PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=565162}
6,0 86 tys. ocen
6,0 10 1 85771
5,9 55 krytyków
Godzilla
powrót do forum filmu Godzilla

Po obejrzeniu trailerów stwierdziłam: to jest to, potwory zostaną potraktowane jak to, czym są, czyli katastrofa naturalna. Widać było przerażonych ludzi, ucieczki, wypadki komunikacyjne, zaangażowane wojsko i takie tam.
I uj, dostałam kolejne pieprzone World War Z skrzyżowane z 2012. Nosz kuźwa nie może się obyć bez tej zakichanej doskonałej rodzinki białasów z Murica, irytującej swoim zachowaniem? Do tego są beznadziejni jak na bohaterów, nic sobą nie reprezentują. Przecież ten kolo miał cały czas ten sam wyraz twarzy, baba była kretynką, gówniarz był, żeby była pełna rodzina.
Z rozrzewnieniem wspominam rewolucyjny jak na dzisiejsze blockbustery film "Dzień Niepodległości", gdzie głównymi bohaterami był Murzyn i Żyd, gdzie faceci to: żołnierz, facet od kablówki, prezydent USA i pijak mieszkający w przyczepie, a kobity to tancerka go-go, aktywna żona prezydenta i pracownica prezydenta. A od kilku lat co jedna baba w takich filmach to biała lekarka albo biała kura domowa. Do tego w tej produkcji nie zabrakło humoru i ironii, przez co film nabywał lekkości i nie traktował sam siebie śmiertelnie poważnie.
Czyli już w warstwie bohaterów "Godzilla" leży i kwiczy.

Fabuła - W najnowszej Godzilli idiotyzmów jest tyle, że można by książkę napisać, więc olewam to, nie chce mi się pisać. I żeby było śmieszniej, prawie wszystko co głupie dotyczy wątku ludzkiego.

Sam podmiot liryczny, czyli Król Potworów jest wspaniały, piękny i madżestik. Kiedy wreszcie wychynął w całej swojej okazałości z tego gówna, jakim była pierwsza godzina filmu (czas wlókł się niemiłosiernie, równie doprze mogły to być dwie godziny) to radość i duma mnie rozpierała :D Jest! Potężny, z kawaii pyszczkiem i łapkami i nareszcie ma na czym siedzieć (kto pamięta poprzednią chudzinę^^).

Największe emocje towarzyszyły właśnie Królowi oraz Glonojadom czy jak ich tam polskie tłumaczenie nazwało :D Serce biło mocno na widok gadziny, całusków ćmów, a także miałam smuteczek, kiedy te płakały za swoimi dziecioczkami.
W tym samym czasie element ludzki mógłby spokojnie wyginąć w tle. Kogo interesują jakieś tłumoki z przyklejoną do gęby ciągle ta samą miną (dotyczy to każdego aktora za wyjątkiem Łoltera Łajta, kurde, nawet Ken Watanabe wyglądał, jakby go ciągle kiszki skręcały), skoro Gojira w epicki sposób załatwia ostatniego ćma!

W ogóle to mi serce stanęło na koniec, jak zobaczyłam padniętego gada, ale na szczęście gadzina sapnęła, pokazała nieelegancko zad i poszła wyglądając na lekko zyebaną :D Brakowało wzruszającej kelnerki, która powiedziałaby do kamery, że Kapitan Ameryka uratował jej życie, tfu! nie ten superbohater, że Godzilla uratował jej życie :D

Żołnierze popylający z bąbą przez miasto - nie wiem, czy zamierzony efekt komediowy :D

Najbardziej ogarnięty człowiek w tym filmie to kierowca autobusu.

Mogłabym przez dwie godziny oglądać Godzillę naparzającą się z potworami. I ludziki zdupiające im spod nóg jak mrówki.
Oszukali mnie :/
W tym momencie chyba najlepszy dla mnie film o potworze jako katastrofie, w którym ludzie umierają, to Cloverfiled.
Tak w ogóle - to czy tylko ja miałam wrażenie, że wszystko co dotyczy potworów dzieje się na ich poziomie, a ludzie byli czynnikiem co najmniej nieistotnym? Po co oni tam byli, tylko się kręcili jak gówno w przerębli i przeszkadzali :/

emo_waitress

"Tak w ogóle - to czy tylko ja miałam wrażenie, że wszystko co dotyczy potworów dzieje się na ich poziomie, a ludzie byli czynnikiem co najmniej nieistotnym? Po co oni tam byli, tylko się kręcili jak gówno w przerębli i przeszkadzali"
Ja przez większość filmu myślałem, że zaanimowali manekiny (jeden aktor = praktycznie tylko jedna mina). Gdyby wyciąć pierwszą godzinę to i tak na jedno, by wyszło, ale i tak lepiej było poświęcić więcej czasu potworom niż kompletnie niepotrzebnym scenom. Godzilla i te Gnole (cholera to brzmi jak połączenie słowa gnom z troll :D, więc zostańmy przy org. nazwie Muto albo glonojadach :D), czy jakkolwiek to przetłumaczyli, miały lepszą osobowość od tych "ludzi" i więcej min xD np. Godzilla w scenie, w której spoglądała na naszego "nieśmiertelnego" żołnierzyka, znikając w dymie czy we mgle.

