wlasnie skonczylem ogladac "ghost rider'a", ekranizacje przygod jednego z moich ulubionych bohaterow komiksowych. nasowa sie pewna refleksja.
czego filmowi brakuje:
- logiki w scenariuszu
- gry aktorskiej (jedynie Sam Elliott ratuje sie obronna reka, nawet cage rozczarowuje)
- efektow specjalnych (jak na taki budzet powinno byc znacznie lepiej)
- dobrej charakteryzacji postaci
co film posiada:
- calkowite znieksztalcenie postaci ghost rider'a w porownaniu z jego komksowym pierwowzorem.
- duzo smiesznych (godnych politowania) scen, postaci oraz tekstow.
- bardzo duzo smiesznie patetycznych wypowiedzi, ktore osobiscie nikt z grajacych w filmie, ani ogladajacych nie przezywa.
po zwiastunie mialem nadzieje.
obecnie ja stracilem.