Clint jak zwykle na swoim fenomenalnym poziomie! wspaniała gra aktorska :)
Ogólnie cały film godny uwagi, bardzo pouczający. 10/10 !
Wspaniała gra aktorska?
Chwilami na poziomie szkolnego teatrzyku...
O rolach Tao, Sue i rudego księdza szkoda w ogóle pisać...
Co do gry samego Clinta, to chciałbym zauważyć, że niedźwiedzie pomruki, wyrażające niezadowolenie grymasy i recytowanie kwestii przez zaciśnięte gardło stanowią elementy do których żaden porządny aktor nie powinien się uciekać. Jeśli nawet dla wielu osób wypadł przekonująco to wyłącznie dlatego, że rola zgorzkniałego twardziela jest mu przypisana od lat i naturalnie się w niej sprawdza.
Co do pozostałych elementów filmu:
Pomysł na plus.
Scenariusz - trochę mniejszy plus.
Dialogi (przynajmniej niektóre) do poprawki.
Na minus - zbyt dużo schematów. Gangi, chłopak - ofiara, nauczyciel - uczeń, których dzieli wszystko, egoistyczna rodzina - wszystko to już widziane a do tego przedstawione podręcznikowo.
Eastwood przypomina mi trochę starszego Stuhra. Po latach grania obaj panowie chcą pokazać swój sposób widzenia świata. Jednak w tym wieku wszystko mają już przemyślane, ułożone i niestety pozbawione fermentu, który dodaje czyjemuś spojrzeniu smaku. Jeśli coś im się podoba, to się podoba, jeśli się nie podoba to się nie podoba, nie ma miejsca na wątpliwości, na jakieś drugie dno. Każda postać w ich filmach pełni ściśle określoną rolę i tylko tę rolę, a do tego jest kwintesencją cech, które ma uosabiać. Powstają z tego nawet ciekawe historie ale narysowane prostą kreską, trochę tak jakby film wyszedł spod ręki inżyniera, a nie artysty.
Poniekąd masz rację ale tak szczerze, zimny z ciebie huj. Nie wiem jak po obejrzeniu tego filmu można pisac tak jakbys te swoje recenzje pisał na akord. Człowieku nie jest ważne skąd się wziął pomysł, czy był zerżnięty czy nie tylko to JAK to zostało zrobione. Jaśli tego nie widzisz to pewnie "jesteś 27-letnim prawiczkiem". Ten film poprostu jest genialny i nie powinieneś nawet przytaczac karate kid bo to mija sie z celem. Wydaje mi sie że wśród tylu filmów jakie już wyszły można na tej zasadzie znaleźc tysiące "par filmowych"- mniejszych lub większych kopii samych siebie.
Co do gry aktorskiej-piszesz jakbyś oglądając ten film oglądał Annę Marię Wesołowską.
"Co do gry samego Clinta, to chciałbym zauważyć, że niedźwiedzie pomruki, wyrażające niezadowolenie grymasy i recytowanie kwestii przez zaciśnięte gardło stanowią elementy do których żaden porządny aktor nie powinien się uciekać." mi sie wydaje czy właśnie zgrywasz światowej rangi krytyka filmowego?? Dżizys!
"Każda postać w ich filmach pełni ściśle określoną rolę i tylko tę rolę, a do tego jest kwintesencją cech, które ma uosabiać"
"Na minus - zbyt dużo schematów. Gangi, chłopak - ofiara, nauczyciel - uczeń, których dzieli wszystko, egoistyczna rodzina - wszystko to już widziane a do tego przedstawione podręcznikowo."
W dwóch cytatach powyżej przeczysz samemu sobie! Poza tym nie zauważyłem tam dialogów do poprawki. Ale mogę się mylic :) Bynajmniej jeśli masz wątpliwości kliknij se taką zieloną strzałeczkę w lewym górnym rogu ekranu i otwórz inny temat w którym kupa ludzi dosłownie żyje jego tekstami. Jeden z nich mnie po prostu zabił.
Wybacz stronniczośc, nic do cb nie mam i ie czuj się urażony w żaden sposób ale Epicki to chyba dobre określenie do tego filmu.
PS. Wszelkie riposty są zbędne i sory za ctrl+c. Częsty problem z kartami ATI.
Rozgryzłeś mnie, filmweb płaci mi 60 gr. od słowa, do tego bonus 15% za udaną prowokację.
