Chcę omówić prawdopodobieństwo tego iż Anakin cierpi na zaburzenie osobowości typu borderline.
Na przykładzie z 'Ataku klonów', gdyż tam zachowanie postaci wydaje mi się powszechnie mało zrozumiałe.
Na początek, gwoli wyjaśnienia.
Co to jest osobowość chwiejna emocjonalnie typu borderline?
Nazywana inaczej osobowością z pogranicza. Mimo iż stan emocjonalny osoby cierpiącej na to zaburzenie nieustannie się zmienia, to jednocześnie jest on stabilny i określa się go pojęciem "stabilnej niestabilności."
Ustalenie rozpoznania tego zaburzenia jest zasadne, gdy przez dłuższy okres czasu obecnych jest conajmniej 5 poniższych cech:
1. Gorączkowe wysiłki służące zapobieżeniu samotności oraz rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia.
2. Niestabilne i intensywne związki międzyludzkie, charakteryzujące się wahaniami pomiędzy krańcowym idealizowaniem a deprecjacją danej osoby.
3. Zaburzenia tożsamości - uporczywe i wyraźne zniekształcenie obrazu samego siebie/poczucia własnej wartości lub przechodzenie od skrajnej pewności siebie do oceny swej osoby poniżej swoich możliwości.
4. Impulsywne działania, potencjalnie szkodliwe dla danej osoby bądź otoczenia.
5. Nawracające myśli samobójcze, gesty lub groźby albo zachowania zagrażające samemu sobie, samookaleczenia.
6. Niestabilność afektu związana z reaktywnością nastroju- np. epizodyczna dysforia (czyli wyolbrzymianie bodźców z reakcją gniewu, złości lub agresji np. częste bójki), drażliwość i chwiejność niepokoju/lęku, ew. gwałtowne zmiany nastroju.
7. Chroniczne uczucie pustki - zarówno z przyczyn obiektywnych jak i okresowo nieobiektywnych.
8. Nieadekwatne, intensywne uczucie gniewu bądź problematyczna kontrola nad wybuchami gniewu.
9. Przemijające i związane z sytuacją stresową myśli paranoidalne bądź ciężkie objawy dysocjacyjne. Zamykanie się w sobie, niechętne zwierzanie się.
Najbardziej typowe dla osobowości borderline jest niezwykle silne pragnienie bardzo bliskiej, wyłącznej relacji z drugą osobą oraz jednoczesny lęk przed emocjonalnym "pochłonięciem" przez drugą osobę, a po drugie - paniczny lęk przed porzuceniem lub odrzuceniem przez nią.
Prowadzi to do stanu silnego napięcia emocjonalnego. Często zdarza się że w sytuacji takiego napięcia osoby te podejmują próby samobójcze, okaleczają się.
Przyznam się że w pierwszej chwili zgłupiałam. JAKIE "pochłonięcie, co to niby znaczy. Ale potem tak się zastanowiłam nad tym dość dziwnym, wydawałoby się sprzecznym wyznaniem Aniego na wyspie w letniej rezydencji Naberrie: "Im stajesz mi się bliższa, tym bardziej cierpię, tym jest gorzej. Ścigasz mnie." Ale jednocześnie stwierdza że: "Gdy choć pomyślę o tym że nie będę z tobą...nie mogę oddychać." Ba, on wręcz określa te dwojakie uczucia jako stan agonii. Imo dochodzi do tego bardzo silna desperacja zawarta w deklaracji: "Powiedz mi co mam zrobić (żebyśmy byli razem) Zrobię wszystko co mi każesz." Boi się też że zakazany pocałunek stanie się blizną w sercu i nie chce tak. Nie chce tak się czuć.
I myślę że trafiłam. W każdym razie strzelam że to tutaj może być zawarty wyraźny symptom lęku przed pochłonięciem z jednoczesnym lękiem przed porzuceniem, odrzuceniem. Mówiąc prosto że bardzo pragnie być z Padme w której się zakochał, ale jednocześnie cierpi przez jej bliskość z obawy że mogłaby go zostawić i wtedy będzie cierpiał jeszcze bardziej.
Przechodzę do analizy możliwych symptomów:
1. Rozpaczliwe próby/wysiłki w celu zapobieżenia samotności i porzuceniu (realnemu jak i wyobrażonemu).
Za taką próbę uznaję np.:
- szczere wyznanie uczuć jakie Anakin żywi do Padme - (mowa o scenie na wyspie, w rezydencji rodziny Naberrie.) Przy czym chłopak ma świadomość że postępuje niewłaściwie. Że jako Jedi nie powinien się przywiązywać a nawet myśleć o trwałym związku z drugą osobą. A jednak mimo wszystko nie może się powstrzymać. W chwili gdy emocje biorą górę, Skywalker nie tylko mówi co sam czuje ale jeszcze usilnie namawia panią polityk na złamanie zasad wg których oboje zgodzili się żyć.
Wydaje mu się że bez bliskości i obecności Amidali nie może normalnie funkcjonować : "Gdy pomyślę że nie będziemy razem, nie mogę oddychać".
Myślę że nieświadomie (bo osoby chore na borderline nie zdają sobie sprawy że manipulują innymi, a manipulacja jest wtedy gdy ktoś świetnie wie co robi) próbuje nawet zastosować tu pewien szantaż emocjonalny - "Zrobię wszystko co mi każesz". Dostrzegam przy tym jego niepewność, cierpienie emocjonalne i psychiczne, lęk przed możliwym odrzuceniem które ubiera w rozpaczliwe słowa, pełne desperacji. Odmowa zaś wydaje się wywołać u niego frustrację, sporą irytację, być może nawet urazę. Widać że mu to nie odpowiada mimo pozornie potulnego zgodzenia się z tym że związek w sekrecie mógłby ich zniszczyć. Imo jest bardzo możliwe że Anakin panicznie boi się samotności, a ta scena jest bardzo dobrym przykładem.
- złamanie rozkazu mistrza Windu, bądź jego nagięcie z powodu snów o umierającej matce. Imo Anakin nie może znieść nawet myśli o tym że Shmi mogłaby stać się krzywda, dlatego też decyduje się na samowolkę. Uważa przy tym że" nie ma wyboru". Kiedy zaś od ojczyma dowiaduje się że kobieta najprawdopodobniej już nie żyje, nie przyjmuje tego do wiadomości, nie godzi się z tym ani nie akceptuje. Nie obchodzi go potencjalne zagrożenie w jakie się pakuje - Owen mówi że na pomoc Shmi wyruszyło 30 farmerów z czego wróciło 4. Skywalker mimo tej wiedzy postanawia"znależć mamę". Wydaje mi się że taką potencjalnie samobójczą akcję swobodnie można podpiąć pod rozpaczliwą próbę zapobieżenia samotności czy też inaczej Anakin żywi paniczny lęk przed ponownym" porzuceniem" przez matkę. Widzę tu niezgodę na śmierć Shmi. "Mamo nie zostawiaj mnie!". I jak śmierć to oznacza definitywne opuszczenie.
- ładnie obrazuje prawdopodobne istnienie tego panicznego lęku przed porzuceniem/samotnością scenka w warsztacie Larsa.
"Nauczę się jak powstrzymać ludzi przed umieraniem". Myślę że Anakin ujawnia tu między wierszami ten swój lęk. Nie cierpi myśli że matka umarła- zostawiła go- nie wyobraża sobie by mogło się to powtórzyć. W tej chwili rodzi się obsesja by" gromadzić" Moc, zwiększać swą potęgę aby dzięki niej móc zapobiec dalszym porzuceniom przez osoby które Anakin kocha, pokocha.
"Stanę się najpotężniejszym Jedi jaki kiedykolwiek istniał, nie pozwolę ludziom by umierali" - inaczej: nie chcę pozwolić by go zostawiali.
- Scena gdy Amidala wypadła z helikoptera.
Anakin reaguje na to dość histerycznym zachowaniem, panikuje, rozkazuje pilotowi lądować, krzyczy:
"Nie mogę jej zostawić!".
Dla niego misja - złapanie Dooku- przestaje mieć w tym momencie kluczowe znaczenie, ważniejszy staje się stan Padme, chłopak bardzo przeżywa i martwi się że coś mogło się jej stać niedobrego...
- ślub w sekrecie. Jakbym miała stawiać kto nalegał na ślub, to stawiam na Aniego. Myślę że poprzez zalegalizowanie związku próbował zmniejszyć swój lęk przed możliwym porzuceniem, tym razem przez ukochaną. Moim zdaniem chciał mieć jakąś formę zabezpieczenia, coś co zwiększy jego poczucie pewności że Padme go nie zostawi.
