8,2 446 tys. ocen
8,2 10 1 446199
7,7 67 krytyków
Gran Torino
powrót do forum filmu Gran Torino

Nie wydaje mi się żeby Eastwood zagrał człowieka "zgorzkniałego" raczej skłonny byłbym powiedzieć "przytomnego" "wnikliwego" i orientującego się w świecie, "znającego się na ludziach" i zachowaniach (przykładem może być scena z gościem który odprowadzał tą dziewczynę do domu i mu się dostało od czarnych za "granie swojego"). Ponadto ironicznego, z poczuciem humoru i odważnego. Po prostu widzi jak się sprawy mają i jest bystry, demencja starcza go jeszcze nie złapała. Dobrze też radzi sobie z rodziną, która już pewna rychłej jego śmierci, poczyna starania o jego majątek drogą niezbyt wyrafinowaną. Dziwić natomiast może scena spowiedzi gdzie wyznaje na krzyż trzy grzechy, pomijając ten najistotniejszy, że w Korei zabijał z własnej woli i że dostarczało mu to przyjemność. Inna drażniąca sytuacja, u fryzjera. Robienie z chłopaka prawdziwego mężczyzny przy jednoczesnej krytyce chamskich zachowań. Biorąc nawet pod uwagę te mankamenty, profil psychologiczny Kowalskiego i gra Eastwooda są dla mnie nienaganne.

Zupełnie inaczej sprawa wygląda z pozostałymi aktorami, którzy bez wyjątku zagrali fatalne role. Głownie chodzi mi o czołówkę: Carley, Vang Her. Ksiądz, małolat i jego siostra. Ksiądz, wyluzowany, niezrażający się, cierpliwy, ale też nazbyt pewny siebie jak dla mnie, i trochę pączusiowaty. Ale ostatecznie nadawał się do tej roli. Małolat, przyćmiony, jakby znarkotyzowany, a gdy bardziej się spouchwalił z Kowalskim to znowu zaczął nawet pyskować. "Scena w zamknięciu" najgorsza w całym filmie. Siostra gra inteligentną, ale te jej odzywki niespecjalnie powalają z nóg. Później cała stłuczona nic nie mówi, co przywodzi na myśl powiedzenie "z igraszki przyjdą płaczki".
Dobrze zagrała poza Eastwoodem babka na swoim ganku i ten mały wróżbita z badawczym spojrzeniem.

daję 8/10