1. Nicholas podczas filmu dwa razy obchodzi urodziny. Na samym początku i na samym końcu. Czy oznacza to, że akcja filmu trwa cały rok? Wydaje się to mało prawdopodobne, wyglądało na to że gra to kewstia czasu dużo krótszego. Góra kilka tygodni.
2. Gra, którą zorganizował brat Nicholasa kosztuje ogromny majątek. Tenże brat jest więc w stanie poświęcić bardzo grubą forsę po to, aby Nicholasowi uświadomić jego pustkę zycia, oderwane się od rodziny, itp itd. Nie przekonuje mnie jednak motywacja brata do dokonania tak olbrzymiego wydatku. Musimy się także domyślać, że brat Nicholasa, w ciągu krótkiego czasu (ostatnio się widzieli jakieś 3 lata wcześniej, o ile dobrze pamiętam, przy czym brat miał problemy psychiatryczne/narkotykowe) zdołał sie dorobić takiej fortuny. Tego też nie wiemy - po prostu zakończenie filmu komunikuje nam te fakty: Brat Nicholasa jest jeszcze bogatszy od niego i wydał fortunę aby "odzyskać" więzi rodzinne. Czy jednak odzyskał? Skąd wiemy czy Nicholas nie będzie na niego w przyszłości wkurzony za taką paskudną grę?
Tak poza tym to film jest bardzo fajny, moim skromnym zdaniem lepszy zarówno od "Siedem" jak i Fight Club.
1ehhh oglądnij jeszcze raz bo w tym filmie są nawet daty podane...
pierwsze urodziny obchodził 11 pazdziernika (te faktyczne) a drugie to był koniec gry i koniec prezentu od brata czyli 20 pazdziernika ...
2 chyba mało istotny fakt ... 3 lata to kupa czasu , a jego brat też chyba grałw grę .
Dzięki, na daty nie zwróciłem uwagi. Co nie zmienia faktu że urodziny były dwa razy. Nie rozumiem co koniec gry ma do dodatkowego terminu urodzin. Urodziny to jest konkretna data, a nie czas trwania prezentu. Na całym świecie. Jak mi dasz na urodziny płytę, którą ja odsłucham tydzień później, to będziesz leciał składać mi jeszcze raz życzenia z powodu skonsumowania prezentu??? Bez sensu.
Co do tej gry brata w grę - nalezy zakładać, że on również w nią grał. Czyli zapłacił za swoją grę, i potem za grę brata. Jeśli weźmiemy pod uwagę że przed 3 laty był człowiekiem przegranym, to brak jakiejkolwiek informacji na temat źródeł jego zamożności jest dla mnie ciągle konfudujący.
Pozdrawiam.
Ja w sprawie urodzin :) Myślę że po prostu impreza z okazji urodzin była 9 dni później. Ja często robię tak że jak urodziny wypadają w środę to na kawę zapraszam gości na sobotę kiedy nie pracują.
Pozdro :)!
Tak brat też grał. Ktoś może mu ją zafundował. Można się tego domyśleć w rozmowie z Nicholasem w restauracji.
Zastanawiam się skąd wiesz na czym polegała gra brata Nicolasa (czyli Seana Penna). Przecież wcale nie musiała mieć takiej fabuły ibyć tak kosztowna. Być może co innego miała mu uświadomić, przecież to nie jest tylko gra dla bogatych by uświadomić im pustkę w ich życiu. Być może pomogła "Pennowi" zdać sobie sprawę ze swoich uzależnień ? Być może również dostał ją w prezencie.
A nie było czasem tak, że brat Nicholasa tylko dał mu wizytówkę tej firmy i polecił, że to świetna gra? Oglądałem dawno więc nie pamiętam dokładnie, ale nawet jeśliby brat zapłacił i za swoją grę i za grę Nicholasa to powiem ci tyle, że ludzie czasem mają szczęście i się dorabiają - to jest nietylko możliwe ale i dosyć prawdopodobne, a może bratu Nicholasa skapnęło coś z majątku rodzinnego? Naprawdę nie to jest w filmie ważne. Co do kwestii urodzin to nigdy nie zdarzyło ci się robić przyjęcia (tudzież imprezy) urodzinowego nie w dzień urodzin? Poza tym ta gra to był niby prezent od brata - nietypowy prezent, bo Nicholas "odpakowywał" go przez ponad tydzień - zwieńczony przyjęciem na jego cześć.
