Patrzę na większość wpisów, mówiących o honorze, sile, itp. bzdetach i myślę sobie, jak ci Amerykanie potrafią nas (Europejczyków), bądź co bądź, inteligentnych ludzi, omamić tymi już chyba nieistniejącym cnotami. Oglądając ten film za pierwszym razem, można uznać to za świetne kino, ale ostatnio zakupiłem sobie DVD i z przyjemnością zasiadłem do seansu - pamiętając, że w kinie spędziłem bardzo miłe chwile. Niestety, uczucie śmieszności dopadało mnie przy większości scenach - scenach oczywiście, w których legendarny wódz, wygląda jak (to zabrzmi śmiesznie) Terminator, który łaskawi na końcu poddaje się Kostusze ;) Jeśli ktoś wymyślił kawały o Chucku, to spokojnie może wymyślać je o Maximusie - ten bohater również jest/był nie do zdarcia.
Patrząc na nagrody dla tego filmu, można wysnuć pewne wnioski, że narodowość anglojęzyczna, lubi bohaterstwo i różne infantylne zachowania, które mają zrobić z człowieka, męczennika. Sam Jezus, mógłby mu pozazdrościć. Na 70 (FW-nagrody), aż 69 jest uzyskanych w Anglii, bądź w Stanach - dziwne, że "kino" Europejskie nie bardzo doceniło tą produkcję, która przecież w opinii wielu jest bez wad. Oczywiście mogę się w tej kwestii mylić, gdyż poza źródłem z FW, nie korzystam z żadnego innego - jednak zawszę mogę zwalić winę na portal ;)
Jeśli chodzi o film. To jest on bardzo dobrze zrobiony pod względem technicznym. Piękne zdjęcia, wyśmienita muzyka, aktorstwo również stoi na wysokim poziomie. Do tego można dodać efektowne walki i wciągającą fabułę a także całkiem niezły klimat czasów Cesarzy Rzymskich. Podobała mi się również historia/tematyka. Rzadko mamy do czynienia z porządną produkcją, taktująca o czasach starożytnych, gdzie główny nacisk położony jest dokonanie zemsty. To mi bardzo się podobało, bo przecież, nic tak nie wzbudza w człowieku "radości", jak zemsta dokonana na oprawcach swojej rodziny.
Reasumując. Myślę, że ten film jest bardzo dobrą produkcją, z bardzo naciąganym bohaterem i gdyby tak wyglądała rzeczywistość, to i tak miałbym problem z uwierzeniem w nią. Powiem krótko - kiedyś TAK, teraz raczej tylko do pokazania znajomym, którzy jeszcze go nie widzieli - są tacy?
_________________________
MOJE (+/-):
+scenerie/zdjęcia, +aktorstwo (zwłaszcza Joaquin Phoenix), +potyczki na arenie, +wciągająca fabuła, +niezły klimat, +muzyka(!), +nie nudzi, +charakteryzacja, +dla lubiących sobie popłakać ;)
-męczące bohaterstwo, -zakończenie dopełniające idealności Maximusa (Spartakus skończył na krzyżu), -ojciec, który oddaje władzę nie synowi (uśmiercił swój ród), -ostatnia walka (chyba tylko w Stanach wódz wychodzi walczyć z szeregowcem)
Honor, siła, odwaga, wolność itd. to rzeczywiście cnoty, które u dzisiejszego człowieka bardzo trudno znależć. Myślę, że film m.in. podobał się ludziom właśnie dlatego, że opowiadał historię człowieka takiego, którego każdy z nas chciałby widzieć, którym każdy z nas chciałby być. A tym bardziej jeszcze jest to piękniejsze wyobrażenie, że wiadomo, iż w obecnych czasach takich ludzi nie ma, że nie posiadają oni takich wartości. Dzisiaj nie liczy się żaden honor - namłodsze pokolenie nie wie w ogóle co to słowo oznacza, ludzie żebrają, oczekują łask itd.. Siła - nawet jeśli ktoś ją ma, to zawsze znajdzie się kilku takich, którzy wykorzystają ją w bezmyślny sposób - znęcają się nad słabszymi, biją ich itd. Odwaga - tego też już nie ma. Człowiek widząc jak ktoś woła o pomoc, widzi, że ktoś jest w potrzebie, to tylko odwraca twarz i ucieka z miejsca tych zdarzeń - nie reaguje, udaje, że nic nie widzi i nie słyszy, bo jest tchórzem, bo boi się pomóc osobie w potrzebie - tak jest we współczesnym świecie. W tamtych latach, gdzie dzieje się akcja Gladiatora było przeciwnie - Maximus to może nie ideał, ale na pewno bliska tego postać, która przypomina nam o tych już zapomnianych, ale jakże pięknych i ważnych wartościach, które chciałby posiadać, myśle każdy z nas i właśnie dlatego to jest piękne.
Piszesz, że skoro są kawały o Chuck'u Norrisie to powinny być o Maximusie. Po pierwsze - skoro powinny być o Maximusie to powinny być też o:
Terminatorze, Rockym, Rambo, Conanie, Matrixach, Supermenie, Batmanie, Hulku, X-Menie, Spider-Manie, Williamie Wallace'ie, Aleksandrze, Achillesie - prawda??? Przecież tak jak napisałeś - oni wszyscy też są wielkimi bohaterami, których kochają tłumy, są silni, prawdziwi, waleczni, niezwyciężeni, patetyczni itd.
