Mam parę wątpliwości i uwag (może coś przeoczyłem, w takim razie proszę o wyjaśnienie):
Po pierwsze: skąd Walt wiedział, gdzie mieszkają członkowie gangu, gdy pojechał sprać tego grubego?
Po drugie: skąd wiedział, w którym momencie pójść, by spuścić mu mordobicie? Że np. z okolicy nie wyskoczą kumple (tak jak w końcowej scenie śmierci Walta, gdzie wszędzie dokoła wyłaniają się uzbrojeni Azjaci)?
Po trzecie wreszcie: Jaką Walt miał pewność, że policja dorwie członków gangu? Bo zakładamy chyba, że o to mu chodziło. Jak policja tego dokonała? Czyżby taka w tym duża była zasługa księdza?
Co zaś do zakończenia filmu, wydaje mi się, że wyniki z badań Walta mówiły o tym, że wkrótce umrze. Dobrze koresponduje to z jego telefonem do syna i pewnie to też było motorem jego poświęcenia. Może to oczywiste (?), ale chyba wielu widzów nie patrzyło na jego śmierć w ten sposób.
Film świetnie ukazuje charaktery; do licha z tym, że przerysowane - to, co przerysowane widać najlepiej, szczególnie w konwencji westernu. A to właściwie jest western! Mnie szczególnie ujął sposób ukazania relacji między Waltem, a jego rodziną. No i świetna gra Eastwooda. Film bynajmniej nie nudny, mnie trzymał w napięciu przez cały czas. No i, co w dzisiejszych czasach niezmiernie ważne, nic sobie nie robiący z political corectness, która w Ameryce, tym (niegdysiejszym...?) bastionie wolności, sieje spustoszenie w sferze świętej do niedawna (konstytucyjnie) freedom of speech właśnie (choć może to - dla obywateli WE - trudne do pojęcia). Takich filmów trzeba, oldschoolowych, konkretnych, uczących - bo Gran Torino może robić za podręcznik do etyki. 9/10, niechby ktoś tylko wyjaśnił mi moje początkowe wątpliwości...
Ad 1: Myśle, że w okolicy wszyscy to wiedzieli. Nie wydaje mi się, że uliczne gangi cenią konspiracje. Raczej preferują styl Kaliguli 'byle by się bali'.
Ad 2: Tłumacze to sobie, że był to dzień, zatem większość mieszkańców pojechała się 'pobujać'.
Ad 3: Wszyscy mieszkańcy byli świadkami, zdawali sobie sprawe z zagrożenia i złego sąsiedztwa. Z tego też powodu chcieli wykorzystać możliwośc pozbycia się ich.
Snuję domysły i prosze mnie za to nie licznować. Dodam tylko, że film zrobił na mnie kapitalne wrażenie. Kiedyś znajomy wspomniał mi o tym filmie myślałem, że to coś w stylu tych wyścigów 'za szybcy za wściekli', lecz oglądałem ten obraz z zapartyc tchem. Myśle, że jego ocena na filmwebe i tak jest za niska jak na jakośc tego dzieła.