Jest to zdecydowanie najlepsza część trylogii "Goście, goście". Piszę trylogii, ponieważ w zamiarze reżysera od początku miały być 3 części. Jak zwykle poszło coś nie tak i kręcono na raty. W głównych zamierzeniach to nie Jean Reno miał być głównym bohaterem lecz Christian Clavier, odtwórca roli Jacquouille. To on zdeterminował cały przebieg akcji we wszystkich częściach. Od perfidnego okradnięcia nieboszczyka do kolaboracji z nazistami i już w 21 wieku grania "porządnego" obywatela. Film ten dowodzi pewną prawdę życiową. Jak ktoś był chamem to i piękna szata, majątek czy nawet wykształcenie tego nie zmieni. Chamstwo będzie szło dalej, przez następne generacje.
Jest na to nawet piękne polskie przysłowie. Chłopa ze wsi przepędzisz ale wsi z chłopa nigdy.
Niestety cały nasz świat jest obecnie pełen takich Jacquouille. Film wstawiłbym na półkę razem z "Idiokracją". Obydwa jak ulał pasują do dzisiejszych czasów.