Oops - sorry za błąd "nie tylko" oczywiście osobno. Popierdoliłem przysłówek z partykułą.
dla mnie też sprawa urodzin nie jest specjalnie ciężka do odgadnięcia i zastanawiajająca- po prostu to był prawdziwy prezent od brata, a nie jakieś tam kelnerskie śpiewy jakie miały miejsce przy ich pierwszym spotkaniu (gdzie ów brat dał mu wizytówkę) więc kiedy pod koniec filmu okazało się, że wszystko to pic na wodę (w sensie, że właśnie prezent tylko a nie smutna rzeczywistość ;)) to złożył jeszcze raz życzenia, podobnie reszta ludzi na przyjęciu, którzy nie zdołali prawdziwie pogratulować Nicholasowi w dokładny dzień jego urodzin.
Jego brat wcale nie musiał płacić za swoją grę, nie wiemy o nim nic ponad to że był kiedyś uzależniony. Możemy tutaj się tylko domyślać, kto zapłacił - np. jakiś jego (nadziany) przyjaciel, który chciał go wyciągnąć z nałogu albo (nadziana) babka, której na nim zależało ;] to już nie jest ważne, przecież nie można wszystkich ludzi świata zmieścić w jednym filmie ;>
choć do bogactwa owego brata, również można mieć wątpliwości, skąd w ciągu powiedzmy 3lat zebrał tyle forsy by "wykupić" duszę braciszka?;) no ale zostawmy to.
ja osobiście się zastanawiam nad całokształtem tej gry a może właśnie nad jej skutkami, konsekwencjami.. strasznie niebezpieczna przecież! a gdyby Nicholas nie spadł na nadmchane gówno (za przeproszeniem) w restauracji tylko wybrał inny bok dachu i walnął na ulicę?
wkurzyłabym się o taki prezent :) gdybym przeżyła ;P
Wszystko pięknie, ale wygląda na to, że dostajemy nie do końca logiczną treść i dopasowujemy do niej możliwe wytłumaczenia. Dla jednych jest to mniej dla innych bardziej do przyjęcia. Ja też w zależności od filmu różnie do tgo podchodzę. Ale akurat tutaj wszystkie koncepcje wyjasniające wydają mi się możliwe, ale naciągane i to mi przeszkadza.
Pozdrawiam
Myślę, że autorzy gry za każdym razem mieli przewidziane kilka różnych scenariuszy wydarzeń. Dlatego jakby podszedł do innego dachu, z innej strony itd, to pewnie wszystko potoczyło by się podobnie. Niezapominajmy że każdy uczestnik gry płaci nie tylko za to co dostał, ale również za przygotowanie całej reszty "alternatywnych" rozwiązań każdej sytuacji, które nie musiały mieć miejsca. Natomiast co do urodzin, to skończmy ten wątek raz na zawsze. Urodziny Nicolas miał w dniu w którym otrzymał ów wizytówkę od brata. Po jego upadku z dachu świętowano zakończenie gry, a gratulacje i życzenia urodzinowe odbierał wtedy, ponieważ właśnie wówczas dopiero zrozumiał o co tu chodzi i na czym "prezent" polegał. A więc można by stwierdzić, że tak naprawdę to WTEDY ten prezent faktycznie został mu dany i WTEDY on go tak naprawdę otrzymał.
