tylko ten opis nieciekawy - żaden rasista, tylko stary, samotny i chory człowiek, którego nie oszczędzało życie - długie dzisiątki lat po wojnie a on cały czas nie może uwolnić się od koszmaru wojny, z synami mu się nie układało i też źle się z tym czuję, wnuki go lekceważą, wreszcie kiepskie sąsiedztwo....a jeszcze w ostatnich chwilach chce wszystko naprawić...Walt mógłby umrzeć siedząc na werandzie i pijąc piwo, ale chce pomóc chłopakowi, który sam sobie nie radzi...a że przy okazji wymachuje bronią, bluzga i obraża kogo wlezie to nie świadczy źle o nim, ale o świecie, który nie go nie szanuje.......BRAWO CLINT, stanowczo pierwsza dycha moich filmów i zapewne to się nie zmieni długie lata