8,1 793 tys. ocen
8,1 10 1 792508
7,6 76 krytyków
Gladiator
powrót do forum filmu Gladiator

ale nie rozumiem Oscara dla Crowe'a, wg mnie bardziej na niego zasługiwali Rush za Zatrute Pióro, Harris za Pollocka lub Hanks za Cast Away... Crowe tylko pomachał mieczem troche, jakoś nie widziałam tam żadnej jego świetnej gry (przynajmniej takiej zasługującej na Oscara)... bardziej mu się należało za Piękny Umysł... ale tu nagrodę powinien dostać któryś z tych trzech wyżej wymienionych... ale to tylko moja opinia :/

ocenił(a) film na 10
Vitani_2

sorry, ale nie podałaś/eś żadnych konkretnych argumentów, dlaczego twoim zdaniem Crowe nie zasługiwał na Oscara. "Crowe tylko pomachał mieczem"? No wiesz, ja poza tym w jego grze dostrzegłem znacznie więcej, ale to też trzeba umieć dostrzec, a nie każdy to potrafi. Zresztą jak nadal opstawiasz przy swoim to ja znam więcej takich przypadków, w których aktor zagrał słabo, nie zasługiwał na Oscara, a jednak go dostał, a najbardziej znane przykłady z ostatnich lat to Denzel Washington za "Dzień próby" i Adrien Brody za "Pianistę", a na nich jakoś nie gadasz. Wiem tylko tyle, że w 2000r Crowe na pewno nie był gorszy ani od Hanksa, Harrisa czy Rusha.

General_Maximus

owszem, zgadzam się z tobą, że Washington i Brody nie zasługiwali na Oskara, ale w tym poście chciałam głównie poruszyć Gladiatora (w końcu ten film komentuje)... a tak co do jego gry to jakoś ja nie dostrzegłam, żeby musiał się specjalnie wczuć w rolę i wysilić... prawdę mówiąc niewiele miał tam do gry, musiał tylko robić groźne miny... a to dla mnie (ale to tylko moje zdanie) nie jest zbyt wygórowane aktorstwo... nie ukrywam, że nie przepadam za Crowe'em, ale chyba przyznasz, że bardziej mu się należął za piękny umysł a nie za to? i tak, nadal obstaje przy swoim, że Crowe wcale się tam za wiele nie nagrał, a wierz mi, umiem dostrzec kiedy aktor gra naprawdę świetnie...

ocenił(a) film na 10
Vitani_2

Otóż przeciwnie - Russell musiał bardzo mocno wczuć się w swoją rolę, bo jak już o tym pisałem nie każdy aktor potrafi dwa (a nawet trzy!)razy zrzędu zagrać dwie zupełnie przeciwne od pozostałej role. A to wcale nie jest takie łatwe. Druga rzecz: robić groźne miny też trzeba umieć. Russell na tyle dobrze gra, gdy jest scena, w której nic nie mówi, to widz i tak doskonale wie co czuję w danym momencie. Jego spojrzenie, mimika twarzy, różne odruchy, gesty. Crowe wtchnął w Maximusa życie, całkowicie potrafił przykuć uwagę widza, zwrócić na siebie uwagę tak, że ten cały czas wewnątrz bardzo przeżywa losy, którego spotykają jego bohatera, bardzo mocno się z nim wiążą tak, że nawet gdy w danej scenie nie występują to ludzie wciąż go widzą, czują i cały czas myslą o nim. I to często jest lepsze nawet gdy aktor gada coś przez pół godziny i nadal nic się nie rozumie, a Crowe'a jedno spojrzenie potrafi wyjaśnić dosłownie wszystko... Dlatego stanowczo nie zgadzam się z tym, że w Gladiatorze za wiele nie nagrał. I bardzo mało jest takich aktorów, którzy te wszystkie wyżej wymienione czynności potrafią i ja się nie dziwę, że Akademia przyznała Russell'owi Oscara. Skoro mówisz, że umiesz dostrzec świetne aktorstwo, to spróbuj dostrzec, a przede wszystkim docenić grę Russella w Gladiatorze.
Nie sądzę, że na Oscara bardziej zasługiwał za Piękny umysł. Tam również wypadł genialnie i mi bardzo cięzko jest ocenić jego najlepszą grę aktorską pomiędzy Informatorem, Gladiatorem czy też właśnie Pięknym umysłem.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Vitani_2

