Film bardzo dobry, świetne poczucie humoru Eastwooda, ale jestem rozczarowany końcówką...po prostu tego rodzaju zakończenia są aż za bardzo filmowe...od Eastwooda oczekiwałem lepszego finiszu.
Hmmm a co ci się w zakończeniu nie podobało? Treść czy może forma? Jakie powinno być twoim zdaniem? Bo według mnie jest ono idealne.
Film ma wszelkie cechy dobrego filmu, jednak kilka drobiazgów mi nie pasowało. Zakończenie pasuje do całości, owszem, pomysł dobry, ale mało realistyczny. Od razu nasunęły mi się pytania:
- skąd on wiedział, że wszyscy będą do niego strzelać?
- jaką miał pewność, że będą świadkowie i że będą chcieli zeznawać?
Dla mnie 8/10.
Efekciarstwo w stylu Clinta, wyobrażasz sobie jakieś lepsze zakończenie filmowej kariery? Bo ja jakoś nie...
film jest genialny, zakonczenie inne, zaskakujace i pasujace do calosci.Nie wyobrazam sobie innego zakonczenia :)
Własnie zakończenie jest bardzo dobre ! Co miał zrobić rozwalić wszystkich bandytów niczym Bruce Willis czy Rambo ? Wtedy zakończenie byłoby lepsze ? Tak jak główny bohater powiedział swojemu małemu przyjacielowi "trzeba poczekac na dobre rozwiązanie sprawy" i tak wlasnie zrobił. Uratował rodzinę nie rozlewając krwi, nie zabijając ludzi. Wiadomo, że bohaterstwo i cierpienie za kogoś może byc zbyt naciągane, ale własnie to jest ten element który urzekł mnie w tym filmie - ludzie nie chcą oglądać filmu o zwykłych ludziach, tylko filmy o niezwykłych ludziach i zdarzeniach, to wszystko w temacie.
Zakonczenie jest genialne
nie dosc ze wsadzil tych kolesi do paki
to jeszcze zafundowal im wyrzuty sumienia do konca zycia.
Zakończenie jest świetne. Uważam tak samo jak przedmówcy - gdyby rozwalił po kolei wszystkich członków gangu zrobiłby zapewne to, czego jeszcze 5 minut wcześniej oczekiwała 90% widzów w kinie. To byłby banał i pójście na skróty.
Walt zrobił najwięcej ile mógł by odkupić winę która zżerała jego sumienie od 50 lat.
[spoiler] W Korei niesłusznie odebrał życie młodemu człowiekowi. Teraz poświęcił swoje dając "życie" (a przynajmniej szanse na przyszłość) innemu "żółtkowi". Wg mnie Clint świetne ukazał to wykorzystując symbolikę tego odznaczenia które otrzymał w Korei. [/spoiler]
Jeśli chodzi o mnie to film świetny. Proste środki przekazu, a jednak wciągający. Dowcipny, ale i przemycający sporo prawdy o współczesnej Ameryce i ślepym zaułku w jakim się znalazła na skutek nadmiernej politycznej poprawności.
10/10, a scena z salonu fryzjerskiego w której uświadamiał Tao jak gadają mężczyźni przejdzie do historii kina :)
Do tego on był chory (chyba na gruźlice) co i tak zwiastowało rychłe nadejście jego śmierci.
Zgadzam się w 100%- miałam właśnie napisać o tym samym. Zakończenie jest naklepsze- niebanlane, zaskakujące a mimo to idealne. To ono stanowi o klasie tego filmu.
Tak jak napisałem nie jestem fanem tego rodzaju zakończeń, na pewno lepiej wpisuje się w fabułę filmu, bo obawiałem się końcówki w stylu Brudnego Harry'go :-)
Dlaczego rozczarowało mnie to zakończenie? Są 2 powody:
1: wątek poświęcenia się w imię ledwo poznanej azjatyckiej rodziny jest dla mnie naciągany i zbyt hollywoodzki
2: oczekiwałem że Eastwood na końcu mnie zaskoczy, niestety nie zaskoczył...
Film bardzo dobry, ale jak dla niepozbawiony wad...
rozczarowujące? bo nie melodramatyczne ? po nad 90 % publiczności w kinie oczekiwała happy endu w stylu amerykańskim!!! nie dostali tego ! Fakt mogli się rozczarować!!!
nie ma się co silić na udowadnianie, że zakończenie wprost przeciwnie do niezbyt kompetentnych wypowiedzi nie miało w sobie nic z tautologi co do innych zakończeń holywódzkich superprodukcji. Inne estetyka a może po prostu oglądaliśmy różne filmy.