Sytuacja jest dość jasna. Brat przywitał się z Nicolasem psychicznie zmieniony i pozbierany. Na pytanie" bierzesz jakieś leki" ten odpowiedział "NIe, nic nie biorę i czuję się świetnie" - parafrazuję, ale coś w tym stylu. Brzmiało to myląco, jakby nie był szczery, tym bardziej, że potem w trakcie gry pokazał załamanie nerwowe, które było tylko częścią spisku. Rzeczywistość mogła być całkiem inna i myślę, że była. Co zdradza jeden fakt. Do restauracji, którą zarezerwował w dzień urodzin Nicolas należało się zapisać i zastrzegł, by zapisali jego nazwisko. Była ona dla elit i podejrzewał, że na dane brata byłyby trudności. Lub po prostu wolał na swoje, bardziej znane i prestiżowe by nie było problemów. Brat pozornie się nie zmienił, skarżył się żartobliwie, że dali mu garnitur na wejściu itp. Wykazywał, że jest prostym facetem. Ale czy każdy prosty facet potrafi załatwić chórek gdzie cała knajpa z kelnerami wiedzą o urodzinach brata? Musiał więc być tam wcześniej, przedstawić sprawę, uzyskać zgodę, chórek itp. Byle komu tak na rękę nie pójdzie elitarna restauracja. Szczególnie także numer z papierosami. To brat czuł się tam mimo nonszalancji jak w domu i NIKT nie zwrócił mu uwagi. Widz myśli - przez to, że jest gościem Nicolasa, ale składając sytuację w restauracji można mieć wątpliwości czy aby tylko o to chodzi :)
Nicolas długo się z bratem nie widział, był zajęty pracą, sobą a wszystko było taki pospolite, powierzchniowe i puste. Pewnie do siebie dzwonili ale ignorował brata skoro nawet jego sekretarka powiedziała "Dzwoni jakiś nachalny xxxxxxx czy mam połączyć, nalega na spotkanie" (mniej więcej). Musiał go często odsyłać, mało o nim mówić albo nie widywać. W ciągu 3 lat brat natomiast zagrał w grę (fundowaną przypuszczam przez innego bliskiego mu człowieka) i wygrał walkę z nałogiem i szarym życiem. Miał czas na odbudowę tego, co stracił i zrobienie kasy. Nicolas w to wątpił stąd jego stosunek do brata - traktował go jak dziecko i uważał, że dalej jest stoczony. Nicolas jak każdy z nas wiedział, że ludzie się nie zmieniają, przynajmniej nie szybko (3 lata to nic u dorosłego stoczonego człowieka) i musi ich zmienić wielkie przeżycie jedynie, a to by mu w życiu nie przyszło do głowy. Nie wiedział, że brat miał wielkie przeżycie które zmieniło jego życie na zawsze bo przecież by mu raczej o tym powiedział (?)Wśród takich przeżyć bowiem są śmierć, tragedia, wypadek, utrata rodziny o czym się informuje. Nigdy taka GRA nie przyjdzie człowiekowi do głowy.
A prawda była taka, że wygrał nowe życie, ale jeszcze nic Nicolasowi nie mówił, bo pewnie uznał, że i jemu w ten sposób pomoże. Może nawet nie był multimilionerem, ale miał już jakieś pieniądze i kupił grę by uratować brata. Pamiętajmy, że to wcale nie mała motywacja. Nicolas zawsze mu pomagał, ale bez duszy - finansowo i powierzchownie, ale pomagał. On też teraz chciał mu się odwdzięczyć a miał tą przewagę, że już wiedział co w życiu najważniejsze jest. Stworzył pozory biedaka dającego mu karnet do burdelu (sugerował) i rozpoczęła się gra. Jak dla mnie, to już w restauracji bo już były to elementy niepoznaki. Skrył swoją lepszą pozycję by brat się nie zaniepokoił jego nagłą poprawą i pieniędzmi i nie zorientował, że coś kombinuje. Wszystko dopracowane.
A to, że wybrał akurat ten koniec dachu? Hmmm on był dość wąski i o ile się nie mylę to tylko z jednej strony nieobudowany innymi częściami budynku. Tym samym miał tylko do wyboru jakieś kilka metrów. Zapewne to przypuścili. Poza tym robili mu testy psychologiczne i fizyczne wszelkiego rodzaju, może celem babki było zwabienie go w jeden punkt na dachu (co logicznie człowiek by zrobił z pistoletem jak ofiara się obkręca np.) a potem już wiedzieli z testów, że wybierze drogę do skoku równoległą od tego miejsca. Człowiek w takich chwilach nie myśli, gdzie byłoby wygodniej.