Moim zdaniem Crowe całkowicie zasługiwał na Oscara. Może i pomachał mieczem, wiadomo, ale oprócz tego zagrał świetnie. Można to dostrzec choćby porównując postać Maximusa granego przez Crowe'a z innymi jego postaciami. Przecież aż ciężko uwierzyć, że na przykład porywczy Bud White w Tajemnicach Los Angeles, chory na schizofrenię John Nash czy dumny i honorowy Maximus to ten sam aktor. Mi się aż nie chiało wierzyć. Maximus całkowicie rożni się od pozostałych bohaterów Russella, a to chyba o czymś świadczy... Zgadzam się jednak z tym, że bardziej należało mu się za Piękny Umysł. Tam to już przeszedł sam siebie...Podziwiam. A co do wypowiedzi Generała Maximusa to całkowicie się podpisuję :) Tylko nie wiem czemu uważasz że Brody niesłusznie dostał Oskara za Pianistę. Uważam że się mu należało. Jednak to Twoja opinia. Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 10
Skylaria

Absolutnie Masz rację, mało jest na świecie takich aktorów, którzy potrafią się z każdą inną rolą od pozostałej zmieniać nie do poznania. Ja dodam tyle, że w pominętym Informatorze Russell również zagrał świetnie. Facet, z lekko siwymi włosami, z nadwagą, zastraszany, a póżniej porzucony prez żonę a w następnym filmie jest to prawdziwy wojownik, który za honor i miłość do rodziny potrafi oddać życie. Ten facet jest po prostu genialny...
Co do Brody'iego. Nie dokońca mnie przekonał, zresztą jak sam film. Po trzech Oscarach w tym dla Polańskiego liczyłem na coś znacznie więcej. Jak dla mnie nie była to wybitna rola. Ale to tylko moje zdanie.

Pozdrawiam MaNdY!

General_Maximus

zgadzam się całkowicie! :) Crowe zagrał tę rolę świetnie, naprawdę byłam pod wrażeniem, to właśnie dzięki temu filmowi zaczęłam go doceniać, a jak jego bohater umiera na samym końcu, naprawdę się wzruszyłam... ;( genialnie to zagrał i jak najbardziej należał mu się Oscar ;D Pozdro :P

ocenił(a) film na 8
www_2

Crowe zagrał nieźle , ale bez przesady. Rush był po prostu genialny ( zakładam że osoby tak chwalące rolę Crowa , nie widziały "Zatrutego pióra")

ocenił(a) film na 8
lihol

Zgadzam się całkowicie. Russel Crowe był wspaniały w Gladiatorze, ale Rush w filmie "Zatrute Pióro" był po prostu genialny. Miał znacznie trudniejszą rolę do zagrania niż Crowe.
Radzę obejrzeć Zatrute pióro i przyznać szczerze, kto był lepszy.

ocenił(a) film na 10
Vitani_2

Racja, od Crowe'a wszyscy w Gladiatorze grali lepiej. Russell jechał cały czas na zestawie jednej-dwóch min. Trochę życia wykrzesał z siebie tylko w scenie, gdy ogląda swój spalony dom i zwłoki żony i syna. A tak to był nijaki.
Oscar dla niego za tę rolę to jakiś żart. Ale powinien go dostać np. za "Piękny umysł", tam zagrał porządnie. Po prostu w "Gladiatorze" mu nie poszło...

ocenił(a) film na 10
krikra

Z tym to ja się zupełnie nie zgadzam. W Gladiatorze aktorstwo stoi na iście wybitnym poziomie, a Russell Crowe i Joaquin Phoenix stworzyli w nim kreacje życia. Nie jechał na jednej-dwóch minach i w całym filmie dał z siebie wszystko, a nawet więcej a nie tylko w tej kiedy odkrywa zabitą rodzinę. Nie był nijaki, a Oscar był w pełni zasłużony.

ocenił(a) film na 10
Vitani_2

O bardzo przepraszam... Ja akurat oglądałam "Zatrute pióro". Rush zagrał tam dobrze, jednak nie lepiej niż Crowe. Generalnie cieszę się że Russell zdobył tego Oskara bo jest genialnym aktorem. Jednak najbardziej "sprawiedliwie" by było gdyby dostał za "Piękny umysł" a Rush za "Zatrute pióro" :)

ocenił(a) film na 10
Skylaria

Aha, Rush w "Zatrutym piórze" był świetny. Co prawda porównywanie różnych aktorów w różnych rolach jest trochę bez sensu, ale.. skoro już, to zdecydowanie w tamtym roku lepszy był Rush. Crowe jednak był tylko poprawny (w sam raz na nominację..). Podtrzymuję jednak opinię, że za "Piękny umysł" powinien oscara dostać jak najbardziej. Werdykty Akademii są nieraz zadziwiająca, nic nowego... :)

ocenił(a) film na 6
krikra

Zgadzam się. Zresztą większość krytyków po Oscarowej nocy była zdania, że w kategorii najlepszy film powinien zwyciężyć "Traffic" a najlepszy aktor- Hanks albo Rush, Russell dostał ją niesłusznie i w ramach pocieszenia za "Informatora". Był charyzmatyczny, ale Oscara powinno się przyznawać za coś więcej, niż posępne spojrzenie spode łba i ochrypły głos. Wystarczy się przyjżeć zwycięzcom z poprzednich lat- Hopkins, Cage, Rush, Pacino, Hanks etc- wszyscy oni stworzyli naprawdę precyzyjne, rozbudowane, złożone kreacje. Z całym szacunkiem dla Crowe'a, bo niezły z niego aktor, ale w "Gladiatorze" naprawdę nie miał wiele do zagrania, a postać Maximusa była prosta jak konstrukcja grabi. Nie wymagała wielkich zdolności akorskich, na pewno nie oscarowych.