2. Wzór niestabilnych relacji interpersonalnych. (Od skrajnej idealizacji do deprecjacji danej osoby).
Anakin narzeka że Padme rzekomo:
" Ledwo mnie rozpoznała. Ja myślałem o niej codziennie odkąd się rozstaliśmy, a ona zupełnie o mnie zapomniała."
O Kenobim, najpierw idealizuje go...
"Obi-wan to wspaniały mentor. Jest mądry jak mistrz Yoda, potężny jak mistrz Windu...To zaszczyt że mogę być jego uczniem"
by po kilkunastu sekundach przejść do deprecjacji...
"...wiecznie mnie krytykuje. Nigdy mnie nie słucha, nie rozumie. To niesprawiedliwe!"
3. Zaburzenia tożsamości - uporczywe i wyraźne zniekształcenie obrazu samego siebie/poczucia własnej wartości lub fluktuacja od skrajnej pewności siebie do popadania w czarną rozpacz odnośnie swoich możliwości.
- scena pościgu- Anakin uważa że w władaniu mieczem świetlnym dorównuje Yodzie.
- w jednej chwili uważa że jest" gotów do prób" w następnej" że stoi w miejscu", tzn. nie rozwija się i to go frustruje.
- Twierdzi że wystarczy iż pomyśli o tym że Amidala nie zechce z nim być to nie może oddychać. Hm. Jeśli od bycia z kimś uzależnia się swoje normalne funkcjonowanie...nawet jeśli to tylko bardzo przesadne i w istocie błędne założenie. No w każdym razie widzę tu jakieś zniekształcone poczucie własnej wartości, dalekie od normy.
- Wyrzuca sobie że" nie uratował matki".
"Jestem dobry w naprawianiu rzeczy. Zawsze byłem. A jednak nie potrafiłem...Dlaczego musiała umrzeć, czemu nie umiałem jej ocalić? Wiem że mogłem!".
- Obwinia Obiego:
"Wstrzymuje mnie!".
- Ma ambitne plany...
"Kiedyś będę najpotężniejszym Jedi. (przy czym wypowiada te słowa niepewnie, jąkając się.) "Nauczę się jak powstrzymać ludzi od umierania".
- Przy grobie Shmi znowu zalicza" dół":
"Nie byłem dość silny by cię ocalić, mamo".
Za chwilę:
"Ale już więcej nie zawiodę, obiecuję".
4. Impulsywne działania, potencjalnie szkodliwe dla danej osoby bądź otoczenia.
- scena w której imo co prawda ratuje Padme przed ugryzieniem śmiertelnie trujących kouhunów, jednak impulsywny sposób w jaki to robi...Hm. myślę że przeniesienie paskudztw Mocą byłoby ZNACZNIE bezpieczniejsze dla zdrowia i życia Padme niż rozcinanie ich słupem plazmy o temperaturze setek stopni milimetry od szyi senatorki...Gdyby Anakinowi zadrżało łapsko... ekhem...
- zdaniem Kenobiego samobójcze prowadzenie ścigacza, niebezpieczna prędkość
- wyskoczenie z tegoż śmigacza kilkaset metrów nad ziemią
- szarpanie się z łowczynią nagród w momencie gdy ta prowadzi pojazd, doprowadzenie do pożaru i wypadku.
- atak na Tuskenów, imo pod wpływem impulsu jakim była śmierć matki. Szkodliwe zarówno dla Anakina (potencjalnie samobójcze działanie samo w sobie, plus pogrążenie się, przesuwanie w stronę mroku), z całą pewnością szkodliwe dla Tuskenów.
- w tym podpunkcie jest mowa też o używkach...zastanawiam się czy niewłaściwe używanie Mocy przez Skywalkera - mam na myśli częste używanie jej Ciemnej Strony - nie robi z niego kogoś w rodzaju narkomana. Bo imo Anakin uzależnia się od stosowania Ciemnej Strony którego momentem kulminacyjnym jest w pewnym sensie Złoty Strzał czyli przysięga Palpatinowi, przyjęcie nowego imienia na znak przejścia na Ciemną Stronę.
- Impulsywne zaatakowanie Dooku raz i drugi, pomimo" dostania nauczki", skutkujące trwałym okaleczeniem - ręka weg.
5. Nawracające myśli samobójcze, gesty lub groźby albo zachowania zagrażające samemu sobie, samookaleczenia.
Cóż. Biorąc pod uwagę realia SW. Doobra, wg mnie to w pewnym sensie Anakin nawet popełnił samobójstwo i to w sumie dwukrotne. Raz jak przeszedł na CSM drugi raz jak z niej wrócił (z tym że ten drugi raz to było samobójstwo dla kogoś - Luke - więc nie wiem czy się liczy.) Na upartego pierwsze też było dla kogoś - dla Padme...ale to już, hm.
Ale tak odchodząc od tych zupełnie ekstremalnych sytuacji/podejścia, rozważę te potencjalnie samobójcze :
- niewłaściwe użycie mocy, Anakin robi to moim zdaniem w NT właściwie stale, gdyż imo używa Mocy powodowany strachem o siebie, o kogoś, w gniewie, złości, hejcie a dla użytkownika Mocy tego typu podejście upraszczając sprawę w obrębie filmów - słowa Yody: "Jedi używa Mocy TYLKO do obrony, NIGDY do ataku!" właściwie każdorazowo stwarza ryzyko przejścia na Ciemną Stronę Mocy- jakby to ująć poetycko - oddania duszy we władanie Ciemności.
6. Niestabilność afektu związana z reaktywnością nastroju - np. epizodyczna dysforia (czyli wyolbrzymianie bodźców z reakcją gniewu, złości lub agresji np. częste bójki), drażliwość i chwiejność niepokoju/lęku, ew. gwałtowne zmiany nastroju.
- Imo widoczne wahania nastrojów w rozmowie z Padme w jej senackim apartamencie na Coruscant. Początkowo Anakin wydaje się spokojny, wygłasza też opinie które Padme uznała za dojrzałe, by za moment przejść do żalów i pretensji do Obi-wana, samonakręcania się.
Zalicza dół emocjonalny, po czym gdy Padme zdaje się go próbować pocieszać to jemu znów się odmienia nastrój- zbiera mu się na tu,na tak zwane creepy gapiostwo
- ech, pytanie kiedy Anakin w prequelach reaguje na bodźce inaczej jak złością, gniewem lub agresją chyba tylko na tej łące i to jeszcze jak się przymknie oko na focha za ślicznego Paulo z kręconymi włosami.
- drażnią go komentarze Obi-wana
- wkurza się że mistrz go rzekomo "nie rozumie".
- drze się na łowczynię nagród gdy ta nie chce gadać kto ją nasłał.
- gdy Amidala podkreśla przy politykach że Skywalker nie jest jeszcze mistrzem Jedi - foch.
- w momencie jak Padme mu odmawia, nie godząc się na związek w tajemnicy - dostrzegam wyraźne rozdrażnienie.
- imo wyraźny lęk, niepokój o matkę wyrażony w dużym przeżywaniu koszmarów o niej.
- udawanie spokoju- scena" medytacji", kiedy Anakin pozornie wydaje się być w niej pogrążony, imo tylko pozornie bo prosi Padme żeby go nie zostawiała bo: "Twoja obecność działa kojąco" , za chwilę okazuje się że ta medytacja - która imo ma Jedi służyć jako forma wyciszenia, uspokojenia - u Skywalkera to pic jest na wodę bo wcale się nie uspokoił. Przeciwnie, jego lęk o matkę jeszcze się zwiększył. "Ona cierpi. MUSZĘ jej pomóc."
"Nie mam wyboru" - znów,jak już wspominałam wcześniej, paniczny lęk przed możliwą utratą Shmi się kłania.
- gniew na siebie za uczucia które żywi do panny Naberrie.- "Chciałbym móc odegnać od siebie te uczucia ale nie potrafię".
- agresywne wyładowanie się na oprawcach matki i/lub tych co się akurat nawiną. Zaślepienie furią.
