Prosta historia nie zawsze musi oznaczac naprawde dobre kino, tutaj niestety nie popisal sie Clint... Zawodzi przede wszystkim aktorstwo, wiem, wiem oprocz naszego szeryfa nie bylo nawet jednego znanego aktora, co nie zmienia faktu, ze wszsytkie supportujace role na czele z Thao i księdzem to byla jakas pomylka. Widzac rozwscieczonego malolata zamknietego w piwnicy czulem sie maksymalnie zazenowany jego aktorstwem. Tak samo kazdy dialog z ksiedzem - żenuła moi drodzy.

Clint był nieprzekonywujący w kilku scenach, na czele z obijaniem mordy. Jego cynizm i wrodzona nienawisc byly z drugiej strony bardzo ciekawie przedstawione, bardzo czesto jego slowa brzmialy tak swojsko, dalo przewidziec sie jego reakcje w wiekszosci sytuacji. Co niezmienia faktu, ze na dzielnego szeryfa dojezdzajacego ucisnionych jest juz zdecydowanie za stary. Czy ktos zastanawial sie jaka ocene mialby film, gdyby jego nazwisko nie widnialo jako rezyser i odtworca glownej roli? 6-6.5 nie wiecej, jeden z wielu niszowych filmow klasy B.

Bardzo czesto spotykam sie z opinia, ze Eastwood jest nielubiany za aktorstwo. Jednowymiarowa postac, ktora na zewnatrz jest twarda jak stal, trzymajac jednak w sobie wiele dobroci jest juz przez niego wyswiechtana do granic mozliwosci...

Chyba tylko 'Milion Dollar Baby' jest odstepstwem.

Reasumujac - total letdown, szczegolnie w porownaniu do takich filmow jak 'Rzeka Tajemic' badz tez 'Dzieciecy Swiat' - 7/10 i to naciagane...

Clint stań za kamerą i tylko za nią.