Zakończenie bardzo dobre! Chłopina popełnia samobójstwo. I dobrze, bo był chamem, ćwokiem i rasistą, człowiekiem nieprzystosowanym do życia i niepotrafiącym funkcjonować w nowoczesnym społeczeństwie. Twardziel, jak z koziej dupy trąba. Film-banał!
filioza marna prowokacja- zero argumentów.
Uważam, że zakończenie nie było hollywódzkie. Co z tego że rodzina była ledwo poznana? Wydaje mi się że odegrała w jego życiu ogromną rolę, bądź co bądź interesowała się nim bardziej niż rodzina. Myślę, że traktował Tao i Sue jak swego rodzaju młodych podopiecznych, przyjaciół.
@silk_2
1) Wydaje mi się że Eastwood dość przekonująco pokazał dlaczego Walt gotów był na takie poświęcenie dla "ledwo poznanej azjatyckiej rodziny" - ponieważ znalazł w niej coś co jemu jest bardzo bliskie - wielki szacunek do tradycji i umiejętność mówienia tego co się myśli, a nie co wypada.
To bardzo subtelna, ale i celna krytyka amerykańskiego społeczeństwa - gdzie za cenę politycznej poprawności przestaje się nazywać rzeczy po imieniu (w filmie oczywiście jest to lekko przerysowane, nikt nie oczekuje, żeby powrócić do nazywania murzynów - czarnuchami, azjatów - żółtkami itp. Nie o to przecież chodzi)
Ale to że babcia azjatka czy ten stary mędrzec potrafili powiedzieć prosto w oczy Waltowi co o nim myślą, nawet jeśli nie było to miłe (a dlaczegóż miałoby być - Walt doskonale zdaje sobie sprawę że jest gburowaty) wzbudziło w nim szacunek do nich.
Dlatego, też co Walt sam powiedział w filmie - dziwi go to ale jest mu do tych "żółtków" dużo bliżej niż do własnej rodziny.
Poza tym to co zrobił Walt nie wynikało tylko z tego, że tak bardzo polubił i zżył się z tą rodziną.
On to zrobił także, a może przede wszystkim dla siebie - był to jego sposób na odpokutowanie błędu jaki popełnił w Korei.
Last but not least - Walt prawdopodobnie był bardzo chory, być może umierający. Nie wiemy tego, ale skoro pod wpływem chwili zdobył się nawet na telefon do syna którym gardził to znaczy, że nie było to zwykłe przeziębienie.
2) Czy jest to zakończenie banalne i przewidywalne? Hollywodzkie?
Ok, teraz trochę się rozpędzę :), ale historia Maksymiliana Kolbe który oddał życie za innego więźnia w czasie wcale nie jest uważana za banalną ani hollywodzką.
Motyw poświęcenia życia dla innych sam w sobie nie jest banalny. Może być tylko w banalny sposób ukazany. Moim zdaniem Eastwood ustrzegł się tego błędu. Szacunek!
#SPOJLER##SPOJLER##SPOJLER##SPOJLER##SPOJLER##SPOJLER#
Zakończenie było znakomite. Zauważ, że Kowalski swoją bohaterską postawą odkupił winy z Korei, a o to Eastwoodowi chodziło. Taki miał być wydźwięk filmu. Kowalski oddaje życie za ludzi do których od wojny w Korei czuł nienawiść, a których ostatecznie pokochał szczerzej niż własną rodzinę. Nie wiem czego ty oczekiwałeś... że najpierw pójdzie się wyspowiadać, a później powystrzela cały gang? Przecież to minęło by się całkowicie z celem i byłoby nielogiczne, no bo po co by się wcześniej spowiadał? Typowo hollywoodzkie zakończenie... Eastwood zrobił to genialnie. "Macie ogień? nie? a ja mam." i kiedy widz oczekuje że dziadek Walt wyciągnie magnum wielkości działa, ten w rzeczywistości wyciąga zapalniczkę prowokując ruchem reki napastników do oddania strzałów. Bohater wszystko przemyślał, nie zabrał z domu broni, zamknął Thao w piwnicy, sporządził testament. Zakończenie uważam za fenomenalne, choć z początku rzeczywiście czułem niedosyt (ah to przyzwyczajenie do pełnych patosu zakończeń, gdzie główny bohater "Jeśli-mam-iść-do-piekła,-zabieram was-tam-ze-sobą" świadom zbliżającej się śmierci detonuje bombę przywiązaną do pasa w samym środku zbiorowiska wrogów)
Całkowita prawda. Też uażam,że zakończenie jest świetne. W ogóle film mnie bardzo mile zaskoczył. Clint rzadko zawodzi :P
Twój post to. Długo ,długo, długo......nudno,nudno i tak przez kolejne linijki aż do końca. Nikt nie czyta takich tasiemcowych flaków z olejem.