Po drguie - Chuck Norris jest nie do zdarcia, ale skoro Maximus też był - to powiedz mi, wytłumacz jedną bardzo prostą rzecz - dlaczego umarł?
Nagrody - narzekarz, że z Europy nikt go nie docenił - mylisz się i to strasznie mocno. Radze ci, nie patrz na Filmweb bo tam jest tylko połowa tych nagród jakie w rzeczywistości otrzymał film - z Europy też ich jest (m.in. z Anglii - 5 nagród BAFTA, w tym za Najlepszy Film i nagroda od publiczności, Niemczech, Francjii itd). Po prostu europejskie nagrody nie są aż tak sławne na cały świat jak chociażby Oscary, dlatego nikt o nich nie słyszy, prawda? Poza tym, nie każdy kraj przyznaje je filmom zagranicznym, zwłaszcza produkcji Amerykańskiej. Chociażby w Polsce nie jestem pewny czy są takie nagrody gdzie docenia się filmy z USA.
Odnośnie tego co napisałeś o minusach filmu:
Męczące bohaterstwo - myśle, że dla większości ludzi na świecie jest właśnie odwrotnie. Ale o tym napisałem już w pierwszym akapicie.
zakończenie dopełniające idealności Maximusa (Spartakus skończył na krzyżu) - nie rozumiem o co ci tutaj chodzi.
ojciec, który oddaje władzę nie synowi (uśmiercił swój ród) - też tego nie rozumiem, ale skoro ojciec dał władze synowi to właśnie wtedy uśmiercił by naród rzymski. Zresztą jak ja bym miał takiego syna to też bym mu nic nie przekazywał.
ostatnia walka (chyba tylko w Stanach wódz wychodzi walczyć z szeregowcem) - radze uważniej obejrzeć końcówke filmu:)
Pozdrawiam!:)
Sporo się natrudziłeś, żeby mi odpisać. Oczywiście, co do odwagi, siły i honoru, nie będę się odnosił - zdanie mamy to samo.
Jeśli chodzi o kawały, to była tylko taka , żeby komentarz nie był monotematyczny. Ale powiem Ci, że wymienione przez Ciebie postaci w głównej mierze miały super moc, były wolne a także atakowały z zaskoczenia, co stawiało ich w roli uprzywilejowane. Maximus jest gladiatorem (czyt. niewolnikiem) a i tak, to on ma kontrolę nad wszystkim i wszystkimi.
Maxiumus umarł bo to było jedyne słuszne wyjście. Żyć bez rodziny? Never!
BAFTA - to jest nagroda z wysp, a więc już ją wliczyłem. Masz rację, FW nieraz nie dodaje innych nagród, więc dopowiedziałem, że w tym temacie nie mam pewności.
Jeśli chodzi o moje minusy, to są one moimi odczuciami i w sumie nie należą do ogólnie stwierdzonych, więc mógłbym sobie darować ich tłumaczenie. Jednak postaram się w skrócie je streścić.
Wielcy wojownicy przeważnie kończą swój żywot, stając się męczennikami - Spartakus, Maximus, Wallec. Szkoda, że reżyser nie spróbował inaczej tego rozwiązać - choć wiem, że to dla wielu spory plus, to ja jednak uważam, że zakończenie było wtórne.
Jeśli chodzi o końcówkę, to oglądałem ją uważnie. Ale popraw mnie, jeśli się mylę. Kommodus uwięził Maksmusa, dźgnął go nożem i wyszedł z nim na solówę - wybacz kolokwializm (w skrócie). No sam powiedz, zaryzykował byś życie, po to, żeby pokonać wielkiego wojownika, który nomen-omen stanowił zagrożenie dla kraju i władzy? Choć za tchórza się nie uważam, to wysłał bym do niego paru "karków", żeby na nim popracowali ;)
A sam bym dalej rządził i imprezował.
Na koniec dodam, że uważam film za bardzo dobry, jednak powiem szczerze, że oglądając go wczoraj miałem już inne odczucia, niż jak go widziałem kiedyś - dlatego się wypowiedziałem, sprawdzając przy okazji, czy może ktoś miał podobne odczucia.
Chyba się człowiek starzeje. Pozdrawiam również.
nie pamiętam juz tak dobrze tego filmu, i nie bede sie wypowiadał na temat fabuły czy plusów i minusów( to raczej sprawa gustu co sie uważa z dobre a co złe). Chce sie tylko wypowiedziec na temat tego ze napisałeś ze zakończenie było wtórne, bo jaki wielu innych umarł, fakt to już się pojawiało, może to zabrzmi śmiesznie ale reżyser nie ma wielu opcji zeby zrobic coś orginalnego, bo co, może Maximus, po wygranej walce miałby zostać facetem tej panny i ojcowac temu smykowi( to bylo by banalne po tej zemscie na ludziach którzy zabili jego rodzinę, znaczyło by to ze tak na prawde to nie była wielka miłośc bo znalazł sobie nową rodzinę). a może po zwycięstwie powinnien udjechać na koniu ku zachodowi słońca.. wydaje mi sie ze to jest dobre zakończenie, on po prostu zrobił to co miał zrobić( czyli pomścił śmierć bliskich) i odszedł do swojej rodziny.. pozdrawiam i pochwalam takie dyskusje na wysokim poziomie gdzie widać ze ludzie wiedzą o czym piszą a nie obrażają innych tylko za to ze ktoś ma inną opinie na dany temat..
