PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5982}

Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Star Wars: Episode III - Revenge of the Sith
2005
7,6 263 tys. ocen
7,6 10 1 262843
6,4 57 krytyków
Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część III - Zemsta Sithów

Radzę wam obejrzeć to: https://www.youtube.com/watch?v=GBh8MKBEBbM i zastanowić się czy ten film jest naprawdę taki dobry. Nie zmuszam nikogo do zmiany zdania a jedynie do przemyśleń, wyciągnięcia wniosków i do dyskusji na ten temat. Recenzja jest długa a niektóre momenty to zwykłe czepialstwo zrobione na potrzebe gagu ale większość się zgadza. Zapraszm do dyskusji :)

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

A ja to radzę myśleć samemu, zamiast sugerować się innymi.
Twój brak wiary mnie martwi^^.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Właśnie od czasu obejrzenia tych recenzji o star warsach zacząłem myśleć nad filmami które oglądam. Gdyby nie ta recenzja wszystkie filmy jakie obejrzałem dostałyby 10. I nie jest też ak że zgadzam się ze wszystkim co mówi Plinkett. Częśc rzeczy to zwykłe czepialstwo. Ale I tak uważam że dawanie 10 dla filmu który po prostu przyjemnie się ogląda ale nie prezentuje ze sobą żadnych wartości jest niesprawiedliwe. Tak samo jak dawanie 1 dla filmu który po prostu się nie podoba nie zwracając uwagi na żadne dobre strony( np nieważne jak bardzo źle chciałbym ocenić nową trylogie nie mogę dać mniej niż 4 bo jednak te filmy nie są jakieś tragiczne). Nie zakładam że akurat ty oceniasz w ten sposób filmy ale na filmwebie jest dużo takich osób. Jestem też ciekawy na ile ty oceniłaś starą trylogię :)

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

Człowieku,czy Ty jesteś poważny? Przecież "wnioski" tego Plinketta są głupsze i mniej wartościowe od prezentacji Jar Jar Binksa.

"ale nie prezentuje ze sobą żadnych wartości jest niesprawiedliwe."

Że niby "Zemsta Sithów" nic sobą nie reprezentuje? Znów żart? Przecież to historia o tym co dręczy ludzkość od wieków, uniwersalna i ponadczasowa. Ale to trzeba chęci żeby to dostrzec, a nie obrażać się że główna postać ma taką ładną gębę...Tym bardziej że to też jest symbol który coś znaczy.

Każdy z nas jest po trosze, mniej lub bardziej Anakinem którego inni mają w d...e. I to nas boli. To ludzkie.

A jeśli chodzi o Starą Trylogię też ma ode mnie 10. Dzieło Lucasa nie zasługuje na nic mniej.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Niby co dręczy ludzi od wieków? To jak ochronić ludzi od śmierci? Anakina to obchodziło do czasu kiedy stał się Vaderem i nagle bez żadnych protestów zaczął mordować Jedi i przywódców Konfederacji Niezależnych Systemów, a potem doprowadził do śmierci osobę którą chciał chronić. Głównym problemem tych filmów jest to że nie mamy jak się utożsamić z bohaterami ponieważ cały czas podejmują oni bezsensowne decyzje albo zachowują się po prostu głupio. Problemem jest też to że Anakin wcale nie jest dobrym człowiekiem który stał się zły tylko od samego początku jest kreowany na człowieka przepełnionego gniewem i nienawiścią. Na dodatek jest łatwowierny to tego stopnia że jak to ujął Plinkett "Nawt gdyby Palpatine powiedział mu " Sithowie mają moc ratowania ciężarnych kobiet przed śmiercią" to ten i tak by się nie zorientował że coś jest nie tak". Mnóstwo dziur fabularnych i rzeczy które nie są wyjaśnione powodują jedynie zakłopotanie u przeciętnego widza, a zwłaszcza dla dzieci dla których podobno ten film jest zrobiony. Gdyby nie to że jestem nerdem i motywów niektórych postaci dowiedziałem się z komiksów i ksiązek to za cholerę nie wiedziałbym co się tam w ogóle dzieje. A wracając do tych wartości chodziło mi bardziej o jakąś mądrość życiową. Stara trylogia zasługuje na 10, a w nowa trylogia? Jakie tam są mądrości? Czy jakąś mądrość oprócz " Ta broń jest twoim życiem" powiedział Obi-wan? W ogóle czemu Jedi przykładają taką uwagę do treningu mieczem świetlnym? Umiejętność walki mieczem nie czyni cie Jedi. Yoda nie uczył Luka jak się posługiwać mieczem świetlnym tylko jak korzystać z mocy i uczył jej ścieżek .

Kolejna sprawa to postacie, rzecz do której ja przykładam dużą wagę ponieważ to wokół nich kręci się historia i to z nimi mamy się utożsamiać. I mam pytanie. Umiesz opisać charakter którejś z postaci np. Padme, Qui-gon Jina albo Maca Windu? Prawdopodobnie nie ponieważ te postacie nie mają żadnego charakteru po prostu wygłaszają swoje kwestie dialogowe podczas gdy siedzą na kanapie albo gdzieś idą ( bo właśnie tak wygląda większość scen dialogowych ale nie będę się o tym rozpisywał ponieważ Plinkett już to zrobił za mnie). Jedyne postacie które można opisać to albo postacie które już był ukazane w starej trylogii ( Obi-wan, Yoda, Palpatine chociaż to też nie zawsze działa) albo postacie drugoplanowe. Ich można opisać jednym słowem Nute Gunray: tchórz, Jar Jar Binks: idiota i tak dalej.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo


"Niby co dręczy ludzi od wieków?'

To że inni nie potrafią Ci się odwdzięczyć tym samym, co Ty robisz dla nich.
Że może być tak, że chociaż Ty zapi...lasz dla innych całe życie, to gdy Ty będziesz potrzebował od nich pomocy, to Ci jej nie udzielą. Że przykładowo Ty troszczysz się o innych, chcesz im pomagać i robisz to chętnie, a oni pewnego dnia pokażą Ci środkowy palec i stwierdzą że nie jesteś aż taki dla nich ważny, żeby ruszyli dla Ciebie dupę i Cię wspomogli w potrzebie.
Co jak co, ale uważam że to jest zajebiście uniwersalne i dotyczy każdego.
Skywalker, odejmując umiejętności równe niemal boskim, reaguje, myśli i czuje jak każdy zwykły człowiek. Dlatego uważam że z mało którą postacią można się taki dentyfikować jak ze Skywalkerem właśnie. Pomimo swej niezwykłości, ten kolo jest nieskończenie ludzki. Zrozumiały w zachowaniach. No, przynajmniej dla mnie.
On się nigdy nie uważał za "boskiego". On się uważał "inny", że nigdzie nie pasuje choć bardzo się stara przypasować. Swoje umiejętności uważał za coś normalnego, Moc była z nim całe życie, jest jak Obelix którego wali to że ma wielką siłę. Po prostu wie że ma ją od kiedy wpadł do kociołka, i wykorzystuje. Nie jara się się tym. Anakin też się nie jara: 'o ale jestem zajebisty'.
Ale jak każdy człowiek, chce by ktoś zauważył jego pracę. Żeby docenił choć trochę, a nie że k.. tak musi być! Bycie Jedi to nie nocny jogging po parku. To niemal wieczna harówka, zapierdalanka, ryzykowanie własnym życiem. Anakina nikt tam nie wachlował, nie leżał całymi dniami na dupie i nie pykał fajeczki jak Jabba. Zresztą Anakin wcale tego nie chciał. Chciał żeby ktoś go choć raz docenił i wysiłek jaki wkłada w ratowanie planet i ras. Ale chciał też np.żyć normalnie.

