tym razem na komediowo. Poprzednią wersję wspominam miło, była w stylu Godzilli i zawierała wiele elementów sc-fi. Druga część to już parodia, choć komediowe akcenty są niezłe. W Tokio odbywa się spotkanie grupy G8, politycy z bogatych krajów prześcigają się w głupocie. Dostało się wszystkim, Amerykanom, Włochom, Francuzom czy Niemcom i ich przywódcom. Te polityczne gamonie stają do walki z kosmiczna Gilallą, która po raz drugi postanowiła odwiedzić Japonię. Na początku nawet nieźle demoluje miasto, potem jednak ucieka gdzieś w odludzie i znęca się nad wieżami wysokiego napięcia. Gdy w końcu w tym całym zamieszaniu pojawia się przywódca Korei Płn a hostessy okazują sie być jego przyboczną gwardią robi się jeszcze śmieszniej. Wódz szykuje rakietę, która ma dokończyć dzieła. Jednak Japończycy mają swoje lokalne bóstwo, które trzeba szybko ożywić i wysłać do walki. No cóz, i śmiesznie i beznadziejnie.