No właśnie w pełni się z Tobą zgadzam, choć w sumie może jakiś inny, bardziej sprawny (przy całym szacunku do Scotta) reżyser/scenarzysta umiał by jakoś wybrnąć z tej sytuacji - ciężkiej sytuacji, jaką byłoby zostawienie przy życiu Maximusa. Trochę mi w sumie tego brakuje w takich filmach - pozostawienie przy życiu tego naszego bohatera, który dalej musi cierpieć z powodu utraty bliskich. Wiem, to może podchodzić pod jakieś sado-maso - oglądać człowieka, który cierpi z powodu największej, możliwej straty, jaką jest utrata rodzina. Niestety to zakończenie uważam za wtórne, ale chyba w tak opowiedzianej historii, jedyne z możliwych - przez co, również do przewidzenia.
Zgoda Opoz, ale zauważ, że nie wszyscy wymienieni przeze mnie bohaterzy byli ludżmi nieśmiertelnymi z nieograniczoną mocą. A Maximus miał dużą władzę (może nie nad wszystkim i wszystkimi, bo to lekka przesada), którą czerpał, zauważ od najbliższych mu osób, bowiem on sam nic by przecież nie zrobił - był tylko niewolnikiem, a tacy byli wówczas traktowani jak odrzutki. A swoją wiedze czerpie od Proxima, który jest zakochany w Rzymie, od jednego z senatorów, który jest politykiem, a przede wszystkim od Lucilli, a to przecież najbliższa osoba cesarza, więc wiedziała o nim i jego planach dosłownie wszystko. A swoją pozycje Max ugruntował także na arenie Koloseum, bo jak mawiał Proximo - ,,Wygrasz publiczność - wygrasz walkę". I właśnie on to robił. Zjednawał sobie tłum. Bo był najlepszy, i to wcale nie dlatego, że zabijał szybko i krwawo. Dlatego, bo jako jedyny ośmielał się sprzeciwiać cezarowi, bo go ośmieszał na oczach 50 tys. widowni. A lud go za to kochał i właśnie w tym tkwiła największa siła przebicia Maximusa.
BAFTA - to wyspa, ale wciąż Europa:) Ale jak cię interesują nagrody otrzymane dla danego filmu to radze się rozejżeć na portalach zagranicznych - chociażby na IMDB.
Rozumiem, że plusy i minusy są twoimi osobistymi odczuciami, ale warto je czasem rozwinąć, bo z tego może wyjść bardzo ciekawa (jak chociażby ta) dyskusja:) I tak odnośnie twojego zdania o ostatniej walce:
Tak masz racje, ja również bym nie ryzykował walki na arenie z najlepszym żołnierzem Rzymu, ale zauważ wcześniej - podczas ostatniej rozmowy Commodusa z Maximusem i twoje słowa - ,,dźgnął go nożem". Dźgnął go, ale to bardzo pożądnie, tak, że omal Max nie umarł na miejscu! Zauważ jak główny bohater wychodził na arenę - kulejąc, mocno krwawiąc, a także z każdą sekundą słabnąc. A Commodus wiedział o tym i podstępem wygnał Maxa na arenę, chwile wcześniej go prawie zabijając - bo ten nic by mu złego nie zrobił, a Commodus na oczach widzów, którzy o niczym nie weidzieli chciał go tylko dobić stając się jednocześniem wielkim bohaterem Rzymu. Nieprawdaż? Całe szczęście, że jego plan nie spełnił się całkowicie... I właśnie na tym to polegało i właśnie dlatego to było świetne.
A odnośnie męczeństwa:
Tak jak mówił pan Lawniczak - co by było gdyby Maximus przezył? Strasznie by było, a cały film byłby wówczas skopany. Zauważ, że cały film jest robiony w kontekście przejścia bohatera do raju, do rodziny dlatego inne rozwiązanie niż jego śmierć byłaby złym rozwiązaniem. A, że jest ono wtórne, to tylko twoje odczucia. Ale pomyśl co było jak po raz pierwszy widziałeś Gladiatora kilka lat temu - wtedy też miałeś takie odczucie? Rozumiem, że tak może teraz być, bo sam tak czasami mam odnośnie innych filmów i wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że coraz częściej tworzy się takie filmy (zwłaszcza historyczne), w których koniec jest zawsze taki sam - główny bohater umiera. Ale w czasach Gladiatora, gdy sześć lat temu wchodził na ekarny takich za wielu filmów jeszcze nie było, i dlatego wtedy było to piękne. A, że końcówka była łatwa do przewidzenia? No i co z tego - była za to piękna i wzruszająca, a takie są najlepsze.
