Mnie też przekonał a Jawier to rzeczywiście kalka ze Skyfall....

Dokładnie takie samo odczucie miałem patrząc na Bardema.

Sean Penn zagrał rewelacyjnie.
nie ważne czy kalka czy nie kalka Javier zagrał bardzo ekspresyjnie i wprowadził pewne uczucie zaskoczenia.
Zaszkoczył mnie bowiem gość który jest prezesem czy kimś tam wysoko postawionym w jakiejś korporacji czy większej firmie, były najemnik bardzo dobrze wyszkolony, że jest taką miękką kluchą. Podobało mi się zę obojga łączy pewna przeszłość z które każdy zapamiętał i uzewnętrznił co innego. Ja pamietam javiera z kraju dla starych ludzi w którym grał kolesia bez jakiejkolwiek empatii więc jednak mnie trochę zaskoczył.

Też potwierdzam, że film warty obejrzenia. Nie żałuję spędzonego czasu, co przy współczesnych produkcjach sensacyjnych już jest wielką zasługą. Film powiela wiele innych wcześniejszych motywów, ale cóż innego pozostało filmowcom, praktycznie wszystko już gdzieś było, a nie się drugi raz odkryć telefonu, żarówki, telefonu itp. ..

nie potrafię zrozumieć co obaj ( Sean i Javier) robili w tym bardzo słabym i kompletnie niewiarygodnym filmie. Zapewne scenariusz na wstępnym etapie oferował ciekawsze widowisko. W każdym razie Bardema dało się jeszcze oglądać, ma zdecydowanie bogatszy arsenał środków wyrazu niż Sean "znowu bolą mnie hemoroidy" Penn. Scena w stodole z wymianą samochodów to istne kuriozum na poziomie rodzimego kina sensacyjnego.