"To jak ochronić ludzi od śmierci?"
Widzę że w ogóle nie starasz się spojrzeć z perspektywy postaci. Anakin to nie był jakiś idiota, który nie rozumie rzeczy podstawowych. Wie że śmierć jest naturalną częścią życia.
Jednak pamięta jak umarła jego matka. Shmi Skywalker nie umarła ze starości, z powodu choroby czy w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Została bestialsko zamordowana. Tuskeny torturowali ją i biczowali przez miesiąc, zanim jej organizm odmówił posłuszeństwa. Cierpiała strasznie. I chociaż Skywalker tego nie widział na oczy, to wyczuł jej cierpienie w Mocy. Ma zdolności które mu to umożliwiają. I koleś wie, że jego matka ma złamanych kilka żeber. Wyczytuje poprzez dotyk jej stan. Wie że matka ma przemieszczone narządy wewnętrzne. Wie że kobieta ledwo może oddychać. Widzi rany na jej ciele. Widzi jak została umęczona. Zginęła w tak okropny sposób, jego matka, biedna niewinna kobieta która prawie całe życie
była niewolnicą, która nigdy nikomu krzywdy nie zrobiła, została zabiczowana na śmierć przez złodziei i morderców. A on, choć ma taką Moc, temu nie zapobiegł. On, który umie przewidzieć przyszłość, który widział jej śmierć na długo zanim nastąpiła w realu, nie zapobiegł temu. A mógł. Anakin zawsze wierzył że gdyby się nie spóźnił, że gdyby zareagował wcześniej, pojawił się tydzień, a nawet dzień wcześniej to by się nie zdarzyło. On siebie obwinia za śmierć matki. Że choć wszyscy mu gadają że jest taki potężny, że wybraniec ale jakoś to mu nie pomogło zapobiec bestialskiemu morderstwu swej kochanej matki.
A teraz znów widzi, widzi we śnie, o którym ma pewność że to proroctwo, że się spełni co do joty. Ma takie zdolności, jemu się nie wydaje, on to wie co będzie i że stanie się to niedługo. I jemu to bardzo nie pasuje. Nie pasuje mu śmierć 27 letniej żony, zdrowej jak rydz, kobiety którą kocha od dzieciństwa, na którą czekał lat 10 i z którą są małżeństwem 2 lata, podczas których spędził z nią ZBYT MAŁO CZASU. Bo obowiązki, jego i jej im nie pozwalają.
On ma patologiczną potrzebę ochrony tycch których kocha. Dlatego przykładowo, choć jest to wbrew podręcznika Jedi wg Yody, Anakin zawsze uratuje Obi Wana. Koleś zawsze się po niego wracal, wtedy kiedy Obi go najbardziejpotrzebował, kiedy jego życie wisiało na włosku. I miał to w dupie że łamie przy tym rozkaz. Obi dla Anakina był ważniejszy od wszystkiego. Obi wie że każdy inny Jedi by go zostawił na pastwę losu, dla dobra misji pozwoliłby mu umrzeć. Ale nie Anakin. Anakin nie zostawia Obiego nigdy. Nigdy. Dla niego nie na nic ważniejszego od ludzi których kocha. A Skywalker, choć może nie jest to do końca powiedziane, kocha swego Mistrza bardzo. Jak ojca, jak starszego brata. I zrobiłby dla niego wszystko. Podobnie jak dla Padme.
i niestety, podobnie jak dla Palpatine',a który go wiecznie oszukiwał i chciał tylko wykorzystywać jego Moc do własnych celów.

"Anakina to obchodziło do czasu kiedy stał się Vaderem i nagle bez żadnych protestów zaczął mordować Jedi i przywódców Konfederacji Niezależnych Systemów, a potem doprowadził do śmierci osobę którą chciał chronić."

Ale jeśli Ty nie widzisz różnicy pomiędzy Anakinem Skywalkerem a jego diabelnym wcieleniem zza Ciemnej Strony Mocy, Darthem Vaderem, to wybacz. My nawet nie mamy o czym rozmawiać.
W Anakinie ( lubię sobie to upraszczać dla zobrazowania) jest jakieś 99% dobra i 1% zła.
Lucas nawet ukazał to obrazowo, Anakin jest piękny, do momentu gdy jest po Jasnej Stronie Mocy. Potem, po przejściu na Ciemną Stronę Mocy, Vader robi się brzydszy na twarzy prawie z każdym ujęciem. Uroda zostaje mu zabrana, podobnie jak jego dobro. No tu pojechał Lucas najstarszym schematem świata.
W Vaderze, słudze CIemności, a po CSM dobro po prostu nie istnieje, nie ma czegoś takiego - właściwie powinno być 100 zła i 0%. Ale ponieważ mamy tu do czynienia z Wybrańcem, on może, jako postać literacka, łamać wszelkie reguły. One dotyczą innych. Wszyscy, którzy są po CSM - są 100 żli. Nie ma w nich miejsca na współczucie, nie ma miejsca na miłość, nie ma nawet rozróżnienia na dobro i zło. Wszyscy, ale nie Wybraniec. Wybraniec jak zwykle, łamie regułę. Dlatego Vader ma w sobie 99% zła, i 1% dobra. ( O tym mówi też, poniekąd proroczo, Padme przy swej śmierci: Jest w nim jeszcze dobro.) Skąd wiadomo? A bo np. po dokonanej masakrze w Świątyni i na Mustafar, Vader paczy się na krwawy księżyc a po twarzy spływa mu łza. Wynika z tego że prawdopodobnie, choć wydaje się to niemożliwe, ma jakieś szczątki wyrzutów sumienia.
(Dla Vadera teraz "dobrem" i "prawością" jest teraz to, co powie ten któremu przysięgł wierność Anakin Skywalker, a więc Sidious. Znamienne są słowa Vadera, gdy po masakrze w Świątyni na chwilę spotyka się na tarasie z Padme i wyznaje: "Pozostaję wierny Republice... - należy też wiedzieć że zarówno dla Anakina jak i Vadera instytucje niewiele znaczą same w sobie. Mówiąc "Republika" Anakin miał ma na myśli Palpatine, a Vader - Sidiousa. Czyli tak naprawdę jest wierny Sidiousowi. Dalej:.. Senatowi - tu również ma na myśli Sidiousa, któremu Senat podlega, ...i Tobie." Padme jest na końcu!
Co byłoby nie do pomyślenia dla Anakina, Padme zawsze była na pierwszym miejscu, bo to ją kochał najbardziej, w niej widział nie tylko ukochaną żonę, ale subsytut matki której zabrakło i ona była największym Skarbem i centrum Anakinowego Wszechświata, kimś kogo trzeba chronić za wszelką cenę.