Popieram również pana Lawniczaka, aby takich dyskusji było na forach coraz więcej
Pozdrawiam!:)
No cóż, również spora władzę miał Rambo ;) w osobie półkownika. Sporą władzę miał William Wallec, nie mniejszą miał płk. Matrix (Commando), czy Bruce Wayne vel Batman, który miał chyba największą z możliwych władz ;) Moglibyśmy się o to licytować wieczność. A ja Ciebie nie przekonam, a Ty mnie.
Wiadomo, każdy bohater musi mieć jakąś władzę, żeby muc zaistnieć. Bez tego będą tylko zwykłymi łowcami głów (czyt. przestępców), którzy prędzej, czy później odpadną z tej gry.
Jeśli chodzi o finałową walkę. Zastanów się. Mając rekina w akwarium, odważysz się z nim wskoczyć do basenu - nawet niech byłby ranny? Maximus w potyczkach 1 „on” 1 czuł się wyśmienicie, ba, nawet w walce z kilkoma (co niekiedy trąciło mocno myszką) pokazywał się z jak najlepszej strony i w sumie bez uszczerbku na zdrowiu. Chcę Ci tylko wyjaśnić, że Maximus to taki rekin areny, colloseum, z którym walczyć - ryzykując wszytko - może tylko głupiec. Ale przypuśćmy, że nasz Cezar głupcem nie jest i chce pokazać się przed publiką, jak to on rozprawia się z Maxem. Mam 2 wersje. Cezar pokonuje gladiatora, ale lud dostrzega, że to jest nieuczciwa walka i wtedy "Wygrasz walkę - przegrasz publiczność" (moim zdanie publika doświadczona w bojach powinna zauważyć, że coś jest nie tak). Druga wersja. Jeśli Maximus, tak jak twierdzisz ledwo stał na nogach, to ja Ci powiem, że to by przeczyło całemu twojemu rozumowaniu. Bo jak można walczy, kiedy jest już się umierający, walczyć (przypomnę) z dobrym wojownikiem, co podkreśla nam reżyser. To jest naciągane i jeśli jesteś obiektywny, to powinieneś to przyznać. Oczywiście można podciągnąć różne teorie pod tą walkę, ale myślę, że tak można by tłumaczyć wszystkie filmu, nie doszukując się w nich wad.
Jeśli chodzi o końcówkę, to ja również jestem zdania, że najlepszym wyjście była jego śmierć. Ale jestem też otwarty na inne zakończenia, na zakończenia, które pokazały by w pełni tragizm Maximusa. Bo co by nie mówić, film kończy się dobrze - chyba się ze mną zgodzisz? Zakończenie jest piękne, dlatego właśnie, że Maximus wraca do rodziny i to mi się nie podobało. Bo z postaci tragicznej zrobiono męczennika.
Anglia-USA: dwaj koledzy i do wojen i do miedzy (czyt. Iradzkich zasobów ropy) :D
Pozdrawiam i mam nadzieję, że nie będziesz starał się przekonywać mnie o jakiejś wyższej sile, która czuwała na naszym bohaterem a trzeźwo spojrzysz na niektóre wydarzenia.
Pytasz czy odważyłbym się wskoczyć do jednego basenu z rekinem, nawet z krwawiącym? Podstawowe pytanie - po co miałbym to robić? I błagam nie wchodżmy w temat co by było, jak bym się zachował na miejscu Commodusa, w latach 180 naszej ery. Po to głupie i kompletnie bez sensu. I po pierwsze - piszesz, że cezar głupcem nie był. I znowu mam wrażenie, że nie dokońca pamiętasz film, albo go źle oglądałeś. Przecież każdy wie, że Commodus to chory psychicznie człowiek, który nie ma żadnych zasad, który ma równo pod sufitem i któremu miesza się szaleństwo z odwagą. Więc to też mógłby być jeden z czynników, dla których zdecydował się na walke z Maximusem. I zrozum - Max w tych lochach był z pewnością mocno torturowany, bity. Potem przyszedł Commodus. Wbija mu sztylet, prawdopodobnie moczony w truciznie - wbija go tak, że prawie zabija byłego generała. Potem wychodzą na arenę - Max ledwo chodzi, chwieje się, z każdą sekundą coraz więcej uchodzi mu krwi... Maximus dosłownie resztkami sił zdołał zabić cezara. A porówananie do rekina jest kompletną pomyłką.
Napisałeś coś takiego: ,, Jeśli Maximus, tak jak twierdzisz ledwo stał na nogach, to ja Ci powiem, że to by przeczyło całemu twojemu rozumowaniu. Bo jak można walczy, kiedy jest już się umierający, walczyć (przypomnę) z dobrym wojownikiem, co podkreśla nam reżyser."
Nie wiem do końca o co tutaj chodzi (i proszę cię abyś na przyszłość pisał bardziej czytelniej i zrozumialej), ale postaram coś z tego wyciągnąć. A co Maximus miał zrobić jak go wypchnęli na arenę - uciec z niej? To nie wbrew jego zasadom - pisałem o tym na początku. Jak ktoś go wyzywa to Max nie mówi, że nie teraz tylko, nawet jak śmierć zagląda mu do twarzy walczy z rywalem. Jego wartości życiowe są trzymane do końca, rozumiesz?