- wyrzuty sumienia objawione w rozmowie z Padme. Chłopak pozornie wydaje się spokojny, mówi na wpół do dziewczyny wpół do siebie:"Jestem dobry w naprawianiu rzeczy. Zawsze byłem..." po chwili przejście ze stanu pozornego spokoju w przeżywanie straty - "Czemu musiała zginąć", drażliwość, pretensje do siebie :"Czemu nie zdołałem jej uratować, wiem że mogłem!", pretensje do innych, obwinia Kenobiego o swoją, rzekomo " niedostateczną siłę" eskalacja gniewu :"To wszystko wina Obi-wana, wstrzymuje mnie!", plus rzucenie narzędziem, składanie dziwnych, ego-wybujałych przyrzeczeń:"Nauczę się jak powstrzymać ludzi od umierania!", przejście w płacz i użalanie się nad sobą i swoimi czynami pomieszane z erupcją gniewu i hejtu:
"Ja...ja ich pozabijałem wszystkich".
"Są jak zwierzęta, więc pozażynałem ich jak zwierzęta, nienawidzę ich!". By po chwili przejść do jeszcze większego płaczu i wyrzutów sumienia : "Jedi tak nie postępuje".
- gniew na Dooku za próbę unicestwienia Obiego plus atak na hrabiego z tą emocją.
7. Chroniczne uczucie pustki - zarówno z przyczyn obiektywnych jak i okresowo nieobiektywnych.
Objawia się też np. chęcią wypełnienia "nudy":
- może to być scena gdy Anakin nalega na śledztwo w sprawie zamachów na senatorkę. Sama ochrona wydaje mu się mało absorbującym zajęciem? - "Cicho tu jak w grobie. Nie chcę czekać aż coś jej się stanie.
- pustkę wewnętrzną dostrzegam w scenie na Varykino: "Im jesteś mi bliższa tym (on czuje się? ) gorzej." Jednocześnie ma wrażenie że bez niej się udusi? Uważa że Padme "ściga go, prześladuje, wręcz torturuje" .
- możliwe uczucie pustki zauważam w tęsknocie za Shmi, zarówno przed jak i po jej śmierci.
Scena przy grobie: "Tak bardzo za Tobą tęsknię, mamo". Niezgoda na zaistniały stan rzeczy.
8. Nieadekwatne, intensywne uczucie gniewu bądź problematyczna kontrola nad wybuchami gniewu.
Jak wyżej bo bym tylko powtarzała wcześniejsze przykłady.
9. Przemijające i związane z sytuacją stresową myśli paranoidalne bądź ciężkie objawy dysocjacyjne. Zamykanie się w sobie, niechętne zwierzanie się.
- "Jedi nie mają koszmarów" - podczas gdy Padme słyszała że akurat Anakin ma.
- początkowo nie reaguje na próby nawiązania kontaktu po powrocie do domu przyrodniego brata.
- wyznanie czy nawet opisanie trawiących go uczuć przychodzi mu z trudem - np. na Varykino.
- paranoidalne skupianie na negatywach np. Twierdzi że dziewczyna zupełnie o nim zapomniała, podczas gdy osoby stojące z boku jak Jar Jar czy Kenobi zauważają że Padme się raczej ucieszyła na ich widok. Ale Anakin przeżywa że rzekomo "prawie go nie poznała"
- zakochanie równa się u niego przeświadczeniem iż w przypadku braku obecności osoby którą uczuciem obdarza: " nie może oddychać", "cierpi katusze", uważa że jeden pocałunek może stać się" blizną" - słowem, jakaś paranoja.
- omamy, widmo matki - "Widziałem ją tak wyraźnie jak teraz ciebie. Widziałem jej ból".
- Padme musi wyciągać od niego prawdę o tym co się stało z tuskeńskimi wieśniakami. Anakin wynurza się w końcu, ale dociera do tego bardzo okrężną drogą.
- gdy Shmi już nie żyje, zarzuca sobie że nie zrobił czegoś by temu zapobiec :"wiem że mogłem ją ocalić", "pewnego dnia będę (wszechmocny), uważa że będzie mógł zapobiegać czyjejś śmierci.
- paranoiczne oskarżenia Kenobiego o zazdrość.
MECHANIZMY OBRONNE:
I. Dysocjacja, rozkojarzenie. Zapominanie nieprzyjemnych uczuć i skojarzeń (stale/w danym momencie), zacieranie w pamięci reguł.
- Anakin chciałby zapomnieć o koszmarach, próbuje myśleć o czymś innym.
- przyznaje że bliskość Padme go obezwładnia
- nie kontroluje swoich myśli (przygana Obiego) które jako Jedi powinien.
- ma problemy ze skupieniem i koncentracją (scena przed barem).
- gubi broń.
- rozumuje zasady Jedi jak mu wygodnie/ w sposób raczej błędny stwierdziłabym , twierdząc niefrasobliwie że w Zakonie wręcz zachęcają ich do miłości. (No może też ale nie w tym sensie o jakim mówi Skywalker w scenie na statku pełnym uchodźców.
- zna reguły, wie że nie może się trwale przywiązywać a sobie na to bimba, próbuje przeskoczyć...(scena przy kominku).
- a ślub i to jeszcze w sekrecie (zwłaszcza przed Yodą) to już w ogóle, wielkie "zatarcie" reguł...
2. Zaprzeczanie.
- "Nie musimy się ujawniać. Możemy utrzymywać to w tajemnicy..."
- "Jedi nie śnią koszmarów" - kiedy on akurat śni.
- kiedy złością i żalem na mistrza próbuje zakryć wyrzuty sumienia spowodowane przez wybicie Tuskenów.
3. Dzielenie ludzi albo na 100% dobrych albo 100 złych bądź przypisywanie im lub sobie skrajnych emocji . Widzenie w danym momencie tylko jednej "strony medalu".
- O Padme raz tak: "Ona całkiem o mnie zapomniała". (czyli chyba wg niego Padme "ma go gdzieś") - 100% zła.
Raz tak: "Ona jest inna" (niż cała reszta polityków). 100% dobra.
Palpatine: "Kanclerz jest dobrym człowiekiem. Wyczuwam od niego pozytywne..."-100% dobra.
O Obim: "Jesteś mi najbliższą ojca osobą". 100% dobra.
"To wspaniały mentor. Dorównuje mistrzowi Yodzie i Windu".- 100% dobra.
Za chwilę: "Nic nie rozumie". 100% zła.
Albo:
"To wszystko Obi-wana wina", "Zazdrości mi", "Wstrzymuje". 100% zła.
- O Tuskenach.: "Są jak zwierzęta. Nienawidzę ich!". 100 % żli
Defekty superego:
A. - trzymanie się surowych zasad moralnych połączonych z okresowym ich łamaniem.
B. - impulsywne uciekanie się do działań za które się potem nienawidzą. W sytuacji dużego napięcia emocjonalnego chory ma skłonności do prób zmniejszenia go np. poprzez samookaleczenia.
A. W przypadku Aniego może to być np. życie w czystości do czasu ponownego spotkania z Amidalą. No może o sam seks nie chodzi ale ukrywanie się ze związkiem gdy jest się Jedi to chyba wykroczenie przeciwko moralności
- zdaje się że Mocy nie powinno się używać w celach trywialnych, a Anakin tu sobie piłeczkę poodbija w powietrzu, tam przeniesie owocek. Niby nic ale zdaje się że Kenobi bardzo by się gniewał. No i przy nim Anakin tak nie robi
B. Odwet na Tuskenach. Jako że prawdopodobnie Skywalker jako Jedi powinien wydostać się z wioski Tuskenów tak samo jak wszedł czyli po cichu a nie torować sobie drogę przez trupy. Uznaję to za impulsywne działanie za które Anakin mógł się nienawidzieć. Dlatego próbując zmniejszyć związane z tym napięcie atakuje bardziej doświadczonego Dooku (i to dwukrotnie pomimo wyraźnego ostrzeżenia) co kończy się dla niego trwałym okaleczeniem tj. utratą dłoni.