Ale co jest nie do pomyślenia w przypadku Anakina
(U niego "hierarchia władzy" była taka: 1.Padme - centrum wszechświata, 2. Zakon Jedi a tak naprawdę tylko Obi Wan - mentor, starszy brat i ojciec, ważniejszy od całej Rady Jedi, którą Anakin zawsze oddzielał od Obiego grubą kreską, ponieważ oni go nie tylko nie kochali, ale i nie zakceptowali nigdy tak naprawdę. Obi był dla niego ważniejszy od Zakonu, zresztą w ogóle Anakin w dużej mierze siedzi w Zakonie dla Obi Wana bo go kocha i chce być przy nim. 3. Palpatine - Republika, Senat, a nawet jest ważniejszy od nich, Anakin widzi w nim kochanego dobrotliwego wujka który go akceptuje i ma zawsze dobre słowo zamiast nagany,)

staje się zupełnie możliwe i naturalne w przypadku Vadera.

A Obi w ogóle wylatuje z tego zestawienia, ponieważ dzięki kłamstwom i intrygom Palpatine'a Anakin przestał bezgranicznie wierzyć w jego autorytet, do tego wmawiał Skywalkerowi że Obi zdradza go z jego żoną, co się z początku nie mieściło młodemu w głowie, ale że posprawdzał parę rzeczy, doszło do tego zatajenie prawdy przez Padme o petycji 2000, to Anakin zaczął ich podejrzewać, i nie że bez zupełnego braku podstaw bo były. Już Sidious o to zadbał.
I choć Anakin ostatecznie stwierdza że im wybacza, to Vader nie daruje takiej zniewagi, zgodnie z prawami CSM, gdzie miłosierdzia szukać próżno.
Jeśli chodzi o Padme, to Vader nigdy nie miał najmniejszego zamiaru jej zabijać.
Poniekąd utożsamiał się w niepojęty sposób z Anakinem, przynajmniej na świeżo po przejściu na CSM. A Anakin twierdził że to świadomość faktu że Padme go kocha, utrzymuje go przy życiu. Że Padme to jego ostatnia szansa, jeśli ją utraci, przepadnie.
I Vader też w to wierzy. Wierzy bo ma wgląd w dawne myśli, pragnienia i wierzenia Anakina. Wie czego się dowiadywał, czego doświadczył co widział i zrobił i na tej postawie wyciąga wnioski które, jak mu się wydaje, dotyczą również jego.
Ale to już nie to samo. Przeciwnie. Miłość staje się jedynie żądzą posiadania na wyłączność, jest splamiona chorobliwą zazdrością.

ocenił(a) film na 10
WhiteDemon

*errata
0% dobra

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Masz wiele racji, tyle że Anakinowi nikt nie pokazał środkowego. Od samego początku mówił że chce mieć więcej władzy, że chce być najpotężniejszym Jedi i praktycznie cały czas narzeka na Obi-wana, kłoci się z nim, obgaduje go za plecami. Kiedy mówi o Obi-wanie Padmę brzmi jakby miał się rozpłakać za to że Obi-wan ciągle go krytykuje. Anakin nie chce być krytykowany. Przecież chce być perfekcyjny. Kolejną rzeczą jest to że tej przyjaźni nie widzimi. W epizodzie I w ogóle nie było między nimi interakcji. Tak jak powiedział Plinkett "Gdyby te filmy zaczęły się od epizodu II właściwie nic byśmy nie stracili bo nic nie zostało ustalone" I to że nie widzimy tej przyjaźni jest kolejną wadą filmu. Co z tego że ty wiesz że Ani i Obi to przyjaciele, co z tego że ja to wiem skoro nie wiemy tego dzięki filmom. Przyjaźń Anakina i Obi-wana została źle w tych filmach pokazana. Wszystko zostało oparte na zasadzie " Uratowałem cię już 10 razy, widz już wie że jesteśmy przyjaciółmi, więc nie musimy tego pokazywać. Po ich pojedynku w IV epizodzie czuje że są przyjaciółmi. Vader nie żywi do nigo żadnej urazy ( a po jego zachowaniu pod koniec III częsci powinien) a walkę z Obi-wanem traktuje bardziej jako obowiązek wobec Imperium. Nie zabraniam nikomu lubienia tych filmów ale film można określić mianem arcydzieła jeżeli jest perfekcyjny. Te filmy mają niestety bardzo dużo nieścisłości, dziur fabularnych, rzeczy niewyjaśnionych albo źle przedstawionych. Dlatego uważam że dawanie temu filmowi 10 to za dużo. " Ten film pomimo swoich wad był rewelacyjny 9", " Pomimo licznych wad film był bardzo dobrze zrealizowany 8". To jest w porządku, ale " Ten film był idealny pod KAŻDYM względem 10" już nie jest w porządku ponieważ film ma jednak dużo wad przez co nie jest idealny.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

Sorry że tak krótko i nie na wszystko Ci odpowiadam, postaram się to nadrobić później, jeśli pozwolisz.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Spokojnie nie musisz się śpieszyć :)

Konradomorelo

Wiem, że temat stary jak świat, ale chciałabym wtrącić swoje trzy grosze. Jeżeli powtórzę coś co ktoś już wspominał to przepraszam, ale przeczytałam tylko część opdowiedzi, bo mam wrażenie, że dyskusja nie odnosi się do meritum i zarzutów wskazanych przez autora wątku.

Na wstępie przyznam, że to dziwne znaomina dzisiejszych czasów, że ludzie potwrzebują zapoznawać się z opinią "krytyków" z youtube'a, aby wyrobić sobie WŁASNĄ opienię na temat filmu. Dziwi mnie, że nie potrafią formułować własnego osądu i go uargumenotwać, ale nie mnie to oceniać.

Przechodząc do sedna:

,,Głównym problemem tych filmów jest to że nie mamy jak się utożsamić z bohaterami ponieważ cały czas podejmują oni bezsensowne decyzje albo zachowują się po prostu głupio.”

Wszyscy bohaterowie cały czas podejmują bezsensowne i głupie decyzje? To już naprawdę czyste czepialstwo…Jakie to konkretnie decyzje były bezsensowne i głupie? Poza tym….czy naprawdę ludzie nie mają prawa do podejmowania bezsensownych i głupich decyzji? To bardzo ludzkie.

,,Problemem jest też to że Anakin wcale nie jest dobrym człowiekiem który stał się zły tylko od samego początku jest kreowany na człowieka przepełnionego gniewem i nienawiścią.”

