Trudno sklasyfikować i ocenić ten film. Z jednej strony mamy do czynienia z klasą samą w sobie - przecież to Clint. Z drugiej - jego filmy robią się często przewidywalne, trochę podręcznikowe niemal. Chwilami miałam wrażenie silenia się na poczucie humoru - i tu świetna gra aktorska broniła te fragmenty, jednakże jakaś cierpkość na języku pozostaje. Ale z drugiej strony... może chodzi o to, że jest w nas pierwotna wiara w dobre zakończenia i przemawia przeze mnie żal, iż nie pozabijał wszystkich "żółtków", jak sam na nich mówił i tradycyjnie nie został bohaterem? Bo przecież nim został - znów mamy do czynienia z odkupieniem swoich win (vide Siedem dusz, jednakże przekonywać chyba nikogo nie trzeba, że tu bardziej wiarygodne). Bez wątpienia jest to dobry film, ale czy rewelacyjny? Nie mnie to oceniać, znawcą nie jestem,jednak wciągnął,oglądało się go z powagą i bez wątpienia jest wart polecenia, zwłaszcza, gdy tłem dla niego pozostają filmy nijakie i pretensjonalne.