Ten film to jak dla mnie audiowizualna perełka, klimat wręcz namacalny, efekty specjalne i CGI być może nie są jakieś przełomowe ale końcowy rezultat wygląda naprawdę nieziemsko. Muzyka Clinta Mansella z pozoru nie zapada w pamięć jednak w filmie sprawdza się znakomicie. Aktorsko moim zdaniem też jest bardzo dobrze, kreacja Scarlett w zależności, kto jaką miał wizję Major może się podobać lub nie, dla mnie jak najbardziej na plus, efekt psuje trochę to, że w filmie tak mocno podkreślane jest jej człowieczeństwo, gdzie w anime nie było to takie oczywiste, rozumiem jednak że w hollywoodzkim filmie nie miejsca na niedopowiedzenia. Batou oraz jego relacja z Major również wypada świetnie a sama postać budzi sympatię. Reszta sekcji 9 pokazana bardzo powierzchownie (tutaj widzę duże pole do popisu w sequelu). Na dużą pochwałę zasługuje aktorka grająca matkę Motoko. Najgorzej wypada chyba główny czarny charakter, Cutter jest sztampowy do bólu i zupełnie nieciekawy. Nieco lepiej wypada Michael Pitt (świetna rola w Boardwalk Empire) grający Kuze, jednak jako władca marionetek jest mało przekonywujący i tutaj uważam, że połączenie dwóch postaci w jedną zrobiono trochę na siłę. Największą bolączką filmu jest zdecydowanie fabuła, w pierwszej połowie filmu jest jeszcze całkiem nieźle, w pewnym momencie jednak Major staje się ofiarą, co bardzo gryzie się z jej wizerunkiem z oryginału, rozumiem jednak że chcieli pokazać w niej nieco więcej "życia". Mocno rozczarowujące jest również zakończenie głównego wątku, które niestety psuje trochę ogólne wrażenie. Sama końcówka filmu jest już bardzo dobra i daje (niestety sądząc po wynikach sprzedaży nikłe) nadzieje na sequel. Podsumowując uważam ten film za mocno niedoceniony i na ocenę 6,6 na pewno nie zasługuję, przyznam jednak że jestem tutaj dosyć nieobiektywny bo uwielbiam filmy w tym klimacie. Film jest być może miejscami zbyt dosłowny lecz absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jest płytki, po prostu kładzie nacisk na inne aspekty niż oryginał. Zachęcam jednak dać szansę filmowej adaptacji GITSa, bo naprawdę można się w niej zakochać.