Ten film opowiada krótką historię o dziecku, które miało być zamordowane na skutek aborcji, ale matka nie zrobiła tego i jako dorosły człowiek zostaje wskrzeszone na koniec filmu.
Tak, to całkiem możliwe, tylko że ja mam mętlik w głowie po tym filmie. Rozumiem, że Pietrow ma grypę i ma sny i majaki, że wspomina swoich rodziców, że ten chłopiec w czerwonym sweterku, którego mama zaprowadza na bal karnawałowy bez stroju to on, ale tam była jeszcze jedna para. Kobieta z warkoczami, przebrana za śnieżynke, która jest w ciąży i zastanawia się nad usunięciem. To nie może być jego mama, bo w tym samym momencie pojawiają się na tym samym balu.