Kwintesencja kiczu i miernoty. Jak ktoś "uznaje piękno brzydoty" i temu podobne brednie, niech ogląda śmiało. Pozostali niech zmarnują godzinę życia na coś innego.
Kiczu, ale w dobrym wykonaniu.
O kicz tu chodziło, pastisz.
To tak jakbyś mówił, że jakaś [dajmy na to] komedia jest słaba bo śmieszy.
To nie jest parodia filmów kategorii B. To JEST film kategorii B. Tu nawet nie chodzi o porównywanie DP do innych parodii/pastiszów. Chodzi o to, że nie jest on pastiszem, z którejkolwiek strony by na niego nie patrzeć. Zachwycają się tym filmem goście, którzy uważają, że "Tarantino każdy inteligent lubić musi i basta!" i łamią sobie głowy nad bzdurnymi nawiązaniami do innych filmów. Równie dobrze wypociny jakiegoś dresa można sprzedawać jako pastisz.
.
Nie mam zamiaru o tym dyskutować. Szkoda czasu. Tylko ostrzegam. Dodam jeszcze, że pod względem dialogów złożonych z babskiego trajtolenia, ten film trzeba zakwalifikować do kategorii "dla masochistów".
Wczoraj go oglądałam i przez pół filmu zastanawiałam się WTF ale gdy na końcu zobaczyłam nazwisko Tarantino to wszystko stało się jasne...ja myślę, że Tarantino ściga się Allenem kto zrobi większy szlam i jeszcze na tym zarobi ;)
Nie powinno się sprzeczać o fakty ale powiem tylko - to, że uważasz, że Death Proof nie jest pastiszem nie zmienia faktycznego stanu rzeczy. Film jest rodzajem hołdu dla klasycznego, amerykańskiego kina samochodowego. Trzeba być kompletnym ignorantem aby tego nie dostrzec. Wszystkie filmy Tarantino to w mniejszym lub większym stopniu pastisze i jako takie trzeba je traktować. Rozumiem, że nie każdy musi pojmować konwencję a tym bardziej - nie musi mu się podobać. Ot, postmodernizm. Przydałoby się jednak, aby krytyka była choć trochę merytoryczna.
Death Proof, jest po prostu stworzony dla odrobinkę węższego grona odbiorców niż przeciętne, kasowe filmy [nie mam jednak na myśli, że jest to film niszowy - grono odbiorców jest dość spore]. Ot Tarantino, można albo kochać, albo nienawidzić - stany pośrednie nie występują często.
To tak jakby nie było możlwości krytykowania parodii, "bo to parodia". Co za bzdety.
Nie chodzi mi tu o to, że nie można krytykować w ogóle. Każdy film trzeba komentować zgodnie z jego charakterem.
Nie "pod względem", a ze względu na babskie trajtolenie... Ludzie tak inteligentni jak Ty powinni poprawnie używać języka...:) Możesz wyjaśnić co to jest to "piękno brzydoty"?
Jesteście chorzy na głowę, ten film to kwintesencja zajebistości. Trzeba tylko czuć ten klimat Ameryki, ale przeciętne polaczki tego nie zrozumieją.