Film bardzo prosty w przekazie ale rewelacyjnie nakrecony. Widac ze facet ma bagaz doswiadczenia zyciowego ktory chcial zawrzec w filmie - wojna, "zoltki" itd to byl tylko pretekst zeby pokazac co naprawde wkurza Eastwooda w dzisiejszych czasach - cos jak dzien swira.
W dodatku swietne, przemyslane dialogi takie ktore cos wnosza do fabuly i do tego bardzo miesiste. W koncu jakies meskie kino posrod tych zpedalonych gniotow o płaczu i przemijaniu owszem takie filmy tez sa potrzebne ale pokazane w odpowiedni sposob taki jak w Gran Torino - nie meczacy oczu.
Druga sprawa gra aktorska - tak sie zatracilem w filmie ze mialem wrazenie ze to wszystko sie dzieje naprawde ;)
Nie nazwe go filmem wybitnym ale jest to bardzo dobre kino warte 15 zl na bilet.
Aha odnosze wrazenie ze koncowa scena jest pozegnaniem sie Eastwooda z kinem raz na zawsze. Tak jak kiedys by ich rozwalil magnum - motyw z palcami tak teraz zniszczy ich w inny sposob :) I koncowa piosenka dobrze ujmuje klimat filmu.
Aha i jeszcze jedno pamietacie ta scene z narzedziami jak Toad mowi skad on ma tyle narzedzi a Clint ze zbiera je 50 lat i tu pokazana ich cala sciana. To zupelnie normalne zbierac i dorabiac sie cale zycie ale jakze przeczy teorii wspolczesnych yuppies.