Film trzyma klimat taki jak na zwiastunach, czy jest kolejną pustą papką z efektami specjalnymi? Jak się miały wrażenia po obejrzeniu filmu do Waszych oczekiwań?
dobry nie ma patosu usa najważniejsze dobre zdjecia muzyka ale aktorsko kuleje troche film troszke niedopracowany ale można isć ale na 2 d bo w 3d to ntyl3d że kot napłakał
A co z Godzillą? Ponoć nie ma go za dużo na ekranie. Pójść i przez większość filmu nie widzieć potwora to oznacza nieźle się wynudzić. Co sądzisz?
włąsnie czuje lekki niedosyt że jest mało gada ale moze taki był zamysł tworców ale film nie nudzi serio mimo braku potwora bardziej sie skupili jak w japonskich filmach że mamy duzo relacji ludzkich a potem potwór jest na końcu
Wydaje mi się zę w sequellu będzie jej wiecej. Pierwsza część filmu to zawsze wprowadzenie :D
Rzeczywiście - mało Godzilli w Godzilli. Nie byłoby to złe - gdyby nie to, że sam scenariusz i główni bohaterowie nie mają w zamian wiele do zaoferowania.
Jest niedosyt faktycznie, ale jednak poleciłabym pójście. Moim zdaniem jak już jest Godzilla to czuje się zajebistość. Jednakże nie jest jej tak wiele jak we wcześniejszych seriach. Ale za to zostają jeszcze GNOL'e. Niby to nie Godzilla, ale niektóre sceny z nimi były całkiem mocne. I też czuję niedosyt. Chyba każdy będzie czuł choć minimalny.
Dla mnie jest to film nr jeden jesli chodzi o filmy katastroficzne. Od pierwszej do ostatniej minuty jest napiecie, jest akcja, nie ma lipy. Sa przepiekne efekty specjalne, cudowny klimat, wiele smaczkow, mega duza doza tajemniczosci, scenariusz - pomimmo kilku luk fabularnych w moim odczuciu - znakomity. Super muzyka i zero pier..a o niczym jak to bywa w amerykanskich produkcjach. Jest to piekny uklon tworcow w strone filmu - legendy. Najwazniejsze ze Godzilla wyglada, brzmi, porusza sie jak monstrum (podobne troche do filmow ze studia Toho) a nie jak przerosniety legwan z filmu Emmericha.
Dla mnie 9/10 i serducho :) Naprawde warto isc, koniecznie do IMAXU. Wlasnie na takie filmy powinno sie chodzic do kina.
Polecam iść. Choćby dla efektów specjalnych i ryku Godzilli. U mnie w kinie jak Godzilla ryknęła to mało lampy nie pospadały ;)
Iść można, ale raczej na 2D- rzeczywiście, Godzilli mało w Godzilli, GNOLe ździebko dziwaczne, aktorstwo drętwe, scenariusz podziurawiony jak niezły ser szwajcarski, ale z nastawieniem 6-7/10 spokojnie da się obejrzeć. Efekty ładne, Godzilla dobrze animowana i przepięknie ryczy (a jak zieje!), choć przez cały film miałam nieodparte wrażenie, że gdyby film miał o kilkaset milionów budżetu mniej to scenariusz byłby świetnym materiałem na film klasy Z :D Schematy fabularne charakterystyczne dla antydzieł ze studia Asylum aż kłuły czasem w oczy...
3 głosy z pokolenia 40-50 latków - mówią: TAK - warto.
Osobiście (po seansie 3D) byłem zachwycony.
Filmy o Godzilli oglądałem w kinie przed jeszcze erą VHS (w latach 70-80).
Wczoraj ponownie poczułem się "podjarany" jak małe dziecko.
Patrząc się jednak po różnych komentarzach - mam wrażenie, że w zależności od wieku odbiór może być diametralnie różny.
Więc może pytanie należało skierować do swojego pokolenia?
