2 cześć Ridera jest porównywalna z schumacherowskimi Batmanami, czyli dno dna, profancja postaci i żenada po całości. Mało tego poprzednik (tak zgnojony) urasta do rangi bardzo dobrego filmu. Tam były momenty klimatyczne i bardzo dobre dzięki którym film oglądało się bezboleśnie nawet widząc głupkującyhc na ekranie Cage'a i Mendes.
w 2ce mamy jeszcze głupszego Cage'a, jeszcze gorszą historię, dialogi rodem z pornosa i brak jakiegokolwiek ładu i składu oraz realizację na poziomie zerowym. Najgorsze w tym wszystkim jest przedstawienie postaci Ridera- jego ruchy wyglądały jak u jakiegoś rapującego murzyna któremu pali się łeb( Fani i znawcy komiksu co najwyżej walną facepalma gdy to zoabczą) Wszystko to zawarte w ledwo 90minutach gdzie nie ma mowy o jakiekolwiek napięcie i psychologizacje, wszyscy się wydurniają przed kamerą i koniec końców daje nam obraz najgorszej adaptacji komiksowej w 2012 roku ( nie sądze, by czekało nas coś gorszego) i jednej z najgorszych adaptacji komiksowych ever.
Duch zemsty powinien dopaść twórców tego filmowego szamba
2/10