Zupełnie nie rozumiem pozytywnych recenzji. Przyznaję - nie jestem fanem "talentu" Eastwooda tak aktorskiego jak reżyserskiego. W Gran Torino jego gra aktorska sprowadzała się do wiecznego szczękościsku. Film, który obejrzałem zaraz po American History X totalnie mnie zaskoczył. Czytając, opisy, że jest to film o zawziętym rasiście spodziewałem się czegoś choć odrobinę zbliżonego do filmu z Nortonem w roli głównej. A tu proszę, niechęć do skośnookich sąsiadów znika po kilkunastu minutach. Nie mogę nazwać tejże niechęci rasizmem. Walt jest po prostu republikaninem, który gloryfikuje swoją nację a "żółtków" nie lubi z powodu konieczności bicia się z nimi na wojnie i ich późniejszego, bezczelnego zajęcia jego osiedla. Rasizm pokazano w American History X gdzie czarnych tłukli za kolor skóry. Rasizm pokazano w Liście Schindlera gdzie Niemcy tłukli Żydów z pogardą dla ich pod-rasy.
Cały film jest raczej lekki i przyjemny, z zabarwieniem komediowym. Czy trzeba nazywać go dramatem jeśli (pseudo)dramaturgii jest w nim może 15 minut? Po pierwszych 30-40 minutach wiadomo było jak się skończy.
Jak dla mnie stracone 2h. 5 za względnie lekką komedię obyczajową.
Właśnie-przeczytałeś głupotę i stąd ocena filmu taka a nie inna.......
Zachowanie Walt'a bardziej skłaniało się ku ksenofobii niż rasizmowi. Pojęcia te z pozoru są podobne ale tak naprawdę całkowicie się różnią.Ksenofobia to odrażająca niechęć do innych narodowości( w filmie Walt tak samo odnosi się do przedstawicieli rasy mongoloidalnej jak i negroidalnej- początkowo odrzuca każdą możliwość zapoznania się z nimi z ich kulturą) natomiast rasizm polega na dyskryminacji przedstawicieli innych ras a takiego zjawiska w Gran Torino nie zaobserwujemy-w American History X owszem.
Myślę że powinieneś ponownie obejrzeć film ale z innym nastawieniem chociaż teraz nie wiem czy warto......