Czy film kończy się dobrze? Hmm..., jak by na to spojrzeć czysto tereotycznie to tak, ale jakby się w to trochę wgłębić to tu zdania mogą być podzielone, bo on mimo wszystko, w końcu umarł. Ale właśnie to jest piękne, że nie ma w tym filmie jednowyrazowych sytuacji, nad każdą trzeba usiąść i się zastanowić.
Nie podoba ci się, że zrobiono z niego męczennika. Trudno, tu nie będę cię przekonywał bo to twoje osobiste odczucia. Ja powiem tak: dobrze jest jak jest.
Nie rozumiem czemu miałbym cię przekonywać o jakiś wyższych siłach, a na film i wydarzenia zawsze patrze trzeźwo, więc nie wiem skąd ta uwaga:)
Pozdrawiam!:)
Widzę, że zrobiłeś się lekko nerwowy ;) Niepotrzebnie.
Wracając do tematu, myślałem, że pisze jasno. Staram się pisać krótko, żeby było można w spokoju się zagłębiać w temat a nie czytać kilkustronicowe wywody.
Od początku.
Nie wiem po co miałbyś to robić, tak samo jak ciężko mi jest zrozumieć, po co chciał walczyć z Maximusem - co ludzie go by zmusili. Jakby go zabili w więzieniu, to pewnie motłoch pokrzyczał by trochę a na drugo dzień byłby już zajęty ramówką Colloseum a nie pytał się o gladiatora.
Chory psychicznie, nie oznacza głupi - radzę zagłębiś się w tematykę psychiatrii. Wielu szaleńców było geniuszami i odwrotnie. Dziwi mnie, że masz problemy ze zrozumieniem, ale chyba tez nieuważnie czytam. Nie powiedziałem, że Commodus nie był głupcem - założyłem tylko pewną wersję wydarzeń, którą opatrznie zrozumiałeś: "Ale przypuśćmy, że nasz Cezar głupcem nie jest..." (przyp.) - staraj się czytać ze zrozumieniem.
Idąc dalej. Ominąłeś ważną kwestię, którą zacząłem - nie odniosłeś się do niej. Czy osobiście uważasz, że Maximus, (jak sam twierdzisz, mógł być torturowany, truty, itp.) miał szanse w finałowej walce? Moim zdaniem, nie! Nie w tym stanie, nie na wypoczętego i znającego się na swym fachu wojownika. To było dla mnie naciągane i to cały czas będę głosił, bez względu jakie tu opinie padną.
A czemu miałbyś mnie przekonywać o wyższych siłach? Ano właśnie temu, że nie mam pojęcia, skąd on wziął te siły!
Na koniec dodam, że masz avatarka Maximusa, blog również poświęcony tej tematyce, więc rozumiem, że jesteś wielkim fanem tego filmu, dlatego nie mam szans Cię przekonać do swoich racji. Chcę tylko abyś zrozumiał jak ja to odebrałem i nie próbował mi wmawiać, jak to naprawdę (według Ciebie) wyglądało. Ja nie chcę przekonywać Ciebie do swoich racji, więc Ty może choć trochę uszanuj moje.
Pozdrawiam i do napisania.
Wkradło się parę literówek, ale jestem już usypiający, więc musisz mnie zrozumieć.
"Nie powiedziałem, że Commodus nie był głupcem...", to miało brzmieć tak: Nie powiedziałem, że Commodus był głupcem ;)
Nie jestem nerwowy - odniosłeś złe wrażenie:)
Właśnie jakby go zabili w więzieniu to byłoby to złe rozwiązanie. Maximus był kochany przez lud rzymski, bardziej niż cesarz, był ich ulubieńcem, idolem. Nie sądze, aby ta sparwa przeszła beż żadnego echa - pomyśl co by było gdybyś ty się dowiedział o śmierci swojego idola i nic więcej - żadnych szczegółów?
Poza tym Commodus miał pewien moralny problem, on był człowiekiem chorym - miał jakąś obsesje na punkcie Maximusa, nie lubił go za wszystko - za to, że kochał jego siostrę, że jego ojciec kochał go bardziej niż jego, że lud go wolał, rozumiesz? A Commodus był przy 50 tysiącach ludzi ośmieszany przez Maxa, a nic nie mógł zrobić bo jak sam mówił - to lud rządzi Rzymem. Commodus wiedział, że w normalnych warunkach nie miałby szans w walce z Maximusem, dlatego go prawie uśmiercił, a przed publiką chciał się zemścić na nim za to wszystko i pokazać, że jest lepszy od ich ulubieńca:)
,,Czy osobiście uważasz, że Maximus, (jak sam twierdzisz, mógł być torturowany, truty, itp.) miał szanse w finałowej walce?"
