Ładniutko poskładany i odpicowany Cage, nienaturalny i zmulony jakby chciał a nie mógł. Ten aktor ma już swoje lata i robienie go na młodego chłopczyka masakrycznie żenuje. Cage miast starzeć się z klasą pajacuje na motocyklu od Jesse'go Jamesa z Monster Garage i nawet nie bardzo udaje mu się udawać twardziela. Sam Ghost Rider byłby nawet fajny gdyby nie był przez cały film sztywny jak japoński robot kuchenny. Nawiedzony koleś na motocyklu z płonącą głową, który ma kuku na muniu, bardziej przyprawia o zadume niż strach. Niby to lekkie, niby to strawne, ale jakoś tak wstyd się do tego przyznać.
Z owego filmu najbardziej podobał mi się trailer.
Ps: To moja wyłączna opinia i nie mam zamiaru nikogo urazić.