Jak to bywa z filmem, o którym duszo się słyszy przed obejrzeniem, pozostał niedosyt. Wszyscy tak zachwalali, więc spodziewałem się filmu, który będzie za mną chodził przez kilka dni. Tymczasem film był bardzo dobry, ale to wszystko. Końcówka na pewno bardzo nadrabia niektóre sceny z filmu, jak np. wejście do domu pełnego Azjatów, mimo uprzedzeń do nich, a do tego doskonałe rozeznanie i trafienie do łazienki bez niczyjej pomocy, kilka małych niedociągnięć, nie przyćmiewa jednak ostatecznego rozrachunku. Powiem tak: Widziałem lepsze, ale nie ma co narzekać.
Co do oceny się zgadzam 8/10.
Recenzja ze strony o filmie moim zdaniem zupełnie chybiona to nie komedia, to dramat! dwa momenty na których się zaśmiałam nie czynią z Grand Torino komedii... a co do tej łazienki, to skoro jesteś tak spostrzegawczy powinieneś zauważyć, ze całe osiedle było zabudowane starymi, identycznymi domami, i jak to w przypadku tego budownictwa każdy był budowany 'na jedno kopyto' z zewnątrz jak i w wewnątrz ;p
Eastwood zagrał mistrzowsko jak zawsze, doskonale zna mentalność Amerykanów-patriotów z typowo rasistowskimi poglądami i w filmie to jest znakomicie ujęte. A Kowalski to cholerny, stary tetryk jakich mało, ale jego postawa jest godna naśladowania. God bless You! ;D