Clint pokazał wielką klasę. Rewelacyjny, przejmujący film. Wszystko doprowadzone do perfekcji: od aktorów aż do muzyki. Znakomite pokazanie USA jako kraju wielu emigrantów z różnych stron świata, oraz ich problemów. A w tym otoczeniu pokazano Walta Kowalskiego, weterana wojny w Wietnamie, nieznoszącego "żółtków". Jesteśmy świadkami metamorfozy Walta, jego złotych myśli, ale przede wszystkim niesamowitej osobowości. Film nie jest w żaden sposób nadęty. Jest piękny w swojej prostocie i sugestywności. Po prostu porusza i zapada w pamięci.
Poza tym, ze Walt byl weteranem wojny w Korei, a nie w Wietnamie jak napisal moj przedmowca, z cala reszta sie zgadzam. Piekne kino! Szkoda, ze tak niewiele jest tak dobrych filmow...