Zawsze uważałem Cage'a za aktora wszechstronnego jednak moim skromnym zdaniem film nie dał mu zbyt wiele szansy do popisu aktorskiego. I to chyba tyle od strony aktorskiej, w końcu adaptacje komiksowe nie naciskają mocno w tym punkcie( no , chyba że mowa o Sin City).
Co do wierności z oryginałem to już przed premierą było wiele krzyków odnośnie tej kwestii i najgorsze jest to iż były słuszne. Nie jestem zapalonym maniakiem postaci Ridera ale miałem przyjemność czytać parę pozycji z GR w roli główniej. Tym sposobem spodziewałem się postaci tragicznej, ciężkiego klimatu. Nie ma z tego nic, jakieś humorystyczne wstawki, autorzy poszli na łatwiznę i zamiast Dana moce otrzymał bardziej "fajny" kaskader Johnny Blaze. Nic tylko komercha , byleby przyciągnąć publikę. Wg mnie pozycji wyszłoby na zdrowie gdyby w filmie wystąpiły obie postaci.
Wes Bentley jako BlackHeart? Żart? Inni producenci są w stanie wydać mnóstwo zielonych aby Venom w SP3 był wierny oryginałowi a tutaj wprost przeciwnie. Dobrze że Rider nie jest tak szeroko u nas znany ale w USA zapewne fani postaci gryzą swoje buty.
Efekty w paru momentach rewelacyjne tyle że wszystkie owe momenty zawarto w samym trailerze. Muzyka - chyba już wspomniano o westernowej nutce. Wszystko ok ale czy z powodu jednego starego Ridera film czyni westernem - nie.
W ten sposób dochodzę do tego iż film zatracił się w swoim komiksowym pierwowzorze. Film lekki łatwy i przyjemny, na piątkowy wieczór jako niezła zupa przed głównym daniem.