Filmu jeszcze nie widziałem, ale za to widziałem kilka zapowiedzi w TV i na jednym a kanałów były migawki z planu, tam to zobaczyłem pana (scenarzysta, a może reżyser?) który stwierdził że ten film to właściwie ROMANS, bo zadaje pytanie jak daleko jesteś się wstanie posunąć dla miłości, a cała reszta to tylko dodatek :))
Po tej wypowiedzi zmienił się mój stosunek do filmu.
W przyszłości postawię go pomiędzy "Nothing Hill" a "Dumą i uprzedzeniem"