Nie miał żadnych szans, i w momencie gdy Commodus wbija mu sztylet, ludzie wiedzą, że kwestią czasu jest to kiedy Max padnie na piach Koloseum i wróci do rodziny. Tylko, to co napisałem wcześniej - co Maximus miał wg ciebie zrobić w tej sytuacji? Uciec? Nie, bo to człowiek z zasadami i jak go ktoś wyzywa to idzie i walczy - i właśnie m.in. o tym do momentu finałowej walki mówi nam reżyser o głównym bohaterze. Nie wiesz skąd on te siły wziął - no bo zauważ, że cesarz go nie zabił na miejscu, tylko mocno go osłabił, ale jednak umiejętności posługiwania się mieczem nie zapomina się w jednej chwili. Do tego chęć zemsty Maximusa była tak wielka, że ich z pewnością przybyło... Ale to za dużo opisywać więc może poprzestańmy na tym.
I co z tego, że jestem wielkim fanem Gladiatora - nie przekonałem się do twoich racji, bo, to proste - ja się z nimi nie zgadzam. I dlatego odpowiedziałem ci na temat. I ja ci niczego nie wmawiam, będziesz chciał jakieś wnioski z moim tematów wyciągnąć, troche przemyśleć sprawy, jeszcze raz - to prosze bardzo. Nie chcesz - również, proszę bardzo. Aha i jeszcze jedno - ja każdego zdanie szanuje.
Pozdrawiam!:)
Właśnie przeglądnąłem nagrody na portalu imdb i powiem Ci, że jednak nie miałeś tak 100 5 racji. Dużo nagród pochodzi ze stanów, lub z wysp. Jakbym miał szacować, to nie więcej niż 10% nagród pochodzi spoza krajów anglojęzycznych. Swoja drogą zobaczyłem również miejsce na liście tego chyba najbardziej wiarygodnego portalu (jeśli chodzi o oceniania) i nie wiem, czy wiesz, ale Gladiator zajmuje daleko poza setka w TOP imdb. To też świadczy o tym, że Europejscy widzowie, aż tak bardzo nie byli zachwyceni ta produkcją, co przecież nie znaczy, że byli rozczarowani. Po prostu (ja tak uważam), potrafili znaleźć mankamenty, których nie widzieli trochę zapatrzenie w Maximusa jak w laleczkę fani tego obrazu.
Jeśli chodzi o twoje argumenty, to musze przyznać, że się mocno zagmatwałeś. W jednym miejscu piszesz, ze był "na krawędzi" w innym, że miał siłę do walki. Nie mam nic przeciwko temu, że jesteś wielkim fanem tego filmu, ale pewna rzeczywistość postrzegasz inaczej niż ktoś, komu nie zależy ani na tym, żeby ten film oczernić, ani na tym, żeby wynieść go na piedestał.
Jeśli chodzi o lud, to jestem pewnie, że głodny, biedny i zajęty własnymi problemami, nie chciał by przeciwstawić się Cezarowi, który mógłby zmienić ich już parszywe życie w jeszcze gorsze. Fakt, mieli niezły ubaw z tego, że Cezar był ośmieszany, ale czy to był taki powód, żeby stanąć w obronie gladiatora - dla mnie bezsens, dla Cebie pewnie norma.
"pomyśl co by było gdybyś ty się dowiedział o śmierci swojego idola i nic więcej - żadnych szczegółów?"
Wielu moich idoli umarło, chociaż by John Lennon i wcale nie robiłem z tego afery. A przecież jak sam wiesz, umarł przedwcześnie. Niestety, ale tą tezę uważam za dosyć pustą.
O nagrodach ci już pisałem - wiesz, dla mnie problemem nie jest, że Gladiator ma więcej nagród z USA niż z Europy. Ale jak tak ci na tym zależy, to proponuje sprawdzić inne filmy (zwłaszcza te, które zdobyły najważniejsze Oscary), a zobaczysz, że one też nie mają za dużo europejskich nagród. I to o niczym nie świadczysz. Gdybym ja miał do wyboru, czy dostać wszystkie nagrody z Europy, czy 5 Oscarów, 2 Złote Globy, wyróżnienia od krytyków itd. to jestem za tym drugim. Poza tym, nie w każdym kraju przyznaje się je zagranicznym produkcjom, zwłaszcza z USA - w Polsce tego niema, we Francji są tylko Cezary, Hiszpanie, Włosi też mają swoje, a ja już nie mówię o tych biedniejszych krajach - więc widzisz, że jeśli chodzi o Europe to 10% wszystkich nagród jest to bardzo dużo, bo oni nie przyznają żadnych statuetek obrazom z zagranicy. Bo nie ma więcej żadnych możliwości zdobycia ich w Europie. A ranking - nie patrze na to i nie sugeruje się tym, bo gdybym tak robił to nie obejrzałbym dużo, wspaniałych filmów. I tobie też nie radze tak bardzo ufać ludziom, którzy oddają głosy, bo jeden jest głupi, ze złości da note "1". Tak samo jak na Filmwebie. Wszędzie są kretyni, obojętnie na jakim portalu.
Cały czas piszesz, że się mieszam, zagmatwałem - radze ci, spójrz na siebie. Bo ja też większości twoich zdań nie rozumiem do końca. A to, że jestem fanem nie ma nic do tego. To ty tak uważasz, że wtedy patrzy się na film, z innej strony. Owszem nie, ja też potrafie znależć błędy w tym filmie, jego wady i czarne strony.
