Oglądałem go już jakiś czas temu, ale do dzisiaj go wspominam. Chyba jest w czołówce
filmów Eastwooda. Film o zagorzałym ,,rasiście'' który nie cierpi azjatów i czarnych opiekuje
się własnie azjatą. Film strasznie porusza, a porusza od 1 minuty do końca. Nie będę już
mówił, która scena jest najlepsza bo na prawdę przy filmie spędziłem niesamowity czas.
Jest to raczej film dla hmm... średnio wymagających :P ? Film nadaję się w każdą porę,
można go spokojnie polecić każdemu, który kocha kino, a szczególnie dla tego co uwielbia
grę Clinta ;) .