Ciekawy wywód, nawet miło mi się go czytało. Aczkolwiek nie mogę się z nim zgodzić. Co prawda kiedyś dawno temu trafiłam na pewną stronę (linka nie podam, bo nie pamiętam, wybacz), gdzie była pokazana lista najsłynniejszych czarnych charakterów m.in. Joker czy Maleficent, i choroby psychiczne na które mogli cierpieć. Pojawił się też tam Darth Vader i jemu było właśnie przypisane borderline. ;D
Wg mnie Anakin/Vader nie miał borderline (bardziej Kylo Ren je ma ;D), w ogóle choroba psychiczna u niego nigdy nie przyszła mi do głowy. Po prostu to był potężny fizycznie i w użyciu mocy wręcz nadczłowiek (jeśli wziąć pod uwagę, że Jedi to również poniekąd tacy mitologiczni półbogowie o wielkich zdolnościach, a on sam został poczęty przez - w pewnym sensie "boga", czyli moc), ale który zachowywał się i miał psychikę zbyt przeciętną. Powiedziałabym, że nawet zbyt ludzką, bardziej ludzką niż niektóre postacie ludzkie w tej sadze. A propos Rey... silna kobitka i psychicznie i fizycznie, nie ma co. ;)
Filmy oglądałam parę razy..., ale przeczytałam też nowelizacje (parę lat temu) i zarówno tam jak i tu nie widzę borderlinowca. Był opisywany jako impulsywny, narzekający, ale też pomocny, młody człowiek, 19-23 lata, biorąc pod uwagę jego ciężkie dzieciństwo, to jest zachowanie pod pewnymi względami wybaczalne, a nawet u wielu młodzieńców całkiem normalne - a to, że popiera dyktaturę, hehehe... to taki typowy młody korwinowiec. ;D. Anakin to człowiek, który uwielbia jak mu się schlebia (czym Palpatine zyskał u niego przychylność i potem okazało się jego zgubą) lubi lekceważyć zasady (non stop nie słucha Obi-Wana), jest znielubiony przez Radę, czym odpłaca się podobnym traktowaniem i również ich nie szanuje. Ale Anakin to też człowiek, który pomoże każdemu kto jest w potrzebie, wskoczy w ogień nawet dla ratowania klona... to myśl, że o utracie Padme musiała doprowadzić do wewnętrznego cierpienia i rozpaczy (inna sprawa, że po ciemnej stronie, która wypaczyła mu umysł i zrobiła z niego potwora, nie szanuje nie tylko ciężarnej żony, ale nawet niewinnych dzieciątek).
Taa, wiem, że Di$ney usunął nowelizacje 1-6, co jest chyba ich najgłupszym krokiem, skasowanie EU zwłaszcza po czasach ROTJ w pełni rozumiem, głupich historyjek tam nie brakowało (Luke i kobieciarz... o boziu, on nawet do Lei, która czuła, że on jest dla niej bliski wstydził się odezwać... choć może to i dobrze, Han sprostował sytuację, inaczej znowu mieliby do czynienia z kazirodczymi całusami XD), ale takie "Przebudzenie Mocy" będzie miało własną nowelizację a epizody 1-6 nie? Czysta głupota, oni w ogóle czytali te książki?... Ale jakoś nie sądzę by potrafili wypełnić te luki w kanonie lepiej, Stovera na pewno nie przebiją... czyli innymi słowami - w tym temacie (podobnie jak z Clone Wars z 2003r.) mam zdanie Disneya w gdzieś!!! ;D
Wracając do Anakina, on najzwyczajniej w świecie chciał korzystać z życia i być szczęśliwym człowiekiem. Nie widział nawet w sobie tego "wybraństwa" które wmawiała mu Rada Jedi (inny fakt jest, że jak na wybrańca to traktowali go jak piąte koło u wozu). On chciał zaznać po prostu szczęścia w rodzinie i być Jedi jednocześnie. Czyli to, o czym marzył jako dziecko - rodzina i jedi, który uwalnia niewolników. Zakon mnichów nie był dla niego rodziną, czasami kojarzyli mu się z drugą niewolą, choć oczywiście nie tak podłą i złą jak u Watto, ale jednak niewolą. (A miała go czekać jeszcze trzecia niewola, ta najgorsza ze wszystkich) Anakin inaczej wyobrażał sobie tych rycerzy z opowieści pilotów na Tatooine, a okazało się, że była to skostniała dogmatyczna instytucja, która zabroniła mu nawet kochać kobietę, która była dla niego wszystkim. I dlatego nie darzył ich szacunkiem, dlatego na nich narzekał, ale na pewno nie był w stanie ich opuścić... Gdyby Anakin był np. jak Qui-Gon to mógłby przemówić do rozsądku tym faryzeuszom, ale Anakinowi brakowało cierpliwości i mądrości to takich kroków. Może bał się konsekwencji, bo również uwielbiał być Jedi. Ale już nawet taki posłuszny we wszystkim Luke zachował się rozsądniej, bo nie posłuchał się Bena czy Yody w kwestii swojego ojca. Kiedy tamci mówili, że musi go zabić, Luke ich nie posłuchał ponieważ wierzył, że jest dobro w Vaderze. Aż czasami się dziwię, że Anakin był aż tak potulny dla starszyzny w tych kwestiach, powinien na nich naciskać by mogli mu pozwolić na pewne rzeczy. Natomiast Obi-Wana szanował jak mógł, on był dla niego jak ojciec i zawsze ratował mu życie, ale i jemu nie potrafił wybaczyć tego, że za bardzo podlizuje się Radzie. A, że na niego narzekał.... Obi to jego nauczyciel, kto nigdy nie narzekał na nauczyciela czy na rodzica? Bo wymagający, bo krytykują... i Luke narzekał np. na wuja, że na nic mu nie pozwala... ;)
A co do jego wyznania podczas rezydencji na Naboo... czyli z tego, z którego najczęściej się wszyscy śmieją (i mi czasami głupio się tego słucha, ale równie głupio czyta mi się "Romeo i Julię")... Mnie ono przypomina typowe wyznanie miłosne zakochanego mężczyzny w eposie rycerskim do kobiety, którą darzy silną namiętnością i jej pragnie. Ale raczej nic więcej, też nie widzę tu choroby psychicznej... prędzej chcicę... XD
Anakin jako postać - pełna wad i niedoskonałości, impulsywna i momentami mająca podwójne spojrzenia na dane sprawy. Ale na pewno nie jest to borderline. Zresztą, gdyby biorąc na poważne kryteria tego zaburzenia, to wiele, wiele osób z naszej populacji musiałoby być chorych. ;)
To znaczy, ja się prawie ze wszystkim z Tobą zgadzam. Z tym że, Joker czy Maleficent to moimi zdaniem socjopaci, a socjopatia to właściwie przeciwieństwo zaburzenia borderline. Socjopata to ktoś kto nie czuje wyrzutów sumienia, kto nie ma wstydu, kto ma bardzo niską wrażliwość, kto nie potrafi kochać innej osoby głęboko i prawdziwie, kto traktuje osoby wokoł siebie tylko instrumentalnie jako środki do osiągnięcia celu.
A zaburzenie borderline występuje u osób wręcz przeciwnego typu. Takie osoby właśnie czują zbyt mocno, zbyt silnie przeżywają swoje uczucia, są bardzo wrażliwe i podatne na zranienie. Ale potrafią kochać, bardzo martwić się o innych, przejmować nimi. Są z reguły bardzo czułe i troskliwe w stosunku do innych. A zmienia się to w sytuacji gdy czują szczególne napięcie. Wtedy odpychają ludzi na których im zależy, bo się siebie wstydzą albo uważają za "złych".
Tak jak napisałaś o Anakinie, imo zupełną prawdę, że ma bardzo ludzką psychikę, ba, wręcz zbyt ludzką. Mam takie samo zdanie. Skywalker był osobą bardzo wrażliwą, która po prostu nie umie sobie poradzić z siłą swoich uczuć. Ma tendencje do huśtawki nastrojów. Przyczyną borderline mogą być są wpływy niekorzystnego środowiska, brak któregoś z rodziców czy opiekunów, brak poczucia bezpieczeństwa. Imo Anakin jako od dziecka niewolnik, z bombą w ciele, bez ojca, owszem, miał kochającą matkę ale czy słaba kobieta, jeszcze tak niewinna ja Shmi może dać prawdziwe poczucie bezpieczeństwa dziecku na tak podłej, i zapełnionej mendami społecznymi planecie jak Tattoine? Wątpię.
Tu znalazłam bardzo fajny artykuł, polecam, jakbyś miała ochotę poczytać o osobach z borderline w związkach:
http://emocje.pro/zwiazki-romantyczne-jak-kochaja-osoby-z-cechami-borderline/
Czyli innymi słowy, nasz Ani po prosu potrzebował pomocy... ;D A niestety nie dostał jej od nikogo. Mówi się, że tayc ludzie powinni iść do terapeuty i będzie lepiej. Ale Anakin przecież był u mistrza Yody i ten nic... żadnej pomocy, żadnego oparcia... Zresztą, czy Rada Jedi była naprawdę tak ogłupiona, że nie zauważyła jakie uczucia nim targają? ;D
A tak w ogóle ciekawe jest nawiązanie jak protagoniści wszystkich trylogii Star Wars szukają dla siebie oparcia, krótko mówiąc zastępczego ojca, gdyż brakuje im tego prawdziwego.