A tak na serio to czego oczekujesz? Że jak Ciebie ten film wbił w ziemię swoją genialnością to wszyscy inni też czapki z głów? A do tego liczysz, że jak poczytam sobie ochy i achy innych ludzi to ta miłość mi się udzieli i nagle aktorzy okażą się świetni?
Jeśli potrzebujesz nieco więcej konkretów z mojej strony, proszę bardzo:
- scena gdy 3 czarnych zaczepia Sue z wyraźnym zamiarem gwałtu, a dziewczyna nie dość, że nie jest absolutnie przestraszona to jeszcze daje popisy elokwencji. Brakowało jeszcze tańców i śpiewów niczym w West Side Story. Takie rzeczy można wciskać w serialach dla nastolatków.
W normalnym świecie bezbronna kobieta się boi i myśli tylko o ucieczce. Nawet jeśli adrenalina pozwoliłaby jej zachować poziom, to w samochodzie Walta powinno zejść z niej powietrze, a tymczasem mamy śmichy-chichy, "jungle people OOGA BOOGA", jakby wracali z zakupów w supermarkecie. Do tego późniejsze nagminne spoufalanie się Sue z Waltem, niczym jakiejś galerianki a nie rzekomo bystrej dziewczyny wychowanej tradycyjnie i w kulturze, w której otacza się szacunkiem starszych. To odnośnie gry i dialogów.
- scena gdy Walt zamyka Tao w piwnicy - chyba jedyna, w której mógł coś zagrać a nie tylko występować. Jeśli chłopak wydawał Ci się przekonujący, to w życiu ludzie muszą Cię wodzić za nos.
- o księdzu naprawdę mi się nie chce pisać.
Obejrzyj ten film za parę miesięcy, najlepiej w oryginale bez polskich napisów, skup się nie na tym co Ci się podobało (wiem, że na tym najłatwiej), tylko na tym na co zwróciłem uwagę. I naprawdę nie trzeba być światowej sławy krytykiem by Eastwoodowe mruczanda uznać za banalne środki wyrazu.
Zauważ zresztą, że oceniłem film dość sprawiedliwie dając mu 8/10. 10 rezerwuję dla arcydzieł, po których przez parę godzin układam sobie w głowie to co zobaczyłem - GT raczej tego nie wymagało, a dodatkowe -1 za wspomniane wady.
Nie wiem czy uwaga o zbędnych ripostach miała oznaczać EOT z Twojej strony, jeśli tak to nieładnie - wpaść, ulżyć sobie i uciec bez dania szansy na nawiązanie dyskusji.
Taka moja uwaga:
>scena gdy 3 czarnych zaczepia Sue z wyraźnym zamiarem gwałtu, a dziewczyna nie dość, że nie jest absolutnie przestraszona to jeszcze daje popisy elokwencji (...) W normalnym świecie bezbronna kobieta się boi i myśli tylko o ucieczce.
Myślę że nie masz racji. Pomijając to, że kobieta wcale nie zamienia się automatycznie w przestraszoną mysz gdy tylko znajdzie się w niebezpieczeństwie, to Sue chyba dość szybko zauważyła, że na Trey'a nie ma co liczyć - co więc miała robić, próbować uciekać? Raczej pogorszyłaby swoją sytuację. A jej pyskowanie było właśnie raczej obroną, a nie próbą popisywania się. Zresztą, przysłuchaj się i przyjrzyj fragmentowi, gdy zaczynają ją szarpać - nie powiesz mi, że w tym momencie się nie zaczęła bać, ale z kolei wtedy zjawił się Walt, więc nie wiemy co byłoby dalej.
Post wyżej mówi sam za siebie i bynajmniej nie jest mój.
Ksiądz?- tu masz racje. Normalny człowiek w odpowiedzi na jego teksty dałby mu w ryj.
Co do sceny w piwnicy- nie wiem o co żal!! Chłopak krzyczał za mało przekonująco?? IMO czepiasz się.
Wiesz co?..Powiem ci co myśle o twojej ocenie. Wydaje mi sie że te 2 punkty których nie przyznałeś były przez to że z natury jesteś zimną osobą. Ja się przyznam w 1 momencie poleciała mi łezka. Stąd też inny pogląd na film.
Krótko mówiąc ja go oglądałem a ty analizowałeś. Chyba jasne me przesłanie.