Piszesz o ludzie - i ja już nie wiem, o co ci chodzi, jaki tym masz problem. Pogubiłem się w tym o czym piszesz. Ja już wszystko próbowałem wyjaśniać.
Dla ciebie bezsens, dla większości społeczeństwa norma. I niech tak zostanie.
John Lennon, ale nie o to mi chodzi... Wyobraż sobie jaby twój idol mieszkałby w twoim mieście i tam umarł. Fani by nic nie zrobili? Tak samo w Rzymie, to lud by się skapnął, a to on miał władzę. Mogliby większością cezara znienawidzić gdyby odkryli prawdę. A to oni tak naprawdę rządzą Rzymem. A ich idol (Maximus! Maximus! tak krzyczeli w koloseum, wszyscy byli za nim - pisałem o tym wcześniej) gdyby potajemnie zmarł - cesarz nie miałby łatwego życia. I tak samo z twoim idolem, gdybyście odkryli, ktoby go zabił - myśle, że zabójca również nie cieszył się poważaniem wśród społeczeństwa.
O nagrodach ci już pisałem - wiesz, dla mnie problemem nie jest, że Gladiator ma więcej nagród z USA niż z Europy. Ale jak tak ci na tym zależy, to proponuje sprawdzić inne filmy (zwłaszcza te, które zdobyły najważniejsze Oscary), a zobaczysz, że one też nie mają za dużo europejskich nagród. I to o niczym nie świadczysz. Gdybym ja miał do wyboru, czy dostać wszystkie nagrody z Europy, czy 5 Oscarów, 2 Złote Globy, wyróżnienia od krytyków itd. to jestem za tym drugim. Poza tym, nie w każdym kraju przyznaje się je zagranicznym produkcjom, zwłaszcza z USA - w Polsce tego niema, we Francji są tylko Cezary, Hiszpanie, Włosi też mają swoje, a ja już nie mówię o tych biedniejszych krajach - więc widzisz, że jeśli chodzi o Europe to 10% wszystkich nagród jest to bardzo dużo, bo oni nie przyznają żadnych statuetek obrazom z zagranicy. Bo nie ma więcej żadnych możliwości zdobycia ich w Europie. A ranking - nie patrze na to i nie sugeruje się tym, bo gdybym tak robił to nie obejrzałbym dużo, wspaniałych filmów. I tobie też nie radze tak bardzo ufać ludziom, którzy oddają głosy, bo jeden jest głupi, ze złości da note "1". Tak samo jak na Filmwebie. Wszędzie są kretyni, obojętnie na jakim portalu.
Cały czas piszesz, że się mieszam, zagmatwałem - radze ci, spójrz na siebie. Bo ja też większości twoich zdań nie rozumiem do końca. A to, że jestem fanem nie ma nic do tego. To ty tak uważasz, że wtedy patrzy się na film, z innej strony. Owszem nie, ja też potrafie znależć błędy w tym filmie, jego wady i czarne strony.
Piszesz o ludzie - i ja już nie wiem, o co ci chodzi, jaki tym masz problem. Pogubiłem się w tym o czym piszesz. Ja już wszystko próbowałem wyjaśniać.
Dla ciebie bezsens, dla większości społeczeństwa norma. I niech tak zostanie.
John Lennon, ale nie o to mi chodzi... Wyobraż sobie jaby twój idol mieszkałby w twoim mieście i tam umarł. Fani by nic nie zrobili? Tak samo w Rzymie, to lud by się skapnął, a to on miał władzę. Mogliby większością cezara znienawidzić gdyby odkryli prawdę. A to oni tak naprawdę rządzą Rzymem. A ich idol (Maximus! Maximus! tak krzyczeli w koloseum, wszyscy byli za nim - pisałem o tym wcześniej) gdyby potajemnie zmarł - cesarz nie miałby łatwego życia. I tak samo z twoim idolem, gdybyście odkryli, ktoby go zabił - myśle, że zabójca również nie cieszył się poważaniem wśród społeczeństwa.
Drogi Opozie. Przyznam szczerze, że nie czytałem żadnych postów poza tym, który posłużył ci za założenie tematu... tak więc napomknę tylko o jednej rzeczy.
Otóż napisałeś coś takiego:
"-ostatnia walka (chyba tylko w Stanach wódz wychodzi walczyć z szeregowcem) "
Może cię to zainteresować, ale Komodus jest postacią historyczną. Jako że film przedstawia alternatywną wersję historii przeinnaczono trochę (wiele) faktów. Otóż w rzeczywistości Komodus został cesarzem Rzymu i panował tam bodajże 12 lat. Był jednym z cesarzy którzy mieli, jak to się potocznie mówi, "swój świat". Otóż ubzdurał on sobie, że jest nowym wcieleniem Herkulesa i często paradował odziany jedynie w lwią skórę, z maczugą przewieszoną na ramieniu. Jako że był wyznawcą mitraizmu był bardzo zafascynowany kultem siły, męstwa i tym podobnych rzeczy... I rzeczywiście walczył on na arenie ze zwierzętami i gladiatorami... Co prawda były to ziwerzęta stare, a i gladiatorzy też byli odpowiednio przygotowani (trucizny, rany, pijani, solidnie pobici)... niemniej jednak na arenę często wychodził.