To nie jest problem tylko ISTOTA postaci Anakina. Anakin nie jest taki jak wszyscy, jest WYBRAŃCEM. Jest ucieleśnieniem samej Mocy i balansem ciemnej i jasnej strony. Raz przeważa jasna strona, raz ciemna….Obie są zawsze w konflikcie co przejawia się w czynach Anakina. Jak tylko do głosu dochodzi ciemna strona mocy to ZAWSZE ma wyrzuty sumienia i obwinia się o to co zrobił, mówi, że nie tak powinien postępować. I gdzie od samego początku jest kreowany na człowieka przepełnionego gniewem i nienawiścią? Podaj przykłady z TPM gdzie 9-letni Anakin jest „przepełniony gniewem i nienawiścią”? W AOTC tylko po zamordowaniu matki widzimy jego ciemną stronę, ale czy można mu się dziwić? Większość osób na jego miejscu zrobiłaby to samo….Jego działania nie są bezsensowne. Pozostawienie matki było dla niego traumą, była dla niego całym światem. Obiecał, że po nią wróci, a później ma sny, w których nie tylko widzi, ale i czuje jak ona cierpi…Chce jej pomóc, wie, że może , bo w końcu jest Wybrańcem, najpotężniejszym Jedi i co? Zjawia się zbyt późno i kobieta umiera w jego ramionach. Takie to dziwne, że dostaje szału i kieruje się jedynie gniewem i nienawiścią? To tragiczna, bardzo emocjonalna scena…i całkowicie zrozumiała.
W ROTS tylko w końcówce kieruje się gniewem i nienawiścią i tylko w momencie, gdy podjął ostateczną decyzję o przejściu na ciemną stronę. Zwróć uwagę, że do momentu wkroczenia do Świątyni Jedi ciągle się waha, ciągle odwołuje się do wewnętrznego konfliktu – przy zabójstwie Dooku, w rozmowach z Padme, przy wyznaniu Palpatina, przy ataku na Windu. Anakin wręcz szuka pomocy, bo wie, że nie tak powinien robić…Pierwsze sny o Padme i pierwsze co robi to idzie do Yody, który niestety, ale zbywa go tekstem, że musi porzucić swoje przywiązania do innych osób i cieszyć się, gdy umierają. To nie była pomoc, której oczekiwał Anakin – i chyba większość osób również nie skorzystałaby z tej rady. Jak Palpatine mu mówi, że jest Sithem od razu idzie do Widnu i mu o tym mówi, szuka pomocy w rozwiązaniu tej sprawy. Widnu zamiast go w jakikolwiek sposób nagrodzić, dodać słowa otuchy cokolwiek - traktuje go jak dziecko i odsyła do Świątyni...
Anakin wbrew temu co twierdzą „specjaliści” nie jest postacią, z którą nie można się identyfikować. Wręcz przeciwnie – chyba w całej sadze nie ma bardziej ludzkiej, przyziemnej postaci, która targana jest realnymi rozterkami i wewnętrznym konfliktem.

,,Na dodatek jest łatwowierny to tego stopnia że jak to ujął Plinkett "Nawt gdyby Palpatine powiedział mu " Sithowie mają moc ratowania ciężarnych kobiet przed śmiercią" to ten i tak by się nie zorientował że coś jest nie tak".”

Tak, Anakin jest łatwowierny i to jest jego wada. Nie znasz nikogo łatwowiernego? To jedna z cech charakteru wielu osób….Co do samej łatwowierności trzeba też uwzględnić kim dla niego był Palpatine. Palpatine od TPM starał się zyskać zaufanie Anakina, interesował się jego postępami w szkoleniu i z filmów jasno wynika, że był przyjacielem Anakina, namiastką mentora i ojca. Palpatine zawsze go wspierał, mówił mu, że ma ogromny talent, że jest najpotężniejszym z Jedi, że wykonał dobrą robotę. Wzbudza u niego zaufanie, bo przez 10 lat wysłuchuje jego wątpliwości, narzekań itp. W związku z tym Anakin nie ma powodu, aby nie wierzyć jego słowom.

,,Mnóstwo dziur fabularnych i rzeczy które nie są wyjaśnione powodują jedynie zakłopotanie u przeciętnego widza, a zwłaszcza dla dzieci dla których podobno ten film jest zrobiony.”

Można prosić o konkretne dziury fabularne? Swoją drogą występują one w wielu filmach i ja również dostrzegam kilka w ROTS, no ale rozumiem, że według Ciebie cały film to jedna wielka dziura fabularna? Dlatego proszę o wskazanie konkretnych dziur, które wzbudzają zakłopotanie przeciętnego widza.

,,W ogóle czemu Jedi przykładają taką uwagę do treningu mieczem świetlnym? Umiejętność walki mieczem nie czyni cie Jedi. Yoda nie uczył Luka jak się posługiwać mieczem świetlnym tylko jak korzystać z mocy i uczył jej ścieżek .”

Era prequeli to złoty wiek Jedi. Są u szczytu swojej potęgi i znajomości Mocy (przynajmniej w ich ocenie). Prowadzą Zakon i od stuleci szkolą nowych adeptów. Od małego dziecka uczą korzystać z Mocy, a w kolejnych latach dodają sztukę władania mieczem świetlnym. Miecz świetlny stanowi symbol Jedi, jest narzędziem, które pozwala realizować zadania Jedi. Yoda nie uczył Luke’a władania mieczem świetnym, bo najpierw musiał zrozumieć moc, aby później przejść trening władania mieczem świetlnym. Wiemy jednak, że Luke nie został na długo z Yodą i nie dokończył szkolenia.

,,Kolejna sprawa to postacie, rzecz do której ja przykładam dużą wagę ponieważ to wokół nich kręci się historia i to z nimi mamy się utożsamiać. I mam pytanie. Umiesz opisać charakter którejś z postaci np. Padme, Qui-gon Jina albo Maca Windu? "

Padme – altruistka, odczuwająca empatię, inteligentna, twardo trzymająca się ustalonego światopoglądu i wartości, zaradna, wzbudzająca zaufanie (uwielbiana przez podwładnych), odważna.
Qui-gon Jin – odważny, opanowany, empatyczny, zdeterminowany, stawiający własne przekonania ponad ustalony przez Jedi światopogląd.
Mace Windu – opanowany, sztywno trzymający się reguł Jedi, odważny, posiada umiejętności przywódcze, pewny siebie i swoich przekonań.
Tylko ktoś naprawdę czepialski może stwierdzić, że postacie w prequelach nie mają charakteru….Wymieniłeś akurat postacie drugoplanowe, a i tak nie mam problemu z określeniem kilku cech.

,,Prawdopodobnie nie ponieważ te postacie nie mają żadnego charakteru po prostu wygłaszają swoje kwestie dialogowe podczas gdy siedzą na kanapie albo gdzieś idą ( bo właśnie tak wygląda większość scen dialogowych ale nie będę się o tym rozpisywał ponieważ Plinkett już to zrobił za mnie).”

Kolejne czepialstwo….Lucas mówił w wywiadach, że chciał nakręcić film na modłę lat 30-tych. Dlatego wybrał statyczne ujęcia, dlatego aktorzy wygłaszają swoje kwestie, z punktu widzenia współczesnego widza, często w przedramatyzowany sposób. To było zamierzone…czy ci się to podoba czy nie to już inna sprawa. Ja nic przeciwko temu nie mam. Lucas chciał, aby akcja prequeli nosiła znamiona baśni, wyidealizowanego świata, który pogrąża się w ciemności Imperium. W mojej ocenie świetnie mu się to udało.

Aigneis

Widzę, że kilka literówek mi się przydarzyło, za co przepraszam.

