Miasto gniewu (Crash 2004) jest filmem równie znakomitym i wzruszającym, co Gran
Torino, jeśli wolałbym Eastwooda to tylko z powodów subiektywnych, równie dobrze mogę
lubić Sandrę Bullock. Crash po prostu powstał wcześniej, dlatego należy mu się palma
pierwszeństwa. W Stanach nie byłem, nie jestem w stanie ocenić na ile oba scenariusze są
realistyczne. Wiktor Suworow twierdzi że dobry film to taki, na którym mężczyźni płaczą, który
wywołuje u widza uczucia. Ponoć Hollywood takich nie robi. Te dwa filmy przeczą tej regule.