Oceniam wysoko ponieważ film, chociaż w trakcie mnie znudził, ale też niebywale poruszył na zakończenie. W trakcie oglądania można odnieść wrażenie, że nic się nie dzieje, a tytułowy "Gran Torino" nie ma nic wspólnego z fabułą filmu (jednak ma on kluczowe znaczenie czego można dowiedzieć się na końcu). Im bliżej "endu" tym film nabiera na jakości i nabiera też znaczenia. Z pozoru nudny staje się niezwykle dającym do myślenia obrazem człowieka, który poświęca wszystko w imię przyjaźni. Film skłania do refleksji, można by powiedzieć. I chociaż nie przepadam za panem Clint'em to jak dla mnie odwalił kawał świetnej roboty oraz nadaje się do tej roli jak mało kto :)