Tak więc wydaje mi się, że akurat ten motyw ma swoje uzasadnienie:)
Pzdr.
Powiem szczerze, że nie słyszałem o tej postaci. Interesuje się historią, ale z Komudusem nigdy nie miałem przyjemności ;)
Jeśli chodzi o jego walki i skoro mówisz, że on takie rzeczy robił, to powiem Ci osobiście, że bardziej uważam to za teatr niż za poważną walkę, jaka miała miejsce w Gladiatorze.
Cóż Opozie wydaje mi się, że mam trochę odmienne od ciebie wyobrażenie o "amerykańskich finałach"- dla mnie film skończyłby się typowo po amerykańsku gdyby Maximus przeżył by zatonąć w namiętnych objęciach Lucilli i zastąpić Lucjuszowi tatusia, razem ogłosiliby upadek republiki i we trójkę odjechali ku zachodzącemu słońcu, żeganani potokami łez wylewanych przez zacnych Rzymian:)
Mnie osobiście finał z bohaterem powracającym do domu bardzo się spodobał- do momentu gdy siostra cesarza nie wyskoczyła ( dosłownie) na arenę ze swoją porażającą patosem przemową.
Scott lepiej by zrobił moim zdaniem gdyby zaraz od sceny umierającego Maximusa przeszedł do sceny w której Nubijczyk zakopuje jego figurki na arenie.
Ale co do postaci głównego bohatera to zgadzam się w zupełności- nie do zdarcia niczym żołnierski sandał. Poza tym- czy on posiadał chociaż jedną wadę? Albo coś na kształt ludzkiej słabości? Albo czy otwierał usta, żeby mówić o czymś innym niż honor/siła/cnota/republika/chw ała/wieczność/Pola Elizejskie? Ech...
Bardziej do gustu przypadł mi Proximo- znacznie bardziej ludzki.
Nie do zdarcia, ale umarł. Jasne, tak na czysto to wszystko wygląda może nieco naciągane, ale Scott i Crowe tak umiejętnie, prawdziwie a przede wszystkim realistycznie stworzyli postać Maximusa, że ja mu wierze. I myśle, że tych ludzi jest znacznie więcej.
Maximus nie jest człowiekiem idealnym - słabości, wady też posiada - jak każdy człowiek, czy bohater filmowy.
Czy mówił więcej niż tylko te słowa, które wypisałaś - zapewniam cie, że tak - poboczne tematy występowały. Ale poza tym: honor, siła, rodzina republika itd. to główne tematy filmu więc w sumie nie wiem czemu Max miał mówić o czymś innym. A Proximo, zagrany przez Olivera Reeda był wspaniały.
Pozdrawiam!:)
Dyskusja faktycznie ciekawa. Ja sklaniam sie bardziej ku opinii Generała Maximusa. W kwestii ostatniego pojedynku na przyklad. Piszesz Opoz, ze lepiej byloby zabic "po cichu", bez ryzyka. Popieram tu calkowicie Generała..., bo nie sadze, zeby nagle znikniecie najlepszego wojownika, ktory stal sie niemalze wazniejszy niz sam Kommodus, przeszlo bez echa. Mysle, ze dobrym przykladem bylyby tu slowa wypowiedziane w "V jak Vendetta", ze mozna zabic czlowieka, ale nie zabijesz idei. Podobnie tutaj, nie chodzilo "tylko" o usmiercenie Maximusa. Trzeba to bylo zrobic przy tlumie, zeby go "odzyskac" i odniesc calkowite zwyciestwo, a nie tylko polowiczne. Mysle takze, ze wlasnie o idee, postawy i wartosci chodzi w tym filmie. A Wy caly czas chcecie sprowadzic wszystko do postaci Maximusa, ktory staje sie "nieludzki" przez to co soba prezentuje. Dla mnie jest on tylko pretekstem, czyms w rodzaju lacznika za pomoca ktorego autorzy chca przekazac takie, a nie inne wartosci. "Gladiator" to przeciez nie film dokumentalny, to nie absolutny realizm jest tu najwazniejszy. Jak juz tutaj zostalo napisane, nawet fakty historyczne zostaly przeinaczone.
), -ostatnia walka (chyba tylko w Stanach wódz wychodzi walczyć z szeregowcem)
Nie w stanach, a starozytnym Rzymie. Bo historyczny Kommodus wielokrotnie walczyl na arenie (i zginął zamordowany przez gladiatora, tyle ze w koszarach). To tak gwoli scislosci.
muszę się z Tobą zgodzić - po moim pierwszym zetknięciu z filmem byłem pod wielkim wrażeniem, podobało mi się w nim dosłownie wszystko; jednak już po drugim seansie emocje znacze opadły i film wydał mi się po prostu bardzo dobry; co do niektórych scen to rzeczywiście po latach wzbudzają ironiczny uśmiech na mojeje twarzy; a jeśli chodzi o zakończenie to moim zdaniem jakie by ono nie było to i tak byłoby typowo amerykańskie, ponieważ ten film jest w całości typowo amerykański