Pamiętajmy, że ta firma nie była zwykłą firmą ale to była ekipa świetnych strategów, aktorów, statystów, psychologów itp...
Ja tak tłumaczę sobie wszystkie wątpliwości przedstawione przez Ciebie.
AAA i jeszcze co do restauracji, to widocznie brat musiał wiedzieć/ przewidzieć gdzie zabierze go Nicolas, skoro wszystko załatwił wcześniej. Mógł go podsłuchać przez telefon lub go znać na tyle. Czy to aby już nie element gry - cały ten początek i mistyfikacja jego biedy? Przecież wiedział, że tam nosi się garniaki, bo tam był teraz i kiedyś z bratem. Mógł w ten jeden dzień go założyć sam od siebie, tym bardziej, że był tam wcześniej. Ale nie zrobił tego by poudawać, że albo nie ma kasy/ albo nic sobie z tego nie robi/ albo że zapomniał przez 3 lata jakie zasady tam obowiązują i nie dba o nie. Ponadto nie chciał by brat zauważył jego zmianę. Dobre zagranie.
Ja mam dwie kolejne nielogiczności ,naciąganie:
1. ci komandosi nie strzelali ślepakami( o czym w końcówce mówi christine).w ścianach i samochodzie były prawdziwe dziury.kule przeszły o boczną szybę auta dosłownie o miimetry od christine-naciąganie żeby wywołać większe napięcie kosztem realności.
2.kompletny kwas , że douglas skacząc z wieżowca na końcu, trafia idealnie w dość mały dmuchany balon ratunkowy.absolutnie razi to w oczy.ekstremalnie nierealistyczne. NIKT nie może przewidzieć z którego miejsca na górze może skoczyć .
mimo to 8/10
Ja mam dwie kolejne nielogiczności ,naciąganie:
1. ci komandosi nie strzelali ślepakami( o czym w końcówce mówi christine).w ścianach i samochodzie były prawdziwe dziury.kule przeszły o boczną szybę auta dosłownie o miimetry od christine-naciąganie żeby wywołać większe napięcie kosztem realności.
2.kompletny kwas , że douglas skacząc z wieżowca na końcu, trafia idealnie w dość mały dmuchany balon ratunkowy.absolutnie razi to w oczy.ekstremalnie nierealistyczne. NIKT nie może przewidzieć z którego miejsca na górze może skoczyć .
mimo to 7.5/10
Rzeczywiście, trochę z tym przesadzili. Jest jeszcze jedna scena, w której skaczą do kosza na śmieci za chińską restauracją. Od razu pomyślałem jak trudno jest w nie wcelować nie uderzając np. głową w kant ntenera. Oboje trafili idealnie skacząc z takiej wysokości.
Odnośnie pierwszego wszyscy, wiedzieli że bohater będzie brał udział w grze, i zapewne wiedzieli jakie bedzie zakończenie, bo byli przecież w nią też zaangażowani. Więc okazja na przejęcie urodzinowe idealna. Po za tym w jednej z pierwszych scen widać jakie ma podejście do składania sobie życzeń (gdy sekretarka złożyła mu życzenia, powiedział że jej nie lubi). Dla mnie obchodzenie urodzin w inny dzień jest zrozumiałe. Nie raz sam tak obchodziłem swoje urodziny, i również znajomych.
Jeśli chodzi o drugą niezrozumiałą rzecz, to bracia dostali napewno spadek. Istnieje też coś takiego jak fundusze, lokaty, które można wypłacić dopiero po osiągnięciu jakiś warunków, (czas, zerwanie z nałogiem itd...), które zażądał spadkodawca. Mógł równie dobrze wygrać w karty, albo znaleść kure znoszącą złote jajka. Więc to dla mnie też jest zrozumiałe.
Uważam że nie ma sensu na siłę szukać niedoociągnięć, bo moim zdaniem film jest bardzo dobrze zrobiony i przemyślany.
Pzdr.