musi być negatywnie nastawiony do tego typu produkcji? Chciałem się z Wami podzielić jedną ciekawostką. Nigdy nie słyszałem o tej serii GITS, gdyż najwyczajniej w świecie nie jestem fanem anime. Oczywiście nie jestem negatywnie nastawiony, po prostu nigdy mnie to tak nie kręciło.
Wracając do meritum po obejrzeniu zwiastuna i nacieszenia się niezłym coverem, wziąłem się za oglądanie tej serii zaczynając od tej z 1995, a później tę z 2004 ( wybaczcie jeśli robię to źle) i muszę przyznać, że jest świetna.
Do tej pory widziałem parę między innymi appleseed i kilka final fantasy, ale ghost in the shell podobał mi się najbardziej.
Biorąc to wszystko do kupy, chciałbym, abyście zwrócili uwagę na fakt, że sam zwiastun sprawił, że obejrzałem pierwotną wersję anime. Pomyślcie ile jest osób na świecie, którzy jej nie znają.
P.S Nie o to w tym wszystkim chodzi żeby zwiększyć zasięg serii GITS? Jeśli nie to ja już sam nie wiem.
trailer jest zachęcający, nawet dla ludzi którzy widzieli wcześniej GITS, na pewno wizualnie, artystycznie odwalili kawał dobrej roboty, jedyna zagadka to poziom fabuły, scenariusza
Nie, nie o to chodziło. Prawie każde doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że twórcom zależało przede wszystkim na tym, żeby zarobić na tym filmie ogromne pieniądze. Trzeba być naiwnym, żeby myśleć inaczej. Jeśli chodzi o popularyzowanie jakiegokolwiek kina, które można uznać za mniej lub bardziej niszowe, to chyba niewielu ludziom na tym szczególnie zależy. Takie kino ma swoich fanów, ludzi którzy sami poszukują tego co ich interesuje, zamiast czekać aż poda się im coś na tacy. To widzowie wymagający (i bardzo dobrze), niezbyt liczni, ale pozwalają twórcom na realizacje swoich pomysłów, które nie kosztują tyle co hollywoodzkie produkcje.
Co do amerykańskiej wersji Ghost in the Shell, to jestem zniesmaczony, że coś takiego powstało. Nie jest to jakieś oburzenie, bo przecież nikt mnie nie zmusza, żeby to oglądać, ale superprodukcje z USA w ostatnich 15-20 latach osiągnęły żenujący poziom. Albo robią coś na podstawie komiksów (np. Avengers), na poziomie intelektualnym dziecka z podstawówki, albo wykupują prawa np. do sprawdzonych już produkcji azjatyckich i twórzą na ich podstawie własne (gorsze) filmy. Gdzie te czasy, kiedy w Stanach samodzielnie wyznaczali trendy, tworzyli własne, autorskie i pionierskie kino?
Na pewno nie zobaczę tego filmu. Oryginał jest wg mnie bardzo dobrym filmem. Nie zamierzam sobie niszczyć tego obrazu przez oglądanie amerykańskiej ekranizacji. Być może skusiłby się gdybym nie był tak zrażony do hollywoodzkiego kina.