z Twoją opinią, ale... nie uważam, że scena z podwładnym Nila była zbyt sztampowa. Wręcz przeciwnie, widać było, że chłopak się bał, ale ostatecznie nie ugiął się, nie wsypał swojego dowódcy i pokazał komunistom, co o nich sądzi. A co do okrzyku : "Nie pokonacie nas!" : przecież wielu Polaków, np. przed egzekucją (a nie wątpię, że ten podwładny wiedział, że zostanie zaraz zabity) mówiło takie podniosłe słowa... I w czasie okupacji sowieckiej i hitlerowskiej brzmiały one praktycznie tak samo "Wolna Polska!", "Niech żyje wolność..."
Poza tym mi także podobała się kreacja Bieruta. Wstrząsnęło mną, gdy wśród dzieci, z którymi miał spotkanie, była wnuczka generała Nila, i Bierut, na chwilę przed odrzuceniem wniosku Fieldrfa o ułaskawienie, mówi, jaka fajna była "ta mała z czarnymi warkoczykami" (nie pamiętam czy dokładnie tak powiedział, ale taki był sens jego wypowiedzi :) ).
Pozdrawiam!
Nie twierdzę, że nasi bohaterowie przed niechybną śmiercią nie wypowiadali tego typu podniosłych słów. Nie mam też żadnych zastrzeżeń co do gry aktorskiej. Chodzi mi tylko o to, iż takie motywy obecne są w wielu filmach historycznych czy wojennych. Nie wnoszą zatem żadnej świeżości czy oryginalności do filmu. Ale nie czepiam się już, "Generał Nil" to generalnie kino najwyższej klasy.