...tyle że komentarze a nie film! Zachęcam niektórych do ponownego obejrzenia, może wtedy filmowe "żółtodzioby' zrozumiecie ciut więcej z fabuły i przesłania.
A jakie ten film ma przesłanie?
Dać się zabić bandziorom,którzy być może nie poniosą za swój czyn żadnej kary?
Czy może chodzi o to żeby kląć jak szewc rozmawiając z ludźmi?
Żałosny film i reżyser który myśli że lata 60 się jeszcze nie skończyły.
Zapomniałem jeszcze dodać że żałośni są ci którzy w tym filmie widzą arcydzieło i rzucają się na innych którzy maja inne zdanie o tym filmie.
Kulmas obejrzyj jeszcze raz film. Film pokazuje jakie dzisiaj jest społeczeństwo amerykańskie. Jak wyglądają relacje rodzinne, na co im zależy tak naprawde i czym dla nich jest takie coś jak "stary ojciec" i wiele innych których w tych filmach co teraz powstaja nie uświadczysz.
Dał się zabić bandziorom. Masz racje ale skoro zrozumiales film (a tylko to jest podstawą sądzenia) to powiedz czemu go zabili ??
Klnięcie jak szewc tworzyło tylko idealny obraz Walta Kowalskiego jako zgryźliwego tetryka.
Żałosna to jest tylko twoja opinia nie mająca żadnego podparcia ani punktu odniesienia
cienias "kulmas"jesteś.nie dla ciebie takie filmy.przesłanie bardzo mądre i proste - nie stosuj w życiu stereotypów do sytuacji i ludzi bo się pomylisz i jeszcze krzywdę zrobisz! i nie trzeba tu ameryki i jej specyfiki.te proste prawdy wszędzie się sprawdzają.Jakże często w życiu przekonujemy się,że np. pomoc otrzymamy od tych ,od których nigdy byśmy się nie spodziewali i wręcz nie chcieli. a jeśli wiesz,że i tak umżesz a swoją śmiercią coś pozytywnego zrobisz (zamknięcie bandziorów a nie bitwę o spadek "milutkiej"rodzinki) to chyba też mogłabym spokojnie odejść... to takie trudne?!?!?
Sama żeś cienias i jak ci się podoba taka śmierć to masz wzór do naśladowania ''staruszko''.
A co do młodocianych bandziorów to nie był bym taki pewien że przez tą śmierć problem zniknął.
kulmas przestań sączyć swój bezpodstawny jad. Śmierć jest taka bo reżyser tego chciał ale co tu polemizować z osobą która wogóle nie rozumie filmu. Ludzie odpychają i niecierpią tego czego nierozumieją. Ten film niesie przesłanie dlatego taka śmierć a nie inna. Nie zabił ich, nawet nie próbował bo chciał w końcu zrzucić z siebie brzemię Korei, Zabicia dzieciaka któremu strzelił prosto w oczy (który chciał się poddać). Sam też zdawał sobie sprawę z tego że jest chory (to była chyba gruźlica, plucie krwią)I tak by prędzej czy później umarł a jak byś się jeszcze głebiej zastanowił to byś zauważył że nie miał nikogo, z rodziną kontakt równy zeru (woleli go oddać do domu starców a jego kaske i chałupke wziąść i pewnie sprzedać)Miał jedynie tego małego Hmonga i jak sam stwierdzil z nimi mial wiecej wspolnego niz z rodziną. Mając przed oczami wczesniej przytoczona przeze mnie smierć nie chciał żeby Tao zginał z rąk tego gangu a sam bezbronny poszedł (co mógł stracić?)Przeczekał az bedzie wielu świadków no i został zabity bez broni z zapalniczką w ręku. Tym sposobem Hmongowie jak sam słyszałes posiedzą.
Taka jest intencja filmu bo to tylko film. Nie wiem jak w rzeczywistosci załatwia sie takie sprawy w USA. Film jednak pokazał. Pójdą siedzieć. Prze***ją sobie życie.
Czy już teraz rozumiesz czy nadal masz problem ?? Może problem leży głebiej
nie wiem też tak myślałem. Dzieki za sprostowanie..ale liczy sie sens. Choroba która doprowadza do śmierci. jezeli to rak to w takim razie rak
ROTFL. Widzę, że każdy ma swoją wielką definicję tego czym film był. A ogólnie był średnim dramatem dla głupich amerykanów. Nie wymyślajcie i nie dorabiajcie temu filmowi przesłania.