- Anakin nie miał ojca, czuł pustkę, bo brakowało mu męskiego autorytetu. Może dlatego też był taki przewrażliwiony, pod tym względem bardzo kobiecy, bo dwie konkretne kobiety otaczały jego życie, a z braćmi z zakonu nie czuł głębszych więzi. Ale swojego zastępczego ojca szukał go u Qui-Gonna, Obi-Wana (choć ich relacja była braterska) oraz u Palpatine'a co nie skończyło się dla niego dobrze.
- Luke był w zasadzie sierotą (półsierotą, ale ciężko stwierdzić, że jego ojciec żył. Stary Ben nie potrafił nawet powiedzieć mu prawdy i nie dziwię mu się) i po stracie wujostwa szukał ojca u Obi-Wana oraz Yody, aż w końcu uznał, ze ten prawdziwy jest dla niego najważniejszy i ocali go przed ciemnością.
- Teraz mamy Rey, która do 19 roku życia czeka na rodziców. Jest sierotą (tak jej powiedziała Maz Kanata) i podczas wędrówki również szuka kogoś kto zastąpi jej rodziców. Bardzo przywiązuje się do Hana Solo, Kylo Ren wyczytuje to z jej myśli... a teraz jak sadzę jej kolejnym "ojcem" będzie Luke.
Wg mnie to zdawali sobie sprawę, ale to niestety zignorowali...bądź Yoda świadomie podjął ryzyko szkolenia dziecka pomimo jego lęków ( a co za tym idzie kontaktu z Ciemną Stroną mocy ) ze względu na niewiarygodny potencjał.
Zgadzam się z Tobą absolutnie, co do kwestii poszukiwania przez Skywalkerów zastępczego ojca, ba,dodałabym tu jeszcze Kylo,po którym dziadkowe lęki chyba widać najbardziej. Myślę że Snoke zrobił mu pranie mózgu i nakarmił go jakimiś bzdurami i ten myśli że dziadek był bardzo pewny siebie podczas gdy imo tak naprawdę była to maska, wręcz dosłowna, którą Anakin/Vader przywdział. Kylo myśli że "jego słabość i naiwność" jest po ojcu, po Hanie, imo Kylo się myli, ma to od dziadka. Widać wyraźnie w Zemście Sithów że Anakin/Vader nie czuł sie dobrze w Ciemnej Stronie, miał wyrzuty sumienia z powodu wypełniania rozkazów Palpatine,a , widać łzy żalu po popełnionym przez siebie złu - scena na Mustafar gdy spogląda na księżyc, po twarzy Anakina spływa strużka łez.
Ech.. mi się zdaje, że zostali na tyle ogłupieni, iż nie byli nawet w stanie zauważyć tego co on czuje. Choćby w momencie, gdy Anakin nie otrzymuje tytułu mistrza i strasznie się na nich wścieka... Wszyscy, nawet Obi, myślą że on jest arogancki i na tytułach mu zależy, a on normalnie krzyczy z rozpaczy. A to z tego powodu, że nie będzie miał dostępu do tajnych dokumentów, które mogłyby mu uratować ukochaną... Jedyna legalna szansa na uratowanie Padme przepadła... Co Sidious świetnie wykorzystał.
I coś mi się zdaje, że ani Obi ani Yoda nie znali przyczyny przejścia Anakina na ciemną stronę mocy. Tylko chyba Luke mógł coś wyczuć, bo był pewny, ze Vader go nie skrzywdzi i się nawróci, co nie pasowało do reszty Sithów...
Co do Rey... To chyba jestem jedyną osoba, która nie chce by Rey była córką Luke'a. Według mnie nie musi być Skywalkerem. Chciałabym, by to był ktoś kto wskaże Renowi drogę do jasnej strony. Ben Solo wtedy znalazłby sobie świetną dziewczynę i to w gruncie rzeczy bardzo podobną do jego dziadka. ;)
Nie wiem, czy to się sprawdzi, ale co do Bena Solo to mam już inną teorię. Coś mi się zdaje, że on jest dobry a udaje, że jest przy ciemnej stronie.
W końcu sam mówi, że skończy, to co Darth Vader zaczął, czyli "zrównoważy moc". Być może jest agentem, który chce zabić Snoke'a, ale na początku chce zdobyć jego przychylność. ;).
Ja się zgadza w tej kwestii z WhiteDemon. To nie jest tak, że osoby dotknięte tym zaburzeniem są cały czas jakieś dziwne. One mają takie napady określonych zachowań, które w połączeniu ze sobą, sprawiają iż psycholog stawia taką a nie inną diagnozę (a psychologowie uznali iż Wybraniec miał Bordeline). Osoby z Bordeline są osobami bardzo wrażliwymi, a samo schorzenie wywodzi się z traumatycznych przeżyć z dzieciństwa (ich wrażliwość sprawia, że z pewnymi przeżyciami nie potrafią sobie poradzić i po pewnym czasie ich mózg robi im takiego psikusa).
Kylo też ma jakieś zaburzenie choć nie do końca jeszcze potrafię określić jakie ale napewno nie jest to Bordeline. Na pierwszy rzut oka on wygląda jak rozkapryszony bachorek, któremu znudziło się być normalnym synem. Ale po przemyśleniu i kilku rozmowach ... wydaje mi się, że on na swój sposób jest ambitny i możliwe, że te ambicje zostały w jakiś sposób hamowane przez rodziców bądź Luke`a . Prawdopodobnie zauważył te ambicje Snoke i wykorzystuje chłopaka. Czy jest wrażliwy (nie chodzi o wrażliwość na moc)? Nie sądzę - Anakin wymordował całą wioskę Tuskenów z powodu zamordowania przez nich jego matki (zemsta spowodowana rozpaczą czyli w afekcie). A Kylo, wymordował całą wioskę bo... miał taki kaprys. Przecież nie musiał tego robić - zabił człowieka, który miał mapę i przekazał go komuś innemu a potem tego kogoś Kylo aresztował. Zatem po co wymordował niewinnych ludzi?
........Czy to coś Wam nie przypomina?
No wiesz... psychologowie może i uznali, że Anakin miał zaburzenia, ale Lucas tego nigdy nie potwierdził... ;D
Kylo Ren chyba ma coś z głową, nawet fani tej postaci mówią, że to diabelny psychopata i jeśli w 8 epizodzie porzuci płacz i rozterki to będzie wreszcie świetnym villainem...
Ja osobiście wolałabym, żeby tak nie było. Robienie ze złoczyńcy psychopaty, który zabija i robi krzywdy innym, bo ma urojenia "ot tak" to pójście na łatwiznę... Niech znajdą dla niego konkretny powód, a zaakceptuję te jego niezrozumiałe wybryki i tyle...
Myślę, że papa George pewne rzeczy zrobił nieświadomie :)
Chciał po prost stworzyć skomplikowanego bohatera, który stacza się w ciemność. Ale pisząc tę postać po prostu tak jakoś wyszło samo ;)
I wierz mi - Wybraniec ma bardzo wiele z osoby z Bordeline.
Takiego złoczyńcę (wybacz ale bardzo nie lubię nadużywania angielskich słów), który jest psychopatą już mieliśmy w SW - Maul. Jeśli weźmiemy pod uwagę znienawidzony przez Ciebie TCW (6 sezon) to tam właśnie takiego psychola mamy. Kto wie czy w filmie byśmy takiego nie dostali, gdyby Lukas pozwolił mu przeżyć. Bo skoro w serialu animowanym jest całkiem spoko psycholem to czemu niby nie miałby być w filmie fabularnym. No i nie wiem jak Ty ale takiego Jokera szczególnie z Trylogii Nolana lubię (tak wiem dziwnie pasuje to słowo) - no ciekawa postać po prostu.
Co do Kylo to ja coś czuję, że to jego zachowanie ma coś wspólnego z jego ambicjami i nie umiejętnością pogodzenia się z tym, że czegoś czasem nie dokonamy. Z resztą to udowodniają pewne sceny w filmie - gościu się wkurza jak coś nie idzie po jego myśli. No niby normalne ale sęk w tym jak się wkurza. Jest mega niestabilny emocjonalnie, tak niestabilny jak jego miecz. Można przyznać, że faktycznie ten miecz go opisuje idealnie - miał być wypasiony mega super hiper miecz a wyszło coś tak nieidealnego, co za chwile może się i użytkownika zamienić w pył.
Właściwie to już chyba nawet w 5 sezonie swoją poranioną psychikę Maul pokazuje.