Pisz krótko, treściwie i wnoś coś nowego.
Ty za to pewnie chciałbyś coś ciekawego napisać ale ubogi zasób słownictwa na to nie pozwala...
"Twój post to. Długo ,długo, długo......nudno,nudno"
Masz problem z przelaniem swoich myśli na klawiaturę? Poćwicz nad składnią, bo aż zęby bolą od czytania twoich wypocin.
A Ty widze, ze uwazasz sie za genialnego. Narcyz jeba*y. Czytac sie nie chce takich wypocin, zamiast o filmie sie wypowiedziec, to jedziesz kazdego, bo uwazasz, ze jestes madrzejszy. Masz problemy ze soba? To ich nie przelewaj klawiatura, tylko do psychologa pojdz, bo sie dowartosciowujesz poprawiajac innych na necie.
Koncowka filmu dobra, ogolnie film b.dobry. Dawno nie widzialem pozycji tak dlugo trzymajacej sie na 1 miejscu top. na filmweb.pl :)
Nie ma się co silić na udowadnianie, że zakończenie wprost przeciwnie do niezbyt kompetentnych wypowiedzi nie miało w sobie nic z tautologi co do innych zakończeń holywódzkich superprodukcji. Inne estetyka a może po prostu oglądaliśmy różne filmy?
Być może inna estetyka, być może inne filmy oglądaliśmy. Ale na pewno inna estetyka konstrukcji wypowiedzi.
Chętnie odniósłbym się do merytorycznej części Twojego wpisu, ale ... nie ma jej niestety :/
PS czytaj dokładnie bo wpis wyrwany z kontekstu może Ci się rzeczywiście wydać niespójny! ale to Twój problem ! a film akurat oglądaliśmy ten sam a i estetyka chyba dosyć podobna... Na twoim miejscu trochę dokładniej czytałabym komentarze jeśli już porywasz się na krytykę.Co ważniejsze sam popełniłeś kilka błędów, ale i to Ci umknęło... pozdrawiam
sory jezeli tego typu zakonczenie jest za bardzo filmowe to ja nie ogladalem w zyciu zadnego filmu :< co do poswiecenia sie to chyba oczywiste ze ta azjatycka rodzina stala sie mu blizsza od jego wlasnej + motyw mlodego azjaty ktoremu strzelil w przyszlosci w leb co przesladowalo go 50 lat
Film jak najbardziej ok.Dawno nie widziałem takiego filmu a najbardziej podobały mi się sceny z fryzjera :)
Co do końcówki wolałbym umrzeć w domu/szpitalu niż ze strony jakiegoś azjatyckiego gangu.Poza tym poświęcać się w imię jakiejś azjatyckiej rodziny?
Co do śmierci to fakt,faktem główny bohater niewiele miał do stracenia
za to wiele do zyskania m.in. skrócił sobie okres cierpienia i odpokutował winy.Film jest świetny i polecam do obejrzenia.
Film spoko. Taki amerykanski-nieamerykanski. Zakonczenie tez spoko. Ogolnie na tle filmow ostatnich czasow jeden z niewielu, ktory mi sie bardzo podobal i zpamietam go na dlugo. Co do scen to fajny byl motyw z czarnoskorymi, ktorzy zatrzymali "bialasa" i Sue :)
Clint jak zwykle niezawodny a końcówka świetna, sądze iż każdy spodziewał się zupełnie czegoś innego na zakończenie.
Moim zdaniem zakończenie było bardzo dobre.
I raczej jest to szczęśliwe zakończenie ( choć z reguły takowych nie lubię, to dla mnie było świetne) ponieważ ta wietnamska rodzina wreszcie zaznała spokój, gang wsadzono do paki. Walt co prawda poniósł śmierć, no ale był on człowiek dochodzącym już do grobu. Owa śmierć była odpokutowaniem za wcześniejsze życie. Pokazał że nawet w takim zamkniętym, wrogo nastawionym do świata człowieku także kryje się coś dobrego....