Ogólnie podsumowując:
Plusy to wszystko co związane z "potworami" i jedyny ogarnięty człowiek (wspomniany kierowca):
- świetny design Godzilli i świetne wykonanie tego jej "lasera" (dobrze, że nie spamowała nim tak jak to było w japońskich klasykach) oraz ryku
- ciekawy pomysł z Muta (glonojady :D) i ich impulsem elektromagnetycznym
- otoczka wokół walk(i) potworów
- budowanie napięcia (pokazanie jak płynie) do momentu w którym zobaczyliśmy Godzillę w całej okazałości i sposób w jaki zostało to przedstawione
- a i tekst Wataneba ("Let them FIGHT") - chyba jedyna mądra wypowiedź ludzkiego bohatera w tym filmie :D

Minusy to praktycznie wszystko co związane z ludźmi tzn. "manekinami":
- za długi wątek z rodziną bohatera (za wolno się rozwijał i nie ciekawił)
- bezpłciowi ludzcy bohaterzy (wszyscy) i zbyt kontrastowi (ojciec - syn, Watanabe - ten Admirał, który kazał uzbroić bombę)
- zbyt późne wprowadzenie Godzilli do filmu (sposób dobry, ale zbyt późno)
- "nieśmiertelny" główny ludzki bohater (mam dość tego stereotypu w amerykańskich filmach)
- i inne głupoty (marsz z bombą przez miasto w którym walczą potwory, nie wspominając już o odpalaniu łodzi do wywiezienia bomby na krótko)

Do scenariusza się nie odniosę, bo pisał (poprawiał) go jakiś "amator" z tego co widzę.

tiger31648

Witaj Tygrysku :)
No cóż, to mi przypomniało trailer do Maleficent i moje: co? co oni powiedzieli? Diabolina? LOOOOOL. Identyko było na "Godzilli": co? co oni powiedzieli? GLON?, koleżanka: nie GNOL, razem: LOOOOOL. Gratuluję tłumaczom i chylę kapelusza, naprawdę by was zabolało, jakbyście zostawili tego Muto, który nawet brzmi z samurajska? Jak przyleci UFO to też je nazwiecie: o leci NIL! (widzowie: co? co oni powiedzieli? NIL? jak rzeka Nil?)

Odnośnie plusików:
- ogarnięty kierowca wygrał życie dlatego, że jest Murzynem z getta LA w dzielnicy należącej do Bloods, który na stare lata przeniósł się do San Francisco żeby żyć wśród pokojowej komuny gejowskiej, z którą siorbie se sojowe latte w hipsterskich kafejkach i stąd i wie jak się zatroszczyć o swój tyłek, naczy się biały człowiek w uniformie coś tam rozkazuje, ale odwraca uwagę na sekundkę, to kolo robi dyla
- Godzilla jest na bogato i idzie jak czołg. Tak powinno być i jest. Do tego wykonuje kopniaka z półobrotu ogonem i faktycznie, dobrze, że głównie naparza się z ćmami siłą mięśni, a płomień wykorzystuje tylko żeby się popisać :D bez spamu :)
- Muty są ciekawe, polubiłam je
- walki tylko na plus
- niestety nie czułam napięcia nic a nic, jak już Król staną na scenie i zaśpiewał Love me tender, to po prostu stało się to tak nagle, że mi emocje wybuchły :D ale do tego momentu, to nie było napięcia w przewodach, pewnie Glony wyłączyły impulsem :D
- ha! lepszym tekstem od tego było hasełko pani naukowczyni czyli, że GODZILLA JEST JAK BÓG (ponieważ wyżebrałam w kinie plakaty z Godzillą, niniejszym zabieram się za budowanie domowego ołtarzyka^^)

Minusiki:
- bohaterowie: nudni, nieciekawi, sztampowi. Gra aktorska nie istnieje. Główny aktorzyna to facet z łapanki, który wypatruje tylko końca szychty
- głównymi bohaterami i tak okazały się ćmy, dostały więcej czasu antenowego, Godzilla przyszedł jak dozorca na koniec, posprzątać. Szkoda, uważam, że bohaterowie powinni mu oddawać większą cześć. Całe szczęście, ze Król udźwignął swoją rolę, tyle co jej dostał do zagrania
- nieśmiertelny, biały i wymuskany z wzorcową rodziną. Jak wiadomo, usańskie rodziny wszystkie są takie: białe, wzorcowe i wymuskane
- o głupotach obiecuję sobie, że nie zacznę pisać, bo nie przestanę :D

Scenariusz pisany był przez stażystę, któremu płacą w kawie i donatach. Bo stażysta.

ocenił(a) film na 4
emo_waitress

Zgadzam sie z Toba... Jednym z najlepszych monster movie ostatnich lat to CLOVERFIELD. Nowa GODZILLA zostala polozona po calosci przez scenarzystow i kilku dretwych glownych bohaterow... A szkoda bo moglo byc cos na poziomie CLOVERFIELD... NA ZAKONCZENIE DODAM ZE NOWA GODZILLA KOSZTOWALA 160 MLN.DOLAROW A 'CLOVERFIELD' ZALEDWIE 25 MLN.A SAMA ZAUWAZYLAS ZE WIELKICH ROZNIC W OBU FILMACH NIE WIDAC... Widac jednak mozna zrobic film za 25 mln.dolarow z naprawde swietnymi efektami niczym nie odbiegajacymi od tych megaprodukcji...

punisher822_filmweb

SPOILER CLOVERFIELD
Bardzo lubię Cloverfield, często do niego wracam, jest to wg mnie jeden z lepszych filmów o potworach.
Bohaterowie nie irytują, są przerażeni, są różni, nie tylko doskonali i odlani z identycznej formy, no i kuźwa giną! Statyści też giną! Umięśniony główny bohater, który ma specjalne zdolności dzięki którym wydobywa siebie i bliskich z każdej opresji, któremu wszystko się udaje i zdobywa na końcu piękną dziewczynę, z którą żyje długo i szczęśliwie? Nie stwierdzono.
A potwór jest jak potwór. Nie ma go dużo, ale JEST. Czuć go w tym filmie, gadzina dominuje nawet jak się ni pokazuje. I wygrywa :)