Mimo, że jest to film na podstawie prawdziwej historii razi jego amerykanska estetyka. Większość dziewczyn nie ma na swojej drodze dobrych osób, które im by pomogły. Wiele niestety podąża drogą swoich mam i nie potrafią sprzeciwić się losowi. Tu mamy ten dobry finał i bohaterka miała dwie możliwości dalszego życia. Dwa dobre. Wielu dziewczynom nikt nie zaproponuje chociaż jednego i nawet nie mają gdzie uciekać aby zacząć wszystko od nowa.
Odnośnie filmu Vanessa Hudgens najlepiej gra kiedy nic nie mówi, czasem brakuje w jej emocjach dopasowania do danej sytuacji. Obawiam się, że nie dorosła do tej roli. Bohaterka w wielu momentach zachowuje się spontanicznie i agresywnie tu rola odegrana świetnie a kiedy trzeba zagrać spokojnie i z większą empatią brakuje jej wczucia w daną sytuację. Zapewne każda inna dziewczyna, która w swoim życiu nie miała kolorowo jak Vanessa lepiej odegrała by tę rolę. Film porusza ważny problem, niechcianej ciąży w młodym wieku i tu na pewno na plus.
To raczej nie chodzi o osobiste empirie, w końcu aktorzy często muszą wcielać się w obce sobie postaci.
Rzecz bardziej w tym, że jeśli aktorka jest - tak jak VH - młoda i w określonym repertuarze niedoświadczona, sporo zależy od reżysera. Np. w "Frozen Ground" Vanessa wypadła bardzo dobrze, także w scenach, w których uczucia miała wyrażać już mniej spontanicznie i grała postać z półświatka, po ciężkich przejścia, a więc też taką, z którą niewiele ją łączy.