Niestety, film rozczarował mnie całkowicie, a wiele się po nim nie spodziewałem. Najlepszym określeniem "Gniewu tytanów" będzie chyba nazwanie go nijakim. Owszem, było sporo scen akcji, ale pozostawiły we mnie niedosyt, większość z nich była krótka, zabrakło czegoś, co mogłoby przykuć uwagę na dłużej. Bezbarwny Perseusz z równie niezapadającą w pamięć Andromedą nie porywają. Lepiej wypadł syn Posejdona, jednak po tej postaci oczekiwałem czegoś więcej, bardziej buntowniczej, zawadiackiej postawy. Bohaterowie biegają z jednego miejsca w drugie realizując kolejne banalne dla nich zadania co przypomina raczej fabułę gry komputerowej niż filmu. Narzekać można by jeszcze dłużej, film jest wg mnie po prostu słaby.

Bronią się natomiast efekty specjalne, które faktycznie robiły wrażenie. Szczególnie imponujący jest Kronos, szkoda tylko, że finałowa scena jest mało dynamiczna i dość krótka. Wiele zarzucić nie można też scenom w Tartarze - wizualnie prezentują się dobrze. Gdyby jeszcze widoki z powierzchni były trochę ładniejsze ;)

Wydaje mi się, że lepszy reżyser z ciekawszym scenariuszem mógłby zrobić z tego filmu widowisko przyciągające nie tylko efektami, ale też fabułą i nawiązaniami do mitologii.