Porównania do "Szczęk" jak najbardziej uzasadnione. Mamy tu wyraźne postaci (szef straży leśnej, jego zastępca, samotny myśliwy, fotoreporterka, wstrętny zarządca parku narodowego). A to podstawa. Ataki bestii o monstrualnych rozmiarach wyglądają realistycznie, chwilami naprawdę jest się czego bać. Trup ściele się gęsto. Niestety muzyki już zapomniałem (a jestem świeżo po seansie), a większości ofiar nie jestem w stanie współczuć. Wspomniany myśliwy, będący oczywistym nawiązaniem do Quinta ze "Szczęk" - twardziela, który polowania na żarłacze traktuje jak osobistą zemstę, zrobiono głupiego i nierozważnego kolesia, który pcha się w łapy bestii. Co do samego niedźwiedzia - nie był wcale moim zdaniem najgorszą postacią w tym filmie - o wiele większą nienawiść wzbudził we mnie biurokrata - karierowicz narażający życie dziesiątek osób, będący oczywistym nawiązaniem do burmistrza z filmu Spielberga. Głównemu bohaterowi miałem za złe, że przez powzięcie decyzji innej niż jego zastępca, ten zginął. Tak czy inaczej, całość wypada bez większych błędów, nawet niedźwiedź prezentuje się okazale. Film średni, ale obejrzenie go nie będzie czasem straconym.