W sumie tak, ale tę chorobę w przypadku Padme to chyba zrobił już celowo.
http://www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,zespol-zlamanego-serca,artykul ,1663498.html
Badź co bądź Lucas musiał się tej bohaterki jakoś pozbyć pod koniec "Zemsty Sithów", i choć jej śmierć jest przez wielu krytykowana to ma swoje "romantyczne" podłoże. ;)
A ja niedawno widziałam na YT filmik, który tłumaczy to o dziwo rozsądniej i dodatkowo bardzo starwarsowo, że tak powiem.
Rozsądniej bo to tłumaczenie z zespołem złamanego serca, depresją poporodową, utratę woli życia są no takie sobie delikatniej mówiąc.
Chociaż ten filmik z YT na swój sposób tłumaczy tę "utratę woli życia".
W skrócie powiem tak: Palpie z racji bardzo dobrej znajomości CSM spowodował jej śmierć po to by ożywić Vadera - przelał jej energię życiową na Vadera. Bo zobacz ona umiera w tym samym momencie co rodzi się Vader (a przynajmniej tak to pokazuje film). Nie pamiętam jak w książce było ale chyba też umarła w momencie jak było "Lordzie Vader, słyszysz mnie?".
Osobiście podoba mi się to, ponieważ roboty nie rozumieją co to jest Moc, rozumieją powody medyczne popsucia się organizmu a depresja, zespół złamanego serca to są choroby więc powinny one w jakiś sposób jej pomóc. A one nie rozumiały co się dzieje.
https://www.youtube.com/watch?v=L-km9S_1rwo
Słyszałam o tym... ;) Ta teoria o uśmierceniu Padme przez Palpatine'a owszem jest całkiem fajna, ale niestety nie ma poparcia w tym co pokazał Lucas...
W nowelizacji też tak nie ma jest podobnie jak w filmie. Co prawda tam robot medyczny, nie mówi, że ona straciła wolę życia, tylko, że nie potrafi wyjaśnić niewydolności systemu. W książkowej wersji Obi-Wan sam wyczuł w mocy, że ona traci wolę życia, więc prosił ją a nawet używał Mocy, by wytrzymała chociaż poród przy czym łapie ja za rękę, a ona przekazuje mu naszyjnik.
Osobiście wolałabym taki scenariusz, w którym Palpatine rzeczywiście ją zabija... ale ani film ani książka nam tego nie pokazują. Poza tym saga pokazała doskonale, że te moce o przywracaniu życia to tylko bajki, którymi kanclerz chciał jedynie przekabacić Anakina. Gdyby Sithowie rzeczywiście dysponowali takimi mocami, młody Vader dawno by się wyleczył z kalectwa (próbował to nawet robić w "Cieniach Imperium", ale daremnie... aczkolwiek w tej książce jest wzmianka, że chciałby wyglądać tak jak dawniej) i poszedł na grób ukochanej by manipulując midichlorianami ją ożywić. Nie stało się ani jedno ani drugie. Jedyny możliwy klucz do "wiecznego życia", a raczej zachowania świadomości po śmierci odkryli Yoda i Obi-Wan po upadku zakonu dzięki duchowi Qui-Gona.
Szczerze mówiąc, nie za bardzo lubię powód śmierci Padme w filmie... Taka silna dziewczyna, zdroworozsądkowa, dumna pani senator, w niejednej wojnie brała udział, wiele wytrzymała, choć to młode dziewczę jeszcze było... dopiero co urodziła dzieci nawet nadała im imiona i nagle umiera? Bo co? Chłopa straciła? Powód do płaczu jest, nawet do depresji, ale bez przesady. XD To się kupy nie trzyma, no ale Lucas miał mało czasu w ROTS, by się jej pozbyć, więc wymyślił w ostatniej chwili taką "romantyczną śmierć". W pierwotnym scenariuszu Padme miała umrzeć dopiero, gdy Leia miała mieć 3-4 lata. Amidala miała się ukryć przed Imperatorem u Baila Organy i jego żony na Alderaanie i opiekować się swoją córką (stąd w "Powrocie Jedi" taki "kwiatek", że Leia pamięta matkę, a Luke nie, bo on w tym czasie ukryty był u wujostwa na farmie gdzie Ben Kenobi sprawował nad nim pieczę)... Ale z drugiej strony gdyby taki scenariusz wszedł w życie to nie pasowałby mi fakt, że Padme opiekuje się jedynie Leią, a Luke'a podrzuca do rodziny męża...
Jak by tak myśleć nad tym wszystkim, dobrze jest jak jest nie ma co drążyć. Padme zmarła w wyniku utracenia woli życia, bo nie mogła się pogodzić, że jej najdroższy ukochany stanął po stronie ciemności. I tyle. ;D
"W pierwotnym scenariuszu Padme miała umrzeć dopiero, gdy Leia miała mieć 3-4 lata. Amidala miała się ukryć przed Imperatorem u Baila Organy i jego żony na Alderaanie i opiekować się swoją córką (stąd w "Powrocie Jedi" taki "kwiatek", że Leia pamięta matkę, a Luke nie, bo on w tym czasie ukryty był u wujostwa na farmie gdzie Ben Kenobi sprawował nad nim pieczę)... Ale z drugiej strony gdyby taki scenariusz wszedł w życie to nie pasowałby mi fakt, że Padme opiekuje się jedynie Leią, a Luke'a podrzuca do rodziny męża... "
Też bym tak wolała, bo to chyba jedyna rzecz w 3-ce, która mnie niesamowicie drażni. I powiem Ci, że pasowałoby to wszystko a nawet dodało dramatyzmu historii i dodatkowo współgrało by z tym, co Leia pamięta.
Luke i Leia to dzieci Wybrańca i moc w nich silna była. Wtedy i Yoda i Kenobi musieliby być tam na miejscu by jakoś ich pilnować i szkolić (czy nawet ukrywać w mocy). Inaczej mówiąc skupienie Mocy w jednym miejscu byłoby tak duże, że Palpie mógłby bardzo szybko ich odnaleźć i zniszczyć ze strachu przed utratą ucznia jaki i życia (w końcu okłamał Vadera) . Zatem dla bezpieczeństwa dzieci jak i dla nadziei dla galaktyki oni musieli być rozdzieleni.
W pierwotnym scenariuszu ROTS cała fabuła miała nieco inaczej wyglądać, o ile pamiętam ta obawa u Anakina o ciężarną Padme miała być z tego powodu, że nosiła w sobie bliźnięta mające duże stężenie midichlorianów, które jej organizm źle znosił.
http://kazaikos.tumblr.com/image/83080167017
Ale jednak urodziła bliźnięta:
http://67.media.tumblr.com/91e34c53a103c429fd50e1b9aa79ec60/tumblr_inline_nufnwi sHJg1r9shh6_500.png
Cały motyw z midichlorianami został chyba odrzucony z tego powodu, bo ludzie ich nie lubili, dlatego Lucas postawił na proroczy sen...
Nie pamiętam dokładnie jak to wszystko miało być fabularnie wg tamtej wersji, ale tam Padme po dowiedzeniu się o tym, że Anakin przeszedł na ciemną stronę miała również zaatakować go sztyletem (sic!)...
Śmierć Padme poniekąd względem teraźniejszej fabuły ROTSa musiała się jednak pojawić wcześniej, przede wszystkim z powodu snu Anakina, który był proroczy. Ale też z tego, że gdyby przeżyła dłużej (bo oficjalnie nie znaleziono by ciała i nie byłaby wtedy pochowana), uleczony Vader szybko wziąłby się w garść, wyczułby w mocy, że żyje i mógłby ją znaleźć oraz przekonać do swej woli. Wtedy cały misterny plan Jedi by się rozwalił....Pamiętajmy, że to właśnie śmierć Amidali uratowała dzieci przed ich ojcem, nieświadomie pomogła im się ukryć, bo inaczej dawno by je złapał i wyszkolił na swoich młodocianych mrocznych uczniów. To wiadomość o jej śmierci (i przy okazji śmierci nienarodzonego dziecka) spowodowała u niego gorycz, rozpacz i rezygnację z poszukiwania swoich potomków. Gdyby wiedział, że jego dzieci żyją szukałby ich po całej galaktyce i w końcu by znalazł (to też dwadzieścia lat później)... W innym jednak wypadku Leię mógłby szybciej znaleźć, gorzej by było z Luke'em, bo ten był na Tatooine, (jak wiadomo najciemniej pod latarnią XD), a tej planety Vader nienawidził i jej unikał.
