...mało znam takich filmów, które można oglądać w kółko (ale bez przesady ;) ), ten kto nie widział (trudno w to wierzyć) niech obejrzy koniecznie i na chwile oderwie sie od zaplutej i przereklamowanej rzeczywistości dla nowych pozytywów i innych wrażeń...;)
Kilka pytań:
1. No niby co on w sobie ma?
2. Jaki psychotrop trzeba wziąć, żeby obejrzeć to ponownie?
3. To ten film miał jakieś pozytywy?
Nie zamierzam się z Tobą teraz kłócić o psychotropach, pozytywach (bo na miłą dyskusję tu się nie zanosi). Ja tylko oddaję swój komentarz na temat filmu i wrażeń po jego obejrzeniu...Tobie się nie podoba, mi podoba się bardzo- i co tu jest do kwestionowania?
Tak apropo: jeśli Ci się nie podoba to nie ma sensu pisać i tłumaczyć ,,co ten film ma w sobie" , bo pewnie wyjechałbyś zaraz z następnym nowym pytaniem: ,,i to jest dla Ciebie powód?"
Jeszcze jedno, jakbyś czytał uważnie (Twoje pytanie nr 3): nic nie pisałam o pozytywach filmu, tylko o pozytywnych WRAŻENIACH- a to maleńka różnica.
I nie każdy musi brać psychotropy...chybaże byłeś zmuszany do oglądania nielubianych filmów w dzieciństwie i życie Cię nauczyło, że ucieczka w psychotropy to jedyne wyjście...
Na pewno masz jakiś ulubiony film, do którego mógłbyś/mogłabyś wracać co jakiś czas...chybaże nie...to wtedy w ogóle nie ma o czym gadać.
Pozdrawiam.
jeszcze jedno: oceniany był przez bardzo wielu i wątpie żeby robili to ,,pod wpływem" :) a więc nie tylko ja dostrzegłam ,,to coś"- dlatego właśnie jest na top 11.
Wszystko pięknie, masz swoje zdanie, ja mam swoje, ok. Nie wiem tylko po co się silisz na jakieś złosliwości, to że piszę coś pod twoim wątkiem w sposób "lekki" nie znaczy, że nie szanuję twojego zdania. Wiecej dystansu, to tyko kino, nie ma najmniejszej potrzeby traktować go zbyt na poważnie. Pozdrawiam.
W sposób lekki...może, ale po co od razu pisać, że trzeba brać psychotropy, by obejrzeć go ponownie? Jak można odczytać twoje pierwsze pytanie: ,,No co on NIBY w sobie ma?". Zadajesz pytania, więc oczekujesz odpowiedzi, a jeśli są sformułowane w wątpiący i niemiły(prawie prowokujący) sposób to nie oczekuj miłej reakcji i odpowiedzi.
Tak na przyszłość- jeśli chcesz rozpocząć dyskusję(bądź cokolwiek, do czego dążyłeś/ dążyłaś), formułuj pytania tak- by już na starcie nie podważać racji strony przeciwnej:)