W zdaniu "Anakin nie jest taki jak wszyscy, jest WYBRAŃCEM." - chodzi o to, że nie jest jak wszyscy Jedi.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

A i jeszcze jedno, co chcesz powiedzieć przez każdy z nas jest Anakinem? Uważasz że każdy z nas jest po części mordercą który doprowadził do śmierci miliony osób po to aby uratować tą jedną którą i tak zabił? Z góry zakładasz że przeszkadza mi młoda gęba ale ja do niej nic nie mam. W końcu te trzy filmy to analiza postaci- młodość, cierpienie i ostatecznie upadek. Jednak nam jako widzom nie zależy na okrutnym mordercy pragnącym mocy, a przynajmniej nie powinno zależeć.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

Rozróżniaj Anakina od Vadera, bardzo Cię proszę, to jest fundamentalna sprawa, bez której nawet nie ma co dyskutować.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Ale Anakin już nawet w II części mówi że chce osię stać najpotężniejszym Jedi. Chcę się nauczyć ratowania ludzi przed śmiercią. Postępuje wbrew kodeksowi Jedi zabijając Dooku. Wymordował niewinne kobiety i dzieci w ramach zemsty za matkę. Cały czas narzeka na Obi-wana. Jest pełen gniewu i nienawiści do świata za to że stracił matkę i za to że ma świadomość że Padme umrze. Więc zamiast dobrego rycerza Jedi którego kusi ciemna strona, mamy zepsutego i pełnego gniewu Jedi który został wrobiony w bycie złym.

użytkownik usunięty
Konradomorelo

Każdy z nas jest takim Wybrańcem, każdy z nas ma Moc - albo czynienia dobra albo czynienia zła. Dodatkowo jesteśmy ludźmi - Anakin też był.
Każdy z nas boi się utracić to co jest mu najbliższe - absolutnie każdy tak jak Anakin. Ponieważ:
- prawie każdy z nas boi się samotności,
- większość brak przywiązania, myli z brakiem miłości.
A to właśnie prawdziwa miłość polega na daniu wolności tej osobie, którą kochamy. To próbował przekazać Anakinowi Yoda.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

No i jeszcze jedno. Kto niby ma Anakina w d...e? Matka go kochała, Watto uważał go za zdolnego chłopaka, Qui-gon chciał dla niego jak najlepiej, Obi-wan traktował go jak syna, a Padme była jego wierną żoną i darzyła go szczerą miłością. Reszta cały czas była zainteresowana Anakinem. Rada postrzegała w nim niebezpieczeństwo, Palpatin główne narzędzie. W ogóle nie wiem czemu w tych filmach Anakin jest przedstawiony jako najważniejsza osoba w galaktyce, ktoś o kim mòwią przepowiednie. W starej trylogii jest to po prostu zwykły przedstawiciel imperium. Wprawdzie wysoko postawiony ale jednak nikt nie traktuje go jak boga. Nawet moff Tarkin ma nad nim kontrole i prawo do wydawania mu rozkazów. I to jest kolejny problem preqeli- wszystko jest robione pod starą trylogię. Skoro Vader jest ważny później to w nowszych filmach też musi być ważny bo my wiemy że jest ważny. To nie powinno być robione w ten sposób. Anakin powinien być mniejszym czynnikiem w większej historii albo całe jego życie powinno być dogłębnie przeanalizowane. Niestety nie widzimy jego treningu ani jego przyjaźni z Obi-wanem. Dostajemy dziwną mieszankę tych dwóch stylów przez co wychodzi takie coś.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

Kiedy właśnie i w starej i w nowej trylogii zarówno Anakin jak i Vader pomimo swych mocy - są lekceważeni, tak czy inaczej. I za to lekceważenie Wybrańca, za ten saperski błąd jedna albo druga strona płaci zaebiscie wysoka cenę. Nie mówiąc o nim samym.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Właśnie w starej trylogi jest lekceważony ponieważ nie jest tak naprawde nikim wielkim. Jest pozostałością po starych czasach który musi słuchać Imperatora a nawet jest zmuszony podporządkować się niektórym wyższym oficerom Imperium. Vader przedstawiony w epizodzie III jest inny od tego w starej trylogii. W nowej nikt go nie lekceważy. Nie ma w jego otoczeniu osoby która życzyła by mu źle. Nawet Palpatine nie chce źle dla Anakina a jedynie jego kosztem chce osiągnąć własne korzyśći. Jedyną osobą która kogokolwiek lekceważy jest właśnie Anakin.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

Opinia Anakina na swój temat w kwestii posiadanej Mocy nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia. Gada że chce być najsilniejszym Jedi bo nie rozumie że już nim jest. Nie tylko najsilniejszym Jedi ale i najsilniejszą istotą żyjącą. Jako największe skupisko Mocy, musi być taki.
Po prostu tego do końca nie kuma.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Ale problemem jest właśnie to że nie powinien być żadnym wybrańcem. Nie wydawał się nim być w starej trylogii. Anakin stał się wybrańcem w nowych filmach bo był ważny dla nas. W starej trylogii był jedynie trybikiem w wielkiej historii a w nowej stał się pępkiem świata. Ciekawiej by było gdyby nie był nikim wielkim. Wtedy kuszenie ciemnej strony miałoby więcej sensu. Gdyby na przykład udało mu się coś osiągnąć dzięki ciemnej stronie aby potem za to zapłacić straszliwą cenę. A tak to jest Anakin który ma prawie wszystko, lecz chce mieć więcej. Ciemna strona nie zapewniła mu kompletnie nic więc całe jego poświęcenie poszło na marne. Ciemna strona nie dała mu potęgi a nawet go osłabiła i zdegradowała do zwykłego sługusa imperium.

ocenił(a) film na 10
Konradomorelo

I oczywiście że Yodago lekceważy. Bodajże przez żaden z 6 filmów nie wymówił nawet jego imienia. Nie przypominam sobie by zwrócił się do niego "Anakin". Zawsze jest to co najwyżej po nazwisku, albo młody, albo padawan, zawsze w stylu: "ten tam, no wiecie." To imię nie może mu nawet przejść przez gardło. Ta ignorancja i zacietrzewienie Yody w tym przypadku jest porażające. Nawet kiedy mówi:"Na wygnanie udać się muszę. Zawiodłem". To nie mówi o kogo chodzi ani nawet o co. Przez co nawet można się nie domyślić. A tu chodzi o to że Yoda za późno się skapnął że Wybraniec to faktycznie Wybraniec, od niego wszystko zależy. Zależy czy wygra Ciemność czy Jasność. Od tego dzieciaka którego skreślił na samym początku i wolał traktować jak powietrze. A którego wpuścił do Zakonu tylko dlatego że było to ostatnie życzenie Qui Gona...
Yoda pokapował że to jego zamknięte serce jest przyczyną całego upadku Anakina. Że gdyby mu je okazał, jak później zrobił to przy Luke'u, nie doszło by do Apokalipsy. Zrozumiał że trzeba było zmienić podejście, wyjść poza myślowe regułki których używał przez 900 lat jako Jedi.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

A właśnie i ten cały wybraniec. Kiedy powstała ta przepowiednia? Kto ją stworzył? No i dlaczego? Przecież Jedi twierdzą że Sithowie wygineli 1000 lat przed ep I. I znowu pojawia się problem robienia tych filmów od tyłu. Co z tego że Anakin niszczy Sith w VI epizodzie, nie trzeba od razu robić o tym przepowiedni. W VII części będzie kolejny Sith. I co z tego wynika? Że Anakin wcale nie jest wybrańcem ponieważ sithowie cały czas będą istnieć. Przez to że Lucas stara się połączyć te dwie trylogie robiąc jak najwięcej powiązań jedynie czyni te filmy gorszymi.