Mnie się podobało, wiadomo każdy wyniesie z kina inne przeżycia uwarunkowane przeszłością i oczekiwaniami. Ja poszedłem zobaczyć to cudowne stworzenie no i zobaczyłem:) Godzilla nie jest tutaj kolejnym zagrożeniem, z którym MY ludzie musimy się zmierzyć, uważamy się za takich ważnych na tej planecie jakbyśmy byli tutaj sami, a ku prawdzie jesteśmy chyba jedynym autodestruktywnym gatunkiem. Myślę, że ważne jest to co powiedział Watanabe, w szerokim zrozumieniu: natura sama szuka równowagi. A ludzie zawsze "wiedzą lepiej". Nie czepiając się aktorstwa, doktorek reprezentuje postawę, którą powinniśmy przyjąć, czyli pogodzenie się z tym że jest we wszechświecie siła i inteligencja zdolna uporać się z takim problemem jak MUTO. I bez obrazy nie są to ludzie. Swoją drogą świetnie ukazana jest tutaj ludzka głupota i właśnie arogancja. Koniec końców wszystkie starania ludzi w tej historii spełzają na niczym. Widać to aż razi po oczach. Kosztem nawet całego ekosystemu wypełniać zachcianki własnego wybujałego ego. To właśnie do tego doprowadza nieświadomość i nieobserwowany umysł. Nikt nie jest ważniejszy, wszystkie stworzenia są w swej pierwotnej istocie równe. Godzilla i MUTO, czysto z punktu widzenia intelektualisty, może i są niezbyt "rozgarnięte", nie czepiajmy się słówek, ale nie zostały stworzone do tego by pisać dzieła literackie i stąpać na palcach żeby nie przydeptać mi członka rodziny albo psa. Nie niszczą planety celowo i bezmyślnie. Godzilla zaskoczyła mnie wręcz tym, że nie się nie wnerwiła i nie rozdeptała tych wojskowych stateczków i Abramsów. Kolejna świetna obserwacja, żadne zwierzę się nie mści, niech każdy twierdzi co chce ale to dla mnie ewidentna i niezaprzeczalna demonstracja wybaczania. Z tym, że natura to robi, a ludziom tego naprawdę w dzisiejszych czasach brakuje (bynajmniej nie jest to śmieszne, ale ignoranci się znajdą). Tak proste, ale właśnie piękno tkwi w prostocie. Godzilla może nie porusza się z gracją, ale jest w jej ogromie i majestacie coś pięknego i wartego przemilczenia i uszanowania, bez przyklejania jej etykietki "potwora". Przyznaję się, że jej zażarcie kibicowałem. Mamy tendencję do atakowania i niszczenia wszystkiego co nam nieznane. Tworzymy odpady radioaktywne bez opamiętania, a natura (cały czas mając na uwadze film) znajduje sposób na ich neutralizację w postaci tych ogromnych stworzeń, a Ci chłoptasie strzelają do nich z tych swoich śmiesznych helikopterków. Czy nikogo to nie zastanawia? Mam wrażenie że Natura, Wszechświat czy jakkolwiek tą siłę nazwać robi wszystko żeby nam coś przekazać, a my ciągle jesteśmy głusi, ile ma w tym cierpliwości i wytrwałości i tak sobie myślę w żarcie jakby miała ona ludzką postać i w reakcji na te ludzkie poczynania robi tzw facepalm i mówi krótkie: Ja pi*ę! No wracając do naszego stworka G. ma zadanie do wykonania (oczywiście wyczuwa to instynktownie, nie znaczy prymitywnie), zjawia się, robi swoje czyli pozbywa się MUTO w dość zjawiskowy sposób, ucina sobie drzemkę:) i wraca do swojego domu, nie oglądając się za siebie, nie robiąc afery, nie narzucając się ani nie uzurpując sobie prawa do zamieszkania na terenach ludzi. No i ziewając pięknie ryczy:) drze japę tak że dawno nie miałem takich ciarek. Myślę jeszcze że wracając do morza jest prawdziwie szczęśliwa, a doktorek przeżywa w swoim wnętrzu prawdziwą wdzięczność bez zbędnego celebrowania. Wiele rzeczy jest tutaj przekazanych, które można dostrzec, chociaż nie są powiedziane. Może wyglądam na stronniczego stawiając te stwory niejako na piedestale, ale tak nie jest. Chodzi mi o to że sam będąc człowiekiem nie gardzę naszym gatunkiem tylko jego głupotą. Brzydzi mnie i odpycha ludzka głupota, która w niewyobrażalnych ilościach rozpanoszyła się na tym świecie, toczy go jak rak i pożera ogrom energii, zupełnie niepotrzebnie tak jak niektóre komentarze odnośnie tego filmu i dyskusje jakichś baranów. Pisałem już: uwarunkowanie przeszłością i porównywanie do innych filmów o Godzilli, ale to już uwaga sama dla siebie. Szanujmy się a nie niszczmy, bo zmiana na lepsze zaczyna się od nas samych. Nikt jeszcze nigdy nie zmienił świata zewnętrznego bez zmiany siebie. Chociaż to fikcja ale jak pisałem na początku każdy przeżywa na swój sposób. Ja tak ten film postrzegam. Technicznie jak dla mnie wysoki poziom wizualny i dźwiękowy, baardzo autentyczny i przekonujący. Wszystkie trzy stworki agresywne i charakterne, ale w osobliwy sposób, a może to moja wyobraźnia:) Dla nich poszedłem do kina i mega zadowolonym, nie czepiam się szczegółów, bo jedyne co tam znajdę to przysłowiowy diabeł i ślepa uliczka. Dla takiej Godzilli warto było, poczułem się znowu jak mały chłopiec wpatrzony w swojego bohatera w akcji:) tam oj tam oj nie rozklejam się:)
No i poszedłem do IMAXA na 3D licząc na dobre widowisko. Ostatni raz widziałem coś podobnego przy okazji "2012" Emmericha. Mam na myśli katastroficzny klimat. Najlepszy w tym wszystkim była Gozira i jej charakterystyczny ryk. Potencjał filmu nie został w pełni wykorzystany. Czegoś zabrakło. Może lepszej i nie tak przewidywalnej fabuły jak ta. Może lepszego potwora niż te nudne GNOLe. Może nieco dłuższej i bardziej trzymającej walki między potworami. Ogólnie od strony fabularnej wyglądało to słabo. GNOLe (Muto) się budzą, robią trochę rozróby w Japonii i USA, Gozira płynie do nich, zabija je i wraca z powrotem do oceanu. Reszta filmu to tło.