witam
jestem świeżo po seansie i zastanawiam się po co w tym filmie pokazany zostal watek
choroby Walta? Czy gdyby nie był chory, nie zdecydowałby się na takie poświęcenie?
Gran Torino to jako całośc rozliczenie się estwooda ze wszystkimi swoimi "bohaterami". Postać Walta Kowalskiego wg mnie łaczy w sobie cechy wszystkich postaci w jakie wcielił się estwood. Myslę ze wątek choroby walta nie jest az tak istotny dla fabuły...w pewnym momencie widzimy jak Walt rozmawia ze swoim synem patrzac na dokumenty od lekarza...choroba to rzecz z ktora musi sie pogodzic a nad ktora nie moze zapanowac. zastanawiałem się nad tym samym ale mysle ze to symboliczny "dodatek" do tej postaci...bez choroby film moglby sie skonczyc tak samo.
aha...wg mnie to nie bylo "poświecenie"...to raczej rodzaj walki jaka chciał stoczyc Kowalski...w pewnym momencie mówi do księdza ze tak czy inaczej on wygra...to znamienne dla tej postaci...liczy sie dla niego wynik batalii...nie uznaje porazki! Film był dla mnie fabularnym zaskoczeniem...uwielbiam Estwooda i serie o Brudnym Harrym...widze tu mnóstwo nawiazan akurat do tej roli...Gran Torino to rozliczenie z rola Brudnego Harrego...film swietny....10/10
teraz wpadłem na to że może właśnie miała na celu pokazać jak bardzo znikome relacje łączyly go miedzy nim a "rodziną", skoro nawet własnemu synowi nie umiał o niej powiedzieć.
ja jednak jestem przy zdaniu ze to bylo poswiecenie, zwroc uwage na to ze ci gangsterzy nie mieli zatargow bezposrednio z Kowalskim, on chciał pomóc rodzinie "żółtków", sam dobrze wiedział jak to się skończy. wiedział że idzie na śmierć, a oni pójdą do pierdla, że tylko tak rozwiąże ten problem, to jest własnie
dla mnie poświęcenie.