ocenił(a) film na 7
Konradomorelo

Przecież przywrócił równowagę Mocy, przyczynił się do tego że przy życiu pozostało dwóch Jedi i dwóch Sithów :P

ocenił(a) film na 7
Anthrax91

Tak ale w III filmie już nie mówili " Ten który przywruci równowagę Mocy" tylko "Ten który zniszczy Sith". Nawet Lucas sam powiedział że "Vader niszczy siebie i imperatora i siebie niszcząc sithów co dopełnia przepowiednie." A jeżeli mowa o pierwszej wersji to skoro Jedi zakładali że Sithowie wyginęli nie oznacza że ten który przywróci równowagę oznacza ten który doprowadzi do odnowienia się Sithów? Powinni go wtedy wyeliminować od razu.

ocenił(a) film na 7
Konradomorelo

przywróci*

użytkownik usunięty
Konradomorelo

Kto ma go w d? Prawie wszyscy - Watto go wykorzystywał, Jedi uwolnili go tylko dlatego bo widzieli w nim Wybrańca z przepowiedni i chcieli przywrócić równowagę Mocy na swoją modłę. Windu prawie traktował go jak podnóżek. Palpie cały czas nim manipulował i także wykorzystywał by dzięki niemu zdobyć władzę absolutną. A gdy tylko na horyzoncie pojawił się syn Wybrańca, który ma równie dużą Moc ale jest sprawniejszy fizycznie i młodszy, Palpie chciał się pozbyć Vadera.
Kenobi, próbował być dla niego przyjacielem ale gdzieś tam ciągle czuł obowiązek wobec Rady i Zakonu Jedi.

Jedynie matka i ukochana Padme nie wykorzystywały go, widziały w nim człowieka, coś z siebie dawały a nie tylko brały. Potem to samo dostał od syna.

Konradomorelo

Twierdzenie, że film nie prezentuje ze sobą żadnych wartości jest zupełnie nie na miejscu. Podpisuję się pod tym co napisała WhiteDemon:

"Że niby "Zemsta Sithów" nic sobą nie reprezentuje? Znów żart? Przecież to historia o tym co dręczy ludzkość od wieków, uniwersalna i ponadczasowa. Ale to trzeba chęci żeby to dostrzec, a nie obrażać się że główna postać ma taką ładną gębę...Tym bardziej że to też jest symbol który coś znaczy."

Ale ja bym się tutaj nie skupiał tak bardzo na Anakinie tylko na całym wydźwięku filmu, a właściwie całej trylogii. Ukazuje ona w fajny sposób to co na świecie dzieje się od pokoleń, czyli upadek demokracji i zastąpienie je totalitaryzmem. O ile stara trylogia miała dużo nawiązań do hitlerowskich niemiec czy po trosze do zsrr i była ukazaniem walki o wolny świat to nowa pokazuje schematy odpowiedzialne za upadek tego wolnego świata.

Pod przykrywką walki z jakimś zagrożeniem zewnętrznym lub wewnętrznym przywódcy narodów zgarniają coraz więcej władzy w swoje ręce wynosząc się na piedestał i zostając dyktatorami w sposób demokratyczny i niebudzący zastrzeżeń w społeczeństwie. Dopiero później ludzie zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak, ale jest już za późno na zmiany.

Tak było np w Rzymie gdzie pod pretekstem zewnętrznego zagrożenie ze strony barbarzyńców senat oddał pełnie władzy w ręce Cezarów, którzy w końcu doprowadzili do upadku imperium. Hmm coś jakby Gwiezdne wojny.

Podobnie było u Niemców w latach 30. Tym razem było to zagrożenie wewnętrzne - hordy żydów;) i zewnętrzne kryzys ekonomiczny co doprowadziło do przejęcia pełni władzy przez pana H. Co dalej było wszyscy wiemy.

Teraz w sumie też można znaleźć parę przykładów takich zagrożeń - np. w Rosji cały czas się straszy ludzi jakimiś złymi stworami, a to NATO albo Ukraina albo Czeczenia zawsze jest jakiś wróg dzięki któremu można dostać trochę więcej władzy i splendoru. UE też ledwie zipie bo się wszyscy boją dżihadystów, gejów itd.

W pierwszej trylogii GW jest to właśnie pokazane jak sprytny manipulant Palpatine krok po kroku przejmuje władze nad galaktyką i nie robi tego w jakiś drastyczny sposób robiąc rewoltę czy inny zamach stanu tylko krok po kroku, garstka po garstce wyrywa dla siebie pełnie władzy.

Anakin jest tylko pionkiem w tej grze - ważnym, ale tylko pionkiem. Jest ogrywany przez Palpatine bo jest młody i naiwny. Myśli, że dyktatura daje większe możliwości walki z wszelkimi zagrożeniami (o czym mówi Padme w II ep.) i spowoduje szybkie zakończenie wojny i nastanie pokoju. Czyli w sumie jego intencje nie są złe, po prostu gdzieś się po drodze gubi i przechodzi na Ciemną stronę. W zasadzie w starej trylogii nic się nie zmienia. Darth Vader dalej jest właściwie pionkiem Sidiusa i robi wszystko co on mu karze, ale cały czas ma wątpliwości i dlatego na koniec staje po stronie syna.

Podsumowując pierwsza trylogia ma jakiś przekaz i wg mnie nawet lepszy niż starsza bo pokazuje nam jak wyglądają pewne mechanizmy władzy i jej przejmowania. A także to, że nic nie trwa wiecznie. Dobro wygrywa ze złem, potem zło z dobrem i tak na okrągło.

ocenił(a) film na 7
siwrdz

No zgadzam się pod względem politycznym prezentuje sobą wiele. Ale właśnie jest nieco za dużo tej polityki przez co wiele osób uważa te filmy za złe. Mi osobiście polityka nie przeszkadza (nawet w VII mi jej nieco brakowało) ale było jej za dużo i w sumie nie była w wielu kwestiach wyjaśniona. Motywacje większości działań politycznych poznajemy dopiero w wojnach klonów i w expanded universe.

O polityce w tych filmach można gadać w nieskończoność co ja nawet lubię, ale większość osób nie przepada za polityką, albo nie chce mieć jej w takich ilościach w filmie o kosmicznych przygodach. Wolałbym, żeby to jednak wojny klonów zajęły się całą polityką a filmy właśnie samym Anakinem, który pomimo, że niby jest głównym bohaterem zostaje spychany na bok przez m.in politykę. No i też po za tym było w filmie wiele możliwości powstrzymania kanclerza np. zaprezentowanie w senacie nagrań z Imperatorem przeciągającym Anakina na ciemną stronę, ale to są jednak małe rzeczy, które aż tak bardzo nie wpływają na film jak początkowo sądziłem. Po prostu boli mnie to, że w przypadku nowej trylogii o tych wszystkich mało istotnych rzeczach można by zrobić kilku godzinną recenzję... a no racja- ktoś to już zrobił :)

ocenił(a) film na 7
Konradomorelo

Świetne są te recenzję Plinketta i jego specyficzny humor, zwłaszcza jeśli chodzi o "Mroczne Widmo i "Atak Klonów".
Czasem ciężko się z nim nie zgodzić, a czasem po prostu się czepia, wydaje mi się że w recenzji "Zemsty Sithów" czepialstwa jest najwięcej i troszkę spadł z formy. Do fanów raczej tego nie kieruj, to często zaślepiona grupa osób do której nie dociera jakakolwiek krytyka ich ukochanego filmu. Prędzej przypadnie do gustu osobom którzy nie przepadają za nową trylogią.

ocenił(a) film na 7
Anthrax91

Osobom które nie przepadają za nową trylogią nie ma sensu tego pokazywać bo oni już to wszystko wiedzą. Liczyłem po prostu na ciekawą dyskusje z fanami. Może któryś przedstawi mi jakieś porządne argumenty które sprawią że znowu będę lubił ten film. Im dużej myślę nad tymi filmami tym więcej bezsensownych rzeczy zauważam a nie chce jeszcze bardziej krzywdzić filmów z dzieciństwa. Dlatego liczę na tych którzy dają temu filmowi 10.

ocenił(a) film na 10
Anthrax91

Oj tam, jak się chce zawsze idzie pogadać;)

Nowa Trylogia nie jest absolutnie doskonała, ale podobnie jak nic na tym świecie, dajmy i Lucasowi prawo do małych wpadek...

