czy oglądałem to samo Gran Torino. Parę scen z filmu niby się zgadza, ale czytając tamten tekst raczej można odnieść wrażenie że GT to film familijny, a nie brutalny dramat. Ot choćby taki tekst:
"Walt ratuje go i tak wkracza w świat wielkiej azjatyckiej rodziny. Spotkanie między kulturami okaże się niezwykle wzbogacające jego życie."
Dobry dziadzio Walt...
No i na pewno nie nazwałbym zakończenia "przepięknym", bo nie dość że nie miałem się po nim ochoty ruszyć z fotela, to jeszcze przez następną godzinę uspokajałem nerwy w pobliskim pubie, bo przez chwilę poczułem się jakby ktoś umarł.
A kiedy czytam słowa ">>Gran Torino<< okazuje się (...) filmem idącym pod prąd współczesnej komediowej mody. A jednak nie zniechęca widzów, przeciwnie, przyciąga ich do kin magią prawdziwych uczuć. Bezcenny klejnot, który niesie radość i pociechę wszystkim potrzebującym." to już mnie normalnie szlag trafia. Jeden z najbardziej angażujących emocjonalnie filmów ostatnich lat, a tu ktoś go podsumowuje niemal jako komedię familijną dla całej rodziny.