Ciekawe, czy John Steinbeck autoryzował scenariusz tej "agitki", której nie powstyłdziłby się "Mosfilm". Bardzo skrótowo i łagodnie reżyser potraktował perypetie rodziny Joad"ów w "raju wolności". A na koniec zaprezentował nam "rządowy obóz" z sanitariatami, potańcówką i lokalną służbą porządkową. Ani śladu buntu wypędzonych, wygłodniałych i zdesperowanych ludzi, myślących o rewolucji podobnej do bolszewickiej. W zakończeniu brakowało tylko amerykańskiej flagi powiewającej na wietrze.