Ps. Są tu byki potężne pod względem logicznym nie zaprzeczam. Największy:
1. Obi który wygrywa pojedynek z Vaderem? To po prostu niepoważne i nie miało pod względem logiki prawa się zdarzyć. Vader samą Mocą - a walczą tam również na Moc powinien roz...ć Obiego na części drobne. Ale nie robi tego. Bo Lucas musi zapakować Vadera w czarną puszkę. I tylko dlatego Obi wygrywa, dla ciągnięcia fabuły.
2. Dwaj Mistrzowie Jedi którzy stoją jak kołki gdy atakuje ich Sidious. No fakt, mają rację koledzy pod innym tematem, no stypa z tym.

Ale też Stara Trylogia ma byki logiczne. Z jakiej paki Vader nie wyczuwa w Mocy istnienia własnych dzieci? No. ku..żeszmać.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

1. W walce z Obi-Wanem Anakin popisał się ignorancją i wiarą w siebie typu "co to ja nie jestem!", myślał że jak przeszedł na Ciemną Stronę Mocy to teraz jest bóg wie kim, ta megalomania go zgubiła, już wtedy myślał nad pokonaniem Palpatina i stworzeniem swojego własnego Imperium. Mnie ta walka zawsze wydawała się logiczna, Obi-Wan przecież trenował Anakina od dziecka, musiał sobie zdawać sprawę co jego uczeń potrafi w walce i jeśli będzie taka potrzeba będzie go w stanie pokonać. Nie poleciał tam na misje samobójczą.
2. Gdyby tym "Mistrzom" Jedi dać trochę więcej czasu antenowego żeby pomachali trochę mieczami to od razu byłoby lepiej.

ocenił(a) film na 10
Anthrax91

1.Takie jest wyjaśnienie, niby, ale to taki naciągane jak gumki w starych gaciach. Lucas coś musiał wymyślić przecież^^. Obi nigdy nie pokonał nawet Dooku, a Vader był w tamtym momencie niewiarygodnie silny w Mocy. Wygrana Obiego to babol, ale konieczny.

ocenił(a) film na 10
WhiteDemon

Ale walka walce nie musi być równa. Obi może i przegrał z Dooku, ale był w końcu Mistrzem Jedi i jak wspomniał kolega wyżej znał Anakina. W sporcie też faworyci często przegrywają :) to, że masz Moc większą od innych nie znaczy, że stałeś się nieomylny. No i idąc tym tropem rozumowania, to skoro Windu pokonał w walce Sidiousa, to Yoda powinien to zrobić z zamkniętymi oczami, a przegrał :)

użytkownik usunięty
WhiteDemon

Nie, to nie jest babol konieczny. Po
1. jak już wspomniano wcześniej - walczył mistrz z uczniem.
2. walczyły ze sobą osoby, które bardzo dobrze się znały - swoje mocne jak i słabe strony.
3. walczyły ze sobą osoby, które były emocjonalnie ze sobą związane. Tą emocjonalność widać po obu stronach - u Kenobiego jak rozpaczliwie próbuje przemówić do rozumu swojemu przyjacielowi i bratu (na zasadzie: Anakinie skończ tą maskaradę, jest jeszcze czas by to naprawić coś uczynił, pomogę Ci bo kocham Cię jak brata rodzonego) . U Wybrańca - także widać próby przemawiania do rozumu ale oczywiście w inny sposób (tutaj jest raczej : Obi Wanie przyłącz się do mnie, nie chcę Cię zabić bo jesteś moim przyjacielem. Ale jak się nie przyłączysz to będę zmuszony to zrobić.). Obaj w sumie mieli racje w swoim dialogu: Obi mówiąc, że to Kanclerz jest zły i Anakin, że to Jedi są źli (tak z jego perspektywy byli źli ponieważ od dłuższego czasu zauważał w zakonie zanikającą pokorę - Jedi uważali się za niepokonanych, tych co wiedzą najlepiej a nie raz pokazano, że potrafili gardzić innymi istotami),
4. Kenobi w odróżnieniu od Wybrańca panował nad swoimi emocjami, mimo że te targały nim niesamowicie - co widać doskonale po grze aktorskiej obu panów (dlatego uważam, że dobrze się stało, iż Ewan i Hayden tak długo ćwiczyli ten pojedynek - mogli się skupić na przekazaniu emocji). Dopiero po skończonym pojedynku Kenobi pozwolił sobie na to by te emocje uszły i wykrzyczał Wybrańcowi co mu w duszy grało.
5. Wybraniec cały czas był niesamowicie pewny siebie, brakowało mu pokory w odróżnieniu od Kenobiego. Jego zadufanie w swoje możliwości, sprawiło iż nie potrafił realnie ocenić sytuacji.
Dlatego Kenobi wygrał - bo panował nad emocjami i był pełen pokory przez co potrafił ocenić sytuację, dodatkowo znał umiejętności swojego byłego ucznia, kompana w walce, przyjaciela.

ocenił(a) film na 10
Anthrax91

I VADER! Okej, Obi zwraca się do niego Anakin bo się przyzwyczaił. I Lucas tak daje dla zwiększenia tragizmu. Ale to co tam się bije na Mustafar z Kenobim to nie jest ŻADEN Anakin, no ludzie.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

"Obi zwraca się do niego Anakin bo się przyzwyczaił."

No właśnie, ja też się przyzwyczaiłem że jeszcze bez maski to Anakin, ale masz rację na Mustafar to już Darth Vader, tylko gdy myślę o Vaderze to przed oczami mam gościa zakutego w czarną puszkę.

ocenił(a) film na 10
Anthrax91

A widzisz;)

ocenił(a) film na 10
Anthrax91

Anakin umiera w momencie przejścia na Ciemną Stronę Mocy. Prawdziwą śmiercią Anakina Skywalkera jest moment złożenia przysięgi w gabinecie Kanclerza na Coruscant. Czego on sam nie był świadom. Nie wiedział co się z nim staje, że oddaje duszę, że jego dobroć zostaje zabrana. Sidious wciskał mu kit że CSM nie jest wcale taka zła. Co było podłym kłamstwem. CSM naznacza ścieżkę przeznaczenia na zawsze.
No, akurat tu był wyjątek, jak wiadomo^^.
Obi to tłumaczy Lukeowi w Powrocie Jedi. On nie kłamał mówiąc że "Vader zamordował twego ojca". Pod pewnym kątem Obi mówi prawdę.
W Vaderze zostaje zaledwie okruszynka, maleńka i nieistotna cząstka duszy Anakina. Ta cząstka dobroci i miłości która jakimś cudem ostała się w Wybrańcu. (Choć nie powinna, ale Wybraniec to wyjątek od wszelkich reguł.) Cząsteczka której wystarczy zrozumienie i współczucie ze strony syna Luke'a, a potem niemożność zniesienia widoku cierpienia swego dziecka by się obudzić i żeby cały Duch Anakina "zmartwychwstał".
Dlatego widząc Ducha Anakina w Mocy widzimy młodą osobę, Skywalker wygląda tak jak wyglądał przed przysięgą CSM. Co znaczy że umarł wtedy tak naprawdę. Kurde trochę to skomplikowane^^.