A tak swoją drogą niektóre concept arty są naprawdę ciekawe: jak choćby ten z "Mrocznego Widma" tutaj widać Anakin miał być sporo starszy niż w oficjalnej wersji i już wtedy "wyrywać" Padme. ;)
https://i.kinja-img.com/gawker-media/image/upload/s--8DrwW7n7--/c_scale,fl_progr essive,q_80,w_800/18p3aei5a7dhajpg.jpg
A tu wściekły Obi na Maula ;D
http://www.giantfreakinrobot.com/wp-content/uploads/2014/03/Qui-Gon-Hawk.jpg
I to jak wścibski Obi przyłapuje ich na całusie... Boskie. ;)
Ja długo żałowałam tego, że Anakin jest mały w TPM. Nie że mam coś do Loyda, bo zagrał bez zarzutu (ot jak dzieciak, trochę szkoda,że teraz tak źle skończył) ale zawsze uważałam, że Skywalker już wtedy powinien był być w wieku 14-18 lat... Byłoby bardziej zrozumiałe jego zwycięstwo w wyścigu, pokonanie Federacji czy późniejszy romans z Padme, bo już wtedy by się w niej bardzo podkochiwał (owszem jako dzieciak tez się w niej zakochał, ale ona ze zrozumiałych względów w nim nie - i w sumie w II epizodzie po dziesięciu latach ciągle go traktuje jak dzieciaka niż kochanka na co też dziwacznie się patrzy).
Ale... z drugiej strony rozumiem dlaczego Lucas to zmienił.
Anakin musiał przede wszystkim odczuwać tęsknotę za matką. 9-10 letni chłopczyk jest o wiele bardziej wiarygodny niż nastolatek. I po upływie czasu jak matka mu umiera nawet jako dorosły może czuć ogromne poczucie winy (podobnie jak Simba z "Króla lwa", jako dzieciak czuł się winny za śmierć ojca, ale nawet jak dorósł to mu to nie przeszło) bo w obydwóch postaciach to siedziało głęboko i z wiekiem się rozwijało właśnie, bo wina za opuszczenie rodziców dopadła ich jako dzieci. Łatwo było im sobie to wmówić, gdy byli mali, a potem nie mogło to przejść od tak.
Poza tym jeśli chodzi o fakt, że Padme jest starsza - no cóż 4/5 lat to nie aż tak dużo. Takich par też jest sporo... Zresztą widać tutaj, że to ona jest bardziej racjonalna, ale także opiekuńcza i bardzo troskliwa. Anakin widzi w niej nie tylko ukochaną i obiekt pożądania, ale również swoją matkę, niemalże mu ja zastępuje. Amidala nie jest dla niego tylko żoną, ale właściwie drugą "mamą", nawet z wyglądu jest podobna. (Nieświadomy kompleks Edypa XD) I dlatego ma taką obsesję na jej punkcie, bo czuje, że przynajmniej jej nie może pozwolić stracić. Wie, że on bez niej będzie nikim.
Jak tak sobie rozmawiamy to aż współczuje tym malkontentom, którzy widzą w prequelach jedynie jar jara i CGI ;)
Jar Jar im nie pasuje bo ta postać była pod dzieci (old fani byli już dorośli, to egoiści - chcieli filmu pod siebie, a nie pod młode pokolenie fanów)... A Lucas kręcił w ten sposób;
- Mroczne Widmo - dla dzieci
- Atak klonów - dla nastolatków
- Zemsta Sithów - pod dorosłych
Oczywiście piszę to w dużym uproszczeniu, bo nie wiem czy znalazł się dzieciak, który oglądając TPM załapał się w tych intrygach politycznych, podwyższaniem podatków dla Federacji, zgłaszaniem wotum nieufności, aneksji Naboo itp.
A CGI? Skoro kręcił te filmy w erze komputerów, to jak miał je zrobić inaczej. Z praktycznymi efektami nie byłby w stanie nakręcić tak widowiskowych walk czy pokazać pięknych krajobrazów. OT pokazywała świat podczas wojny, brudny, zmęczony pełen zniszczeń i do tego totalitarny, mroczny, ale prequele to czas (pozornej) prosperity. To jak to miało wyglądać jak nie na bogato? Starzy fani nie rozumieją, że Star Wars nie potrzebują non stop tego samego w innym pudełku (TFA się kłania), bo świat tego uniwersum jest większy, o wiele szerszy niż pustynie, lasy czy brudne kantyny. To też metropolie, moda, polityka, a... może być czymś jeszcze innym, jest wiele możliwości... o ile producenci włączą wyobraźnię i pomyślą przez chwilę. Prawdziwi fani SW nie oczekują kopii OT, oczekują czegoś nowego co uszanuje obydwie trylogie.
Ponadto trufani zapominają o jednym - OT pokazana jest głównie z perspektywy rebeliantów czyli osób walczących pokątnie, z ukrycia, środkami bardzo prostymi. To świat wojny. W takim świecie trudno o czystość.
Z resztą sceny z niektórych miejsc GŚ, Bespin - także są czyste.
PT to głownie świat ludzi bogatych, polityków żyjących w bardzo luksusowych warunkach, ludzi których stać na wyrzucenie np. krzesła bo noga się skrzywiła lekko. Nie wyobrażam sobie by oni byli zadowoleni z życia w brudzie, w środku lasu wśród Ewoków czy innych sworzeń. Fakt, że w cenie gdy w Ataku klonów Padme wypada na piasek to powinna jednak się choć trochę ubrudzić a już napewno powinna być brudna w fabryce droidów na Geonosis.
Ale... w wychwalanej przez trufanów 7 części także mamy takie "smaczki". Owszem jest brudniej ale ten brud jest jakby mocno kontrolowany, nienaturalny. Coś co mi się od razu rzuciło w oczy przy pierwszym seansie - dlaczego do diabła Sokół Millenium nie ma ani jednego wgniecenia czy zadrapania czy czegokolwiek po takich akrobacjach jakie miały miejsce na Jakku nie wspominając lądowania na tej 3 GŚ. Po takim lądowaniu to on powinien wyglądać choć 20% jak zgnieciona puszka.
Ostatnim razem zwróciłam uwagę jeszcze na jedną scenę - Finn budzi się na Jakku i zaczyna szukać Poe, natrafia na szczątki Tie podchodzi i zauważ on chodzi po ogniu. Ta część zbroi powinna być nieziemsko zasmolona dymem o ile nawet nie zacząć się palić. A on tam chodzi jak gdyby nic - ogień jaki ogień? Wszystkie zabrudzenia jakie były na tej zbroi kompletnie się nie zmieniają - nic a nic.
No i jakim cudem ciuszki tej Mary Sue ciągle są w tak idealnym stanie?
Jeśli chodzi o fakt, że po takich akcjach jakie za sobą miały Padme i Rey w jasnych ciuchach i się nie ubrudziły - no cóż, taka magia kina. Kinomaniacy (zwłaszcza faceci) nie lubią ubrudzonych dziewuszek. ;) Nawet żyjąca na pustyni biedaczka zrobi sobie makijaż. I tak plus dla charakteryzatorów, że obydwóm panienkom chociaż pozwolono się spocić i włosy poszarpać. Magia kina bywa różna, nawet śmiechowa pod pewnymi względami, ale to świat w którym nawet baba ze szpilkami jest w stanie uciekać cały film przed dinozaurem (Jurrasic world) i sobie nogi nie złamie. ;)
Za to w ROTS Obi-Wan po walce z Anakinem był bardzo osmolony, trochę w szpitalu go wyczyścili, ale ciuchy podpalone nosił te same. ;)
Akurat sceny z Poe i Finnem bym się nie czepiała... nawet ujdzie, aż serio uwierzyłam, że Poe naprawdę umarł. W tym filmie zbyt wiele błędów było, by takich pierdółek się czepiać A w charakteryzacji i tak dużo rzeczy osmolili i ubrudzili jak mogli, by nie było "tak sterylnie jak w Prequelach". ;)
Bardziej bym się czepiała faktu, że zbroja szturmowca chroniła człowieka przed klimatem, upałami, mrozami, a Finn na pustynnej planecie ją ściągnął. Później latał z otwartą japą wyczerpany błagając "wody, wody, wody". chyba nie przemyślał tej sprawy... ale jemu to mogę wybaczyć. ;D
Ja to bym się w ogóle nie czepiała ani Przebudzenia ani OT - ale z czasem (jako lubiąca prequele i ciągle traktowana z tego powodu blee) zaczęłam robić wedle zasady "kiedyś ludzi traktowałem dobrze a teraz z wzajemnością" ;)
Nie mniej i tak staram się wyjaśniać czemu mi się nie podobało bez personalnych wycieczek i gardzenia kimś bo lubi. No i jednak wolę się wymieniać pozytywnymi spostrzeżeniami
Mam dokładnie to samo. ;) Też kiedyś byłam miła dla old fanów, i w sumie staram się zawsze być. Tych wyjątkowo obraźliwych unikam. Ech... gdyby Disney swoimi głupkowatymi żartami nie podgrzewał do wojen między fanami to może by się coś w tej sprawie zmieniło, ale producentom jest to tylko na rękę, szkoda, że podlizują się tylko jednej stronie...
