Film zdecydowanie zasługuje na uznanie, aktorstwo Clinta jeszcze bardziej.
Niestety nie można tego powiedzieć o fabule filmu, nie jest zła, sceny Eastwooda z murzynami czy z Chinolami wzbudzają uśmiech na twarzy, napisze tak, niektóre wątki były znacznie zabawniejsze niż w dzisiejszych amerykańskich komediach typu: Supersamiec itd. itd., lecz niestety momentami nudziłem się na tym filmie.
Fabuła mogła być znacznie lepsza....szkoda
Aktorstwo Clinta 9/10
Fabuła 6/10
Nie wiem co Ci się z fabułą tu nie zgadza, jak na mnie wszystko idealnie się zgadza i idzie jak po sznurku aż do końca.... Pozdrawiam.
Czyli wg. twojego toku rozumowania, każdy film jest genialny, tylko gusta się różnią :|
Coś mi się nie wydaje... ;P
Nie twierdze ze fabuła to totalne dno ale popieram moich przedmówców, momentami jest po prostu nudna ;/
może i chwilami się dłużą pewne sceny, ale na nudę nie można narzekać. Clint zawsze czymś zaskoczy nawet, jak pije zwykłego browca to ma to "coś".jego mimika, gesty, czy marudzenie pod nosem hehe
nie zdecydowanie wyraz 'nudny' tutaj nie pasuje;) takie moje zdanie...
Hmm tak Clint jest "klimatyczny"... Choć film mnie rozczarował. Ogólnie, strasznie schematyczny... Bardzo zły człowiek, raz dwa trzy zamienia się w wielkiego przyjaciela "żółtków"... Ogólnie jak dla mnie 6/10... P.S. Nie uważacie, że strasznie sztucznie bił "żółtka", albo rozwalał szafki? Mnie to strasznie raziło... Pozdrawiam
Owszem, wyglądało to sztucznie ale taki jest Clint. i chyba zawsze taki był. ma już swoje lata ale postać, którą stworzył jest genialna.
A mi się wydaje że ten człowiek wcale nie był zły. Zwróc uwagę na jego spowiedź, jesli byla szczera to mial takie grzechy ze normalnie nie sa to grzechy. Jego bledem byl wysluchanie rozkazu i zabicie dziecka. Zwroc rownież uwagę ze on nie wiedzial tak naprawde w jakiej sprawie walczyl, wrzucil wszystkich do jednego worka, potem(scena w samochodzie) wyjasnia ze nie mial pojecia ze walczyl w tej wojnie w obronie ludzi, z którymi mial potem do czynienia w sąsiedztwie, i stąd jego przemiana. I nie pałał miłością do żółtków, ale wiedział że stanął w obronie dobrych ludzi. Tak mi sie wydaje. Nie uważam że strasznie sztucznie bił 'żółtka', bo sam nie raz musiałem bronić twarz przed kopami taka dzielnica:/, bardziej dziwi że ten zóltek w scenie finałowej nie był zmasakrowany na twarzy:P (medycyna wschodu??:P). Film swietny, tyle dodam od siebie:)
dokładnie... Clint to Clint. Wystarczy, że się tylko pojawi w kadrze, nic nawet nie mówiąc i już jest ciekawie.
Optimusie "Prajmie"! Poznasz życie to zrozumiesz, że nie jest ono ciągiem wydarzeń z "Transformers", tylko że RACZEJ bliżej mu do, jak to określiłeś "nudnej" fabuły nowej historii Clinta Eastwooda.
Co do samego filmu. Historia opowiedziana jest wręcz w sposób genialny, czujemy się świadkami życia Walta Kowalskiego. Smutna aczkolwiek bardzo prawdziwa historia. Zakończenia nie będę zdradzał, jednak zauważę tylko, iż jest to zakończenie jakiego chciał i z jakim się w końcu po wielu latach udało pogodzić głównemu bohaterowi.
Fenomenalna rola Clinta Eastwooda. Pokazał, że wiek w ogóle nie gra roli, jeżeli robi się coś zawsze z prawdziwą pasją. Pochwalić należy także resztę aktorów, którzy uważam wywiązali się również wzorowo ze swoich obowiązków. Wielki aktor, wielki film! Polecam!
Dla formalności(niewymagających;)) 10\10
Skoro oceniasz takie filmy 10/10...to zanczy że nie rozumiesz stylu oceniania na filmweb, proszę pana :)
Ten film może być co najwyżej bardzo dobry, ocenę "arcydzieło", powinno się przypisywać absolutnym kalsykom.
Wtedy i tylko wtedy ocenianie na filmweb ma sens!!!
Jeśli pozwolisz włączę się w tą dyskusję. To że kolega wyżej, ocenił "Gran Torino" 10/10, jest to tylko i wyłącznie jego subiektywne odczucie do czego ma prawo. Ja osobiście uważam że najnowsze dzieło Clinta Eastwooda zasługuję na 9/10. I nie doszukiwałbym się większego sensu w sposobie oceniania filmów, przez użytkowników FW. Pozdrawiam.