ocenił(a) film na 7
WhiteDemon

Ale to zależy jak interpretujemy te duchy. Jeżeli jest to coś co widzi tylko Luke to nawet by nie poznał że to jego ojciec. A dusza Anakina ożyła chwilę przed jego śmiercią więć teoretycznie powinien się pokazać jako Vader bez zbroi. Ale to już jest czepialstwo

WhiteDemon

Jeśli można o coś dopytać: Na czym polega właściwie ta śmierć Anakina? Obejrzałam film, czytałam książkę i szczerze mówiąc naprawdę nie widzę, żeby od jakiegoś momentu stał się on "innym człowiekiem". Rozumiem, że tak miało być w zamyśle twórców...ale trudno mi zinterpretować to w ten sposób. Właściwie od początku tej części miałam wrażenie, że jest on zdolny do tego co zrobił w finale (atak na adeptów Jedi etc.) pozostając nadal Anakinem tj sobą,
Nie przepadam za tą postacią i szczerze mówiąc nie wiem jeszcze na czym polega fenomen jej popularności...ale od początku. Wg mnie względnie stale cechy Anakina to m.in duża emocjonalność, impulsywność, ograniczony altruizm tj. był w stanie poświęcić własne życie dla tych których kochał, ambicja, "psia" lojalność wobec najbliższych, brak zainteresowania polityką (w książce zdaje się kanclerz wypomina mu, że próbował go czegoś w tym względzie nauczyć w młodości ale Anakin olał sprawę :D ) poza tym potrzeba "bycia zauważonym"/ docenionym. Jego słabości to oczywiście miłość do najbliższych i chęć ratowania ich za wszelką cenę oraz nie radzenie sobie z własnymi emocjami (np strachem). Jeśli kanclerz dowiedział się od niego jak zmasakrował w zemście po śmierci matki mieszkańców tej planety której nazwy teraz nie pamiętam ;)...i że zjadało go poczucie winy za to że jej nie uratował, wystarczyło podesłac mu myśl o utracie kolejnej najbliższej osoby, żeby Anakin zaczął świrować. Wyznaczenie go na przedstawiciela kanclerza też było sprytnym posunięciem. Można było przewidzieć, że Jedi będą chcieli wykorzystać tę znajomość i każą mu donosić na kanclerza...czyli każą mu być nielojalnym, czyli ich decyzja de facto odsunie Anakina od Jedi i straci on do nich zaufanie. Poza tym kanclerz starał się (w książce) zasugerować, że Padme i Obiego coś łączy :D....czyli znów podsycanie emocji, zazdrości, strachu etc.
Wszystkie te machinacje koniec końców doprowadziły do tego, że Anakin poczuł się "zdradzony" przez Jedi. Poza tym - on nie radził sobie z emocjami, a Jedi jak pamiętam po prostu blokowali w sobie pewne uczucia natomiast Sithowie "akceptowali" je tj. w książce jest taki moment, gdzie kanclerz radzi mu by nauczył się obserwować z dystansu swoje przeżycia - "z góry" (dziwne, że Anakin sam na to nie wpadł)....to oczywiście wymagało skoncentrowania się na sobie czyli pozyskiwanie mocy w inny sposób. (jak pamiętam Jedi mieli nie medytować "zaglądając do swojego wnętrza" co oczywiście nie mogło wyjść na dobre komuś kto miał w sobie taki zamęt i sam nie wiedział czego chce. Ostatnia sprawa - Jedi mieli się pogodzić ze stratą najbliższych, nie przywiązywać - czyli coś co było dla Anakina nieosiągalne.

Tak więc ja interpretuję to w ten sposób, że jedyna różnica między Anakinem po "jasnej stronie" i tym po "ciemnej" jest taka, że pozyskiwał tę moc w inny sposób. Natomiast pozostał lojalny wobec tych samych osób co wcześniej - padme i kanclerza . Padme kochał i dopóki ona żyła, mógł kombinować jak obalić Palpatine...ale kiedy ją stracił to kanclerz był jedyną osobą jaka mu została, więc nie było sensu knuć za jego plecami. (aż do pojawienia się jego syna Luke`a w ostatniej części) . Naprawdę nie widzę, gdzie ta "śmierć" bohatera/ czy też drastyczna wewnętrzna przemiana. Polityką się nie interesował więc nie miało to chyba dla niego znaczenia czy żyje w republice czy w imperium (?) ...poza tym, co do tych dzieci w świątyni - przecież Jedi wierzyli, że przechodzą w jakieś lepsze miejsce po śmierci (?) łączą się z mocą? (nie pamiętam dokładnie). W każdym razie Anakin nawet pytał Obiego w książce o tę kwestię, dlaczego w ogóle kogoś ratują i nie pozwolą wszystkim umrzeć, skoro po śmierci jest im tak dobrze.

ocenił(a) film na 7
KotArystokrata

Pisałem już o tym wcześniej. Anakin nie jest tu przedstawiony nie jako dobry rycerz skuszony przez zło. Od początku jest kreowany na buca żądnego władzy. Dlatego nie mamy jak się z nim utożsamić. A jeżeli chodzi o jego zainteresowanie polityką to w filmie go to obchodziło :-). A i jeszcze jedno- posłanie Anakina do szpiegowania kanclerza było najgłupszą decyzją rady. Scene wcześniej mówili o tym że nie mogą łączyć Anakina i kanclerza a zaraz go do niego wysyłają.

Konradomorelo

W dużej mierze muszę się zgodzić...chociaż z małym zastrzeżeniem. White Demon polecił mi przeczytanie książki "Zemsta Sithów" i rzeczywiście jest ona dużo bardziej spójna. To co dzieje się z Anakinem w książce jest dużo bardziej logiczne niż to co widzimy w filmie. W książce, właściwie większośc wpadek Anakina wynika z tej słabości jaką jest obsesyjna miłość do Padme i chęć jej ocalenia. Wg wersji książkowej:
1. Nie zależało mu na zdobyciu tytułu mistrza w radzie dla samej "władzy"/ zaszczytu. Chodziło o to, że z tytułem mistrza miałby dostęp do biblioteki Jedi z jakimiś "tajnymi" zbiorami, gdzie miał nadzieję znaleźć metodę na uratowanie życia żonie. Dlatego w książce strasznie się wkurzył z powodu decyzji rady.
2. Chciał zakończyć wojnę i "przywrócić pokój", to była dla niego również super ważna sprawa (stąd w filmie kanclerz po wydaniu mu rozkazów mówi mniej więcej "pozbądź się tych i tych i przywrócisz pokój"
3. Sprawa super ważna - On miał straszny dylemat w związku ze ślubem z Padme. Gdyby przyznał, że są razem wywaliliby go