ocenił(a) film na 10
Arya_2

A przepraszam, którzy krytycy tak mówili? Bo na pewno nie ci z Chicago, Nowego Jorku, Dallas, z Niemiec i Wielkiej Brytani. Więc którzy? A poza tym czemu ja ci widzę tylko na stronie Gladiatora, skoro go tak nie lubisz, jestem ciekaw co sądzisz o innych filmach, więc powiedz, gdzie jeszcze poza tą stroną i moim blogiem jesteś. A poza tym jakie są twoje ulubione filmy? Tego też nie masz, a wiesz mi, że z takimi osobami trudno się rozmawia. Zwycięzcy z poprzednich lat, masz racje - Hopkins, Pacino, Rush, Crowe, Hanks itd. Rola Crowe'a nie wymagała zdolności - no tak bo ty ją zagrałabyś lepiej. Rola Gibsona też nie, skoro Crowe'a nie. Tak gadasz i krytykujesz na Gladiatora, ale dokładnie te same błędy i negatywy znajdują się w Walecznym sercu.

ocenił(a) film na 6
General_Maximus

I po co się tak ciskasz człowieku? Mam prawo pisać co mi się podoba i gdzie mi się żywnie podoba. Rozumiem, że jesteś fanem filmu "Gladiator" i Bóg z tobą, ale chwilami popadasz w kompletny fanatyzm.
Owszem mam swoje ulubione filmy w profilu.

ocenił(a) film na 6
General_Maximus

"A przepraszam, którzy krytycy tak mówili? Bo na pewno nie ci z Chicago, Nowego Jorku, Dallas, z Niemiec i Wielkiej Brytani."

A skąd wiesz, że "na pewno nie"? Poprostu mam zwyczaj czytania prasy zagranicznej i co roku to robię po Oscarach. Nie wskażę ci które dokładnie to były wówczas tytuły bo litości, to było 5 lat temu. Ale z tych, które można dostać w Empiku- LA/NY Times, Miami Herald, Boston Globe? Pewna nie jestem. Anglo i niemiecko języczne.
I nie znaczy to, że ci recenzeni uznali "Gladiatora" za denny film. A Russella za miernego aktora. Nic z tych rzeczy. Wielu podkreślało że "Gladiator" to świetnie zrobiony film rozrywkowy a Crowe jako Maximus to charyzmatyczny bohater kina akcji. Ale nie na Oscary.
Nie wyssałam sobie tych rzeczy z palca, żeby ci zrobić na złość.
Na tym forum napisałeś, że Denzel Washington dostał Oscara wyłącznie z uwagi na kolor skóry- tymczasem guzik- cała masa recenzentów była zdania, że na statuetkę zasłużył jak najbardziej, wcale nie mniej niż Russell, który zdaniem niektórych, poprostu szarżował.
I zanim znów się na mnie rzucisz- ja osobiście się z tym nie zgadzam, bo mnie i "Piękny umysł" i rola Nasha "szok!"&"wstrząs!" ogromnie się podobały.

"Rola Crowe'a nie wymagała zdolności - no tak bo ty ją zagrałabyś lepiej. Rola Gibsona też nie, skoro Crowe'a nie."

Tylko że Gibson nie dostał Oscara. Ani nawet nominacji.

ocenił(a) film na 6
General_Maximus

Ach i jeszcze jedno...masz zabawny zwyczaj zarzucania innym "niskiego poziomu" wypowiedzi, ale teksty typu " a bo ty byś lepiej to zagrała co?!" i generalne indyczenie się na wszystkich, którzy nie uważają "Gladiatora" za najwybitniejsze dzieło wszechczasów, też nie najlepiej świadczą o twoim.

ocenił(a) film na 6
General_Maximus

Ach i jeszcze jedno...masz zabawny zwyczaj zarzucania innym "niskiego poziomu" wypowiedzi, ale teksty typu " a bo ty byś lepiej to zagrała co?!" i generalne indyczenie się na wszystkich, którzy nie uważają "Gladiatora" za najwybitniejsze dzieło wszechczasów, też nie najlepiej świadczą o twoim.

ocenił(a) film na 10
Arya_2

Oczywiście, że masz prawo pisać co, gdzie i jak, ale po co ty z kolei zarzucasz mi, że się wciskam? Mam takie samo prawo jak ty - pisać na każdym forum. Czy popadam w fanatyzm? Nie wydaję mi się. Ja po prostu staram się bronić swój ulubiony film jak tylko mogę, widząc, że ktoś go krytykuje lub negatywne komentuje. To cię tak denerwuje?

