Najpierw był ,,Gladiator'' potem jakieś alexandry,troje,sparty.
Spece od marketingu podchwyciły chodliwy motyw ,,starożytności'' w superprodukcjach i do znudzenia go powielali.
Można się spierać który z nich był naj,naj ale to już jak podwórkowe walki na drewniane miecze...
Lepiej bawiło się za dzieciaka na miecze drewniana czy łuki jak Robin Hood na TVP z Michael'em Preed'em leciał to się latało z kumplami po lodzie zamarzniętym na rzece i dziwne, ze się nikt nie potopił . . . (ferie to były bodajże) na początku lat 90-tych.
Ciekawe. Też wtedy lataliśmy po lodzie z kijami zamiast mieczy i graliśmy w hokeja {to pod wpływem filmu Youngblood z Robem Lowe i Patrickiem Swayze}.
Kultowy Robin z Praedem, potem z młodym Connery, może jeszcze z Costnerem i dalej to już marnota.
Nie wiem jak wyszła najnowsza produkcja A.D. 2010 ze wspomnianym Gladiatorem w roli Człowieka w kapturze?!
A inspiracja tamtego Robin z Sherwood była z kolei przemożna. Mieliśmy cały arsenał broni, tylko nie było na kogo polować.
Teraz to co innego :)