Co do Plinketa... Pytałaś się jak byłam w stanie go znieść przez kilka godzin.Łatwe to dośwaidczenie nie było, ale śmieszne jak diabli. Przede wszystkim zyskał wiele u mnie, gdy dość ciekawie zrecenzował "Titanica". W kwestii prequeli się oczywiście z nim nie zgadzam, bo w przeciwieństwie do niego wiem co oglądałam i co Lucas chciał pokazać, ale dla samego głupiego i durnego humoru można było to wytrzymać. Tylko co bardziej mnie śmieszyło? Jego żarty zamierzone, czy niezamierzone, to już inna kwestia... do głosu można się było przyzwyczaić, choć ten gościu brzmiał jakby był na kacu... Żarciki o jego kobietach czy mamuśce psychopatce były ok, podobnie jak one-linery:
- O Boże, Anakin zabił Samuela, kto teraz zostanie Nickem w "Avengers". XD
- analiza romansu, choć kompletnie idiotyczna i pokazująca niezrozumienie tego wątku była również zabawna, zwłaszcza Anakin-francuzik. XD Ale żeby taki baśniowy romans, miłość typowo dworską analizować sprowadzając ją i porównując z rzeczywistymi relacjami międzyludzkimi w naszym świecie? Kolesia chyba pogięło... 90% romansów filmowych nie zmieściłoby się w jego kryteriach, Han i Leia również nie... Zresztą nie przepadam, gdy się porównuje te dwie relacje do siebie, Han i Leia to zupełnie innego rodzaju przypadek niż Anakin i Padme, wręcz kompletnie odwrotny.
- w przypadku brudu i nie brudu jest podobnie
- nie hejtował aktorów, o dziwo! ani słowa nie słyszałam o słabym aktorstwie.
- przy "zemście Sithów" wypadł najgorzej, widać, że nie mógł się już przyczepiać to czepiał tego, co nie było, a mogło być (sic!)...
- i ta nienawiść do Lucasa, ja za parę rzezcy mogę być an niego zła, ale aż tak? Zapominają, że to dzięki niemu Star Wars powstało, owszem przy OT miał ograniczona rolę, ale to on stworzył to uniwersum.
Jakbyś mogła, to pisz tutaj. Coś jest nie tak z pocztą, dopiero dzisiaj (teraz) otrzymałam twoją wiadomość, a tam pisze , że wysłałaś ją wczoraj. ;D
Co do Palpiego, nikt nie wie jaki by był, gdyby od samego początku nie był przeżarty ciemną stroną, bądź co bądź gdyby Plagueis go nie schwytał i szkolił po swojemu, to może Jedi znaleźliby go i wyszkoli. Kto wie? ;D
Taki np. Dooku długo nie był złym, był kimś podobnym do Qui-Gona a nawet Anakina, rycerzem Jedi niesłuchającym się Rady, mający swój rozum i tyle, ale potem gdy Sidious go uwiódł ciemną stroną to Dooku się zmienił. Ciemna Strona z reguły sprawia, że ludzie stają się źli, a potrafi ona uwieść nawet najszlachetniejsze serce. Potem niestety nikt z niej nie wraca. Vader to wyjątek. Choć sądzę jednak, że nawet bez mocy Palpi byłby rządnym władzy politykiem, manipulatorem i socjopatą, wiec to chyba mało zmienia. Ciemna stronę dawała mu tylko potęgę do tych działań. ;) Bądź co bądź to czarny charakter, a jednak w pewien sposób nie można wyjść z podziwu, że tak działa na umysły.
Co do Anakina i Padme polecam to:
http://www.thegeekblock.com/455/
i dla śmiechu to: XDXDXD
https://www.youtube.com/watch?v=5DFOE0td1Yw
Akurat Padme była dobra, ale ze swoimi wadami... Nie powiedziałabym, że była szara, bo to określenie pasuje do Anakina/Vadera. Owszem Padme ma swoje słabości. Jest bardzo naiwna w sprawach politycznych (w końcu to młody jeszcze polityk). No i bądź co bądź nikt jej nie kazał pakować się w romans z zakonnikiem. I to z pominięciem antykoncepcji. XD Wielu narzeka, że to postać bez charakteru, ale dla mnie była śliczna i zjawiskowa, taka trochę gwiezdnowojenna Kleopatra, która uczucia maskuje, zachowuje się sztywno... ale uczuciowa jest bardzo. Luke najwidoczniej odziedziczył po niej cichy i spokojny nadto opiekuńczy charakter. ;D
Co do Padme to chciałabym się Ciebie o coś zapytać :) - w Ataku klonów jest pewna scena (którą ja uwielbiam niesamowicie) gdy Padme przychodzi do garażu, w którym siedzi Anakin o coś tan dłubie. Sytuacja ma miejsce po tym, jak Anakin przywozi ciało swojej matki. W trakcie rozmowy Anakin opowiada Padme co zrobił w wiosce Tuskenów. Ona owszem jest zaskoczona, może i lekko zszokowana ale... właściwie podsumowuje sytuację słowami "Być złym (w sensie czuć złość) to ludzka rzecz". Co sądzisz o jej reakcji? Generalnie ona raczej nikomu tego nie powiedziała, zatem potężna zbrodnia Anakina została przez nią przemilczana i właściwie zaakceptowana.
Dlatego też uważam, że choć jest to postać do końca wierna swoim ideałom (co z resztą symbolizuje jej imię) ale chyba nie do końca taka dobra...
Wiesz, ona już była w nim zakochana, miłość ta była dość ślepa, i typowym dla "grzecznej dziewczynki" zaszaleniem. Zawsze taka idealna, poukładana, z dobrego domu, królowa, senator mająca dobrą reputację chciała sobie poszaleć... Potem przekształciła się w obsesję... Owszem Anakin miał obsesję na jej punkcie, ale i ona również... To jak ciągle z tęsknotą naiwnie gapi się w okno, to jak określa go "swoim życiem" i wybacza mu każdą zbrodnię, nawet wybicie Jedi (nawet młodzików), oby tylko przestał to robić i do niej wrócił, bo chciała z nim uciec...
W przypadku Tuskenów... Możliwe, że widząc jak Anakin płacze skupiła się na tym "jaki to on nieszczęśliwy" i musi go pocieszyć, taki matczyny odruch, jak z tym kocykiem w "Mrocznym widmie"... a takim stworzeniom jak Tuskeny też jest dość trudno współczuć... Ba.. nawet Yoda podczas medytacji się nimi nie przejmuje, a jedynie cierpieniem młodego Skywalkera...
I tutaj pojawia się szarość prequeli ;) nie czarny i biały a szary.
Tak zgadzam sie z Tobą absolutnie - to była bardzo nieszczęśliwa i toksyczna miłość. Coś co jest o wiele ciekawsze niż miłość, w której się wszystko układa.
Dla mnie relacja Han - Leia zaczęła być ciekawa w 7 epizodzie (chyba jeden z najciekawszych jak nie najciekawszy wątek). Bo niby para, która tyle przeszła, razem walczyła, niby taka co w ogień by za sobą poszła nie potrafiła sobie poradzić w najważniejszym teście związku - problemami ich syna.
Han i Leia była to dość wesoła, ale pełna przeszkód do pokonania miłość. Razem walczyli, razem byli, razem sobie docinali...
W TFA okazało się, że nie jest z nimi tak różowo... Wręcz życiowo.. nawet zbyt życiowo jak na tę sagę. ;)
I w końcu i ten romans również nie miał szczęśliwego końca... Ale z drugiej strony przesłodzone zakończenia nigdy by nie pasowały do konwencji Star Wars, nawet gdy się kończyło szczęśliwie, zawsze ktoś umierał (kurde jak w Grze o Tron, trupy zliczyć ciężko XD)...