Każdy z nas komentujących filmy ma prawo do swego zdania. Przyjmuje Wasze argumenty do wiadomości, ale nie zmienia to faktu że odebrałem tak ten film jak i zakończenie w sposób nieco inny. Chyba po prostu wolę te filmy Eastwooda w których on nie występuje. Gran Torino to trochę taki Brudny Harry na emeryturze, by się od takich porównań odciąć Eastwood zaprezentował nam łzawą końcówkę wpisującą się idealnie amerykański mit bohatera, który nie ma nic do stracenia...
zakonczenie idealne - jak momentami nie moglem ze śmiechu z sarkastycznych i chamskich tekstów głównego bohatera to na sam koniec Clint zafundował nam całą masę wzrószeń... autorze na co ty liczyłeś? Na to że wejdzie do tego domu i porostrzela wszystkich bez problemu tak jak w przygłupich filmach typu James Bond? Ten film nie mial być tanią sensacją ale arcydzielem... i udało się to (moim zdaniem)
Akurat przewidziałem taka końcówkę, ale uważam że dobrze zamknęła całość i wcale nie rozczarowuje.
Cała prawda o zakończeniu:
Kowalski postanawia rozwiązać problem z gangiem w niesztampowy acz skuteczny sposób: Prowokuje zabicie własnej osoby przez tenże gang na oczach świadków przez co bandyci lądują w więzieniu na długie lata.
Od razu rzuca się w oczy to że poświęca siebie co jest zazwyczaj krytykowane jako "zbyt filmowe" "hollywoodzkie" itp.
Powody dla których to zrobił:
-chęć zadośćuczynienia za zabicie chińczyków w korei, miał z tego powodu wyrzuty sumienia
-chęć pomocy sąsiadom z którymi zżył się bardzo odnajdując w nich bliższych ludzi niż własna "zepsuta( jak to ujął) rodzina.
- chciał także zemścić się na gangu ( zamiast rozlewu krwi wybrał wysłanie ich do więzienia)
-był najprawdopodobniej śmiertelnie chory więc wola sobie skrócić męki
-był człowiekiem starej daty nieprzystosowanym do współczesnego świata, zbrzydł mu już ten świat i nie chciał na nim już żyć
-pogodził się ze śmiercią, utracił żonę-najbliższą osobę.Kupuje garnitur do trumny, robi ostatnią spowiedź, testament
Mógł zrobić to co zrobił.
Mógł pozabijać gang ( ale to już byłoby w ogóle skrytykowane i złe zakończenie jeśliby przeżył), lecz wtedy musiałby zginąć w trakcie strzelaniny co by pasowało do treści filmu.Takie zakończenie też byłoby dobre , ale gorsze od rzeczywistego.
Mógł nic nie zrobić ale jak wiemy Walt był człowiekiem czynu, więc musiał działać.Policja była bezradna.
Jednak świetny film i dobra końcówka.Momentów humorystycznych było też sporu i strasznie śmiesznych ( chociażby scena w barze gdy eastwood opowiada kawał-idealnie pasuje do filmu). swietny główny bohater, świetna rola eastwooda i poprawna historia( trochę denerwował wątek uczenia bycia mężczyzna wietnamczyka)
Zgadzam się z autorem postu. W porównaniu do całego genialnego filmu zakończenie było po prostu zbyt dosłowne.
Mysle, ze jest jeszcze jeden powod, dla ktorego nie postapil tak, jak wszyscy przewidywali.
Walt sam powiedzial Thao, jakie to uczucie gdy zabija sie czlowieka. NIezaleznie od tego, czy czlowiek jest zly czy dobry.
Poza tym, jak czulby sie w przyszlosci Thao wiedzac, ze
a) zyje w spokoju, dzieku mordesrwu kogos innego
b) to nie jemu bylo dane posmakowac zemsty.
Mysle, ze smierc Walta jest metafora. Odejsciem Clinta. Czy staruszek rozwalajacy wszystkich nie bylby komiczny?
Właśnie obejrzałem, świetny, wciągający a jednocześnie prosty film.Zakończenie takie jak powinno być-pasujące.Gdyby nie jakiś kretyn który mi zdradził zakończenie to myslałbym, że Walt ich wszystkich tam rozwali ale nie, nie zrobił, odkupił swoje winy najlepiej jak mógł.Bravo 7,5/10
moim zdaniem gdyby walt rozwalił tych wszystkich witnamcow to film był by smieszny . stary schorowany dziadek na cały gang coś w stylu Rockyego po sześćdziesiątce który rozwala wszystkich na ringu totalny absurd .
tak nawiasem to film świetny dałem 9/10