Starość i osamotnienie, brak zrozumienia... I ta rodzinka, która tylko czeka kiedy wreszcie zejdziesz z tego świata, żeby nie być balastem... Nic dziwnego, że Walt poświęca życie, on chce by jego koniec nabrał prawdziwego sensu, by nie był jedynie okazją do pozostawienia jakiegoś tam spadku durnym dzieciom i wnukom, którzy i tak tego nie docenią. Z filmów w tym refleksyjnym tonie warto także zobaczyć "Aż po grób" z Duvallem, "Wożąc Panią Daisy" z Freemanem oraz "Kapuśniaczek" z de Funesem. Człowiek zaczyna inaczej patrzeć na to, co go kiedyś czeka - o ile dane mu będzie dożyć sędziwego wieku.
Ja uważam, że to jedna z najlepszych rol Clinta (mam do niej sentyment). Niektóre dialogi - powalające, ale zgadzam się z W_Kowalskim, że miejscami film jest uproszczony. Może nie jest też doskonały, ale na pewno rewelacyjny. 9/10