Jedynym aktorem, który tam grał był CE, reszta ładnie uśmiechała się do kamery, realizacja bardzo średnia, fabuła do połowy filmu nudna, druga połowa głupia - wątek ze śmiercią idiotyczny (zazdrościł Gandhiemu czy jak?). Mógł sam sprzedać dom i wybrać się w podróż dookoła świata, albo ameryki tak jak każdy emeryt tam robi (albo robił nie wiem bo tam nie mieszkam). "Problemy" pokazane w filmie miały chyba zobrazować debilizm społeczeństwa, że właśnie takie je ma.
Jak dla mnie wątek z samobójstwem (bo jak to inaczej nazwać?) wskazywał na skrajny egoizm Kowalskiego. Ja to odebrałem tak, że nie chciał żyć w dzielnicy opanowanej przez inne narodowości, było mu z tym złe, że żółta go złamała i stał się "dobry". Miał szansę przecież poukładać sobie życie (może nawet krótkie ale jednak), poprawić kontakt z rodziną, księdzem i innymi. Mógł też pożyczyć od kogoś kamizelkę kuloodporną i efekt byłby taki sam (usiłowanie zabójstwa też jest surowo karane). Ten film ma wg mnie tyle niezrozumiałych wątków dla Polaka, że nie może być dla niego dobry. Także obraz amerykańskich problemów nie wydaje mi się całkiem prawdziwy. Omawia tylko wycinek problemów związanych z kombatantami w podeszłym wieku.
Przeczytałem wiele materiałów po angielsku na temat tego filmu i z całą pewnością mogę mu dać 5.5 za grę CE i za to, że nie zasnąłem i obejrzałem do końca. Kinomaniak dał mu o jeden więcej ale chyba tylko przez kult CE, którego ja wyznawcą nie jestem.
Aha i niech nikt mi nie wyjeżdża z tekstami: dałeś Bundym 10 a GT 5.5! - Owszem dałem bo oceniam filmy i seriale pod względem przyjemności oglądania i poszerzenia mojej wiedzy w jakimś zakresie. Bundy niosą ze sobą ogromną wiedzę o Ameryce (i o języku american-english) i można się przy nich odprężyć po ciężkim dniu. GT nie spełnia żadnego z tych kryteriów.
Ten film nie jest o amerykanach, kombatantach, czy bóg wie czym. Ten film jest o starym klasycznym fordzie, co przestał pasować do tych czasów. O człowieku z zasadami, którego przez całe życie męczy tylko jeden wyrzut = zabił żółtka na wojnie i teraz takie same żółtki wprowadzają się do niego obok (ten wątek jest jak dla nastolatków). On ich nie lubi, nie chce, ale z czasem stają się mu najbliżsi, bo jego rodzina ma go zwyczajnie w dupie (chyba tylko syn jeszcze czasem spojrzy na niego jak na człowieka). Ksiądz to wątek całkiem absurdalny, jakiś szczyl mówi do niego i innych emerytów "moje owieczki", raczej buduje tylko tło o idiotach.
Kiedy Kowalski idzie na koniec dać się zabić, to robi to z kilku powodów:
- bo umiera,
- bo sumienie go dusi a teraz czeka na niego odkupienie win (mimo że jest ateistą, to psychiczne oczyszczenie)
- bo na tych żółtkach zaczęło mu zależeć.
Film jest prosty jak drut, ale przyjemny i ma dobre teksty.
CE na starość robi filmy o tym jak życie daje nam szansę na odkupienie błędów, ale nic za darmo. Był już http://za.wszelka.cene.filmweb.pl teraz ten, jak powstanie trzeci w tym klimacie to będzie trylogia o odkupieniu według Clinta.
http://www.imdb.com/title/tt1205489/board/nest/133995547
Nie znalazłem lepiej pasującego tekstu o tym czym był ten film, a raczej Walt. Trzy powody, dla których poszedł umrzeć przedstawione przez Ciebie nie przemawiają do mnie.
- każdy umiera - zostało mu tylko mniej czasu niż innym ludziom, a poza tym normalną reakcją jest leczenie się. On pomimo tego, że zaprzyjaźnił się z jednym żółtkiem, u innego nie chciał się leczyć (aż do końca)
- ateista z tego co wiem ma inne poglądy na życie i śmierć (chociaż ile ateistów tyle definicji ateizmu); ogólnie ten wątek jak dla mnie wskazuje na jego egoizm do samego końca tzn. sumienie mnie dusi i nie umiem z tym sobie poradzić to palnę sobie w łeb (wersja Walta: ...palną mi w łeb)
- zależeć tak, ale to spowodowało jeszcze większe rozterki; myślę, że go to bolało.