Tak z ocenami, jak na każdym profilu... Każdy ocenia tak jak lubi... O ile tutaj jest to mało istotne, to na takim Digarcie już trochę bardziej...
To powinieneś dostać bana za danie 10/10 takim gniotom jak powrót do przyszłośći i gwiezdne wojny.
Nie badz naiwny i nie wierz ze wieksza czesc (losowo wybrana) spoleczenstwa moze zrobic cos sensownego.
=>MakoR
Stary, wogóle nie powinieneś się wypowiadać, oceniając Dooma - 7/10 a wroga u Bram - 2/10.
OMG!!!!
Ciężko jest uznać film nakręcony w 2008 roku za absolutne " ktema es aei " ;) Jeśli styl ocenianie na filmweb ma coś wspólnego z wyborem własanym,gustem baa.. wolną-nie wymuszoną oceną oceniającego;)) to wtedy i tylko wtedy ocenianie na filmweb (jak i jakiekolwiek ocenianie czegokolwiek ma sens...;D
Nie wiem o co Wam chodzi z tą nudą, Film włączylem wczoraj przed połnocą, choc mi sie oczy juz zamykały, i zmeczenie po pewnym zlocie i imprezowaniu dawało sie we znaki, film wlaczylem praktycznie do snu, a tak mnie wciagnal i wkrecil ze praktycznie wybudzil mnie, i dlugo po nim jeszcze zasnac nie moglem. Ani razu nie zajrzalem ile jeszcze do konca. Film genialny i orzeźwiający:)Fabuła wysmienita, a teksty eastwooda powalały mnie smiechem mocniej niz wiekszosc komedi amerykanskich razem wzieta.:)
jak dla mnie:
clint 8/10
fabuła 5/10
moze nie był zły pomysł, ale mogli go lepiej wykorzystac stąd ta nizsza ocena... co do filmu to hmm.. momentami nudnawy ale da się ogladać ;)
cholera, no niby dobry film... ale coś nie tak było... postacie zmieniały swoje zachowania jakby aktorzy mieli alzheimera... raz ciapa/raz hero... Clint fajnie zagrał ale czasami aż chciało mi się śmiać jak z ta swoja chrypa i mina mówil rzeczy w stylu "podaj sól" albo raczej "podaj sól bo chce posolić ta niesłoną zupę", zreszta jego postac - cale zycie byl zimnym gnojkiem i nagle w krotkim czasie robi sie z niego slodki papa... raz jest rasista raz wielbi pokoj... jednego dnia jest: "wypier%$#ać z mojego trawnika" a następnego "piwo mi sie skonczylo, ide do chinczykow na babakju", po za tym w dialogach cos bylo nie tak - jakiegos rodzaju oczywista oczywistość - zupelnie jak fotka jakiegos kowalskiego na naszej klasie gdzie stoi przy swoim samochodzie na tle pałacu kultury i pod spodem opis: "to ja, przy moim niebieskim golfie, w centrum warszawy"... no przeciez ^%$#@ WIDAĆ! fajny film... ale jakiś rozje^bany Oo.
Tak, proponuję zatem obejrzyj jeszcze raz bo z filmu nie załapałaś wiele - on jest właśnie o tym, czyli o przemianie zachodzącej w głównym bohaterze. Zresztą jak ktoś zna filmy Eastwooda to wie, że jest to bardzo częsty motyw w jego twórczości, tylko trochę głębszy i wymagający refleksji, a nie szybkiego i bezkrytycznego "łykania" jak hamburgera w Macu. Pozdrawiam.
szanuję Twoją opinie, ale to nie znaczy że będziesz mnie pouczać o tym co jest bezwzględnie dobre (czyli dobre w/g Ciebie) a co nie. Z Clint'a widziałem ostatnio "Oszukaną" i całkiem niezły film >>>moim zdaniem<<< widziałem też dużo bardziej >refleksyjne< kino dlatego przestań mi wyjeżdżać, że czegoś nie załapałem. ludzie, co jest z kulturą dyskusji. czy w tym języku już nie można posprzeczać się na argumenty tylko trzeba robić sobie osobiste wycieczki?
Film zasługuje na uznanie jest bardzo poruszający.
IMO kino jednego aktora- mistrzowska rola Clinta i bardzo przeciętna pozostałych postaci.
Detale in minus, całokształt na plus.
pozdrawiam,
Tak, to prawda - Clint jest centrum filmu, jego początkiem, końcem i środkiem zarazem. Eastwood jest już taka postacią - właściwie wszystkie jego filmy skupiają się na głównym bohaterze i jego losach - czyli na nim samym. A reszta nie dała czadu faktycznie, ale zagrała poprawnie i to wystarcza. A osobiście przyznaję, że postać księdza mi się podobała - naprawdę dobrze zagrana, ale jednak w cieniu Kowalskiego, no ale taka już natura tego dzieła... Pozdrawiam.