A o tych krytykach to trzeba było napisać wcześniej. Bo mówiąc, że "zdaniem krytyków nie zasługiwał na Oscara" można odnieść wrażenie (przynajmniej ja takie odniosłem), że wszyscy byli jednomyślni. A tymczasem chodzi tu raptem o kilka gazet, w których to wyczytałaś. A skąd wiem, że z Dallas, Chicago itd. byli za? Bo po prostu ich stowarzyszenie przyznało Gladiatorowi swoje nagrody (m.in. za najlepszy film i aktora). A jury składało się tylko i wyłącznie z krytyków z danego miasta. Tak więc skoro nagradzali go, to chyba można wywnioskować, że większość jest zdania, że Oscary były w pełni zasłużone. A jeśli chodzi o Denzela Washingtona - to przyznaj , że mimo wszystko trochę polityki w tym było.

Nikomu oprócz ciebie, nie zarzucałem niskiego poziomu. Ale bez przesady - mój tekst, w porównaniu z twoimi polsatowskimi reklamami i lasującym się mózgiem nie stał aż tak nisko:) Myślisz, że się indycze? Nie, ja tylko i wyłącznie dyskutuje z innymi, wyrażam swoje zdania, spostrzeżenia, bronię Gladiatora jak tylko mogę - mam do tego święte prawo i będę to dalej robił. I wcale nie uważam tak, że każdy dzieło Scotta musi uważać za najlepsze. Tego nigdy nie napisałem i to całkowicie wyssałaś sobie z palca. W jednej z dyskusji napisałem nawet właśnie odwrotnie - "nie uważam, że każdy musi uważać ten film za dzieło wszechczasów, bo jeżeli jest inaczej to nie zna się na filmach itp.itd.". To akurat sobie sama wymiśliłaś.

I nie atakuje cię jak ty uważasz. Wyrażam tylko i wyłącznie swoje zdanie, ale nie chcę wojny - jeżeli cię czymś uraziłem czy coś w tym stylu to przepraszam.



ocenił(a) film na 10
General_Maximus

Sorry, że tak w dwóch częściach, ale chciałem coś jeszcze napisać odnośnie tego zdania:

"Wielu podkreślało że "Gladiator" to świetnie zrobiony film rozrywkowy a Crowe jako Maximus to charyzmatyczny bohater kina akcji. Ale nie na Oscary."

Piszesz Arya, że napisali to krytycy, i to jest kolejny dowód, że oni raczej się nie znają na Akademii i Oscarach...
Bo Akademia właśnie takie filmy lubi na Oscary, bo ludzie to lubią i chętnie wówczas oglądają ceremonię. Zawsze tak było, że wysokobudżetowe dzieła zgarniają najważniejsze Oscary. Przykłady ostatnich lat: "Titanic", "Gladiator", "Władca pierścieni". Ale warunek jest jeden - film musi być jeżeli nie bardzo dobry to wybitny i musi znależć uznanie w oczach publiczności. Bo teraz mamy kupę filmów z ponad 100-milionowymi budżetowymi, ale ludziom się to nie podoba i nagród nie ma, ale jak jest odwrotnie to statuetki są. Obojętnie czy to film rozrywkowy czy nie.

ocenił(a) film na 6
General_Maximus

Ok ok ok.
PAX :)
Przyznaję, że trochę mnie poniosło, a mój sarkazm może i był nienajwyższych lotów.
Nie miałam zamiaru "zjeżdżać" twojego ulubionego filmu, którego zresztą jak wspominałam, nie uważam za chałę. Problem może polegać na tym, że kocham historię starożytną, zwłaszcza starożytny Rzym, mam na tym punkcie lekkiego bzika i każda nowa książka, czy film na ten temat to dla mnie automatycznie obietnica. Z książkami jest znacznie lepiej, ale jeśli chodzi o filmy- jak dotąd tylko "Ja, Klaudiusz", "Tytus Andronikus" ( mimo swej post-modernistycznej dekadencji) i ostatnio "Rzym" wstrząsnęły mną i pozwoliły poczuć "tchnienie starożytności". Po "Gladiatorze" wiele sobie obiecywałam i stąd wprost proporcjonalne rozczarowanie. Potencjał z całą pewnością tam był, jak już powiedziałam- świetny reżyser i aktorzy, rewelacyjna muzyka, imponujący rozmach ( Rzym o świcie to jedna z najpiękniejszych scen jakie w kinie widziałam), oniryczny klimat...a w efekcie czułam tylko wielką pustkę. No ale to tylko moje zdanie.
PAX:)