Ogólnie myślę, że mamy podobne zdanie o filmie (chyba, że jestem zmęczony i nie wyczuwam sarkazmu;) ), tylko że nie wydaje mi się aby bohater bez przeszłości wojennej miałby podobne problemy. I myślę jeszcze, że wątkowi zabicia żółtka na wojnie nie należy przypisywać aż takiej wagi - odsyłam do linku na IMDB.
Przez te całe filmwebowe dyskusje (z innych wątków) prosty film trzeba tak dogłębnie omawiać heh. Wszystko to co tu powiedziałem ma minimalne znaczenie w sumie bo przecież w filmie nie o to chodzi. Jako, że film nie ma szans nauczyć mnie czegokolwiek o życiu (załatwię jedną sprawę w urzędzie, pójdę do dziekana, rozmowę kwalifikacyjną i więcej z tego wyniosę, nie mówiąc już o książkach z psychologii czy socjologii) to oczekuję od niego wciągającej fabuły, przedstawienia ciekawej historii lub bezmyślnej rozrywki. Jeśli ktoś doszukuje się głębszego sensu w filmie to znaczy, że bardzo mało przeczytał w życiu albo tej wiedzy nijak nie przyswoił.
PS. W sumie to mało miało związku z twoją wypowiedzią poza pierwszym akapitem, ale nie chce mi się kopiować i wklejać gdzie indziej.
Tak, coś w ten deseń będzie. Zapomniałem dodać ze głównym powodem dla którego poszedł zginąć jest to jego wiekowe wychowanie, jakaś forma wyuczonych zasad postępowania i rozróżniania co jest dobre a co złe, którego my dziś nie rozumiemy (twój link pasuje). Nikt z nas by dzisiaj tak nie postąpił i chyba dla tego są tu wypowiedzi typu: idiota, po co dał się zabić, przecież mógł zwiedzać świat. Koniec.
adrian_k - w wielu aspektach masz racje jednak nie do konca. Film nie nalezy do wybitnie trudnych w rozumowaniu ale nie jest też banalny na poziomie "on sobie szedł a zza zakrętu wyskoczył trup". Każy ma prawo do wysnucia jakis wnioskow. Być moze dla Ciebie był banalny. Czy to znaczy że wszyscy co zaczna doszukiwac sie w nim głebszego sensu za mało przeczytali w życiu, nie znają życia, lub wszystko umyka im z głowy?
Przeciez to kompletna bzdura. Moge równie dobrze stwierdzić że naprzykład znajomość działania silnika jest banalna i nie ma co się zagłebiać w nią a ktoś jak to robi to mało wie o życiu. Czysty Egoizm
Dla sprostowania: Powiedziałem, że nic nie wniósł w _moją_ wiedzę i nie ma ogólnego sensu roztrząsania tego czym ten film jest i lepiej przeczytać coś niż oglądać filmy w celu zwiększenia swojej wiedzy. Nie mówiłem, że jest banalny. Aha i mi się zdaje, że aby go zrozumieć należy mieć spory background. Dla mnie większość z tego co było pod linkiem, który podałem była nowością. Nie znałem tematu i w sumie należałoby najpierw przeczytać ten tekst a dopiero potem podejść do filmu. Tyle, że ta wiedza jest bezużyteczna dla mnie i traktuje ją jako czas stracony.
Czemu tytuł jest Gran Torino? Czy już to nie daje do myślenia? I jak to się wiąże ze śmiercią na końcu? Co poeta miał na myśli? Ten film nie jest trudny, ale ma swój sens.
Film nie trudny, trzeba przemyslec, ale jak widać niektóre osobniki nie potrafia uzyć swoich "muskuf"
kulmas nie ma co, masz zajebiste ocenianie
ogolem w calym filmwebie jest to do kitu, ze jak Ci sie podoba film, to dajesz te 10 na 10, bo chcesz zrownowarzyc tych debili, co nawet filmu nie obejrzeli do konca, ale dla zasady: 1/10
Ty za to masz ''lepszy gust''niż mój
''Maska Zorro'' 10/10 i ''Gran Torino'' 10/10.
Jednak nie zazdroszczę ci takiego gustu :)
lubie Maske Zorro :d
mmm Caterina....
i coż, czasami trzeba podbic staty,
znajda sie ludzie co dadza 1/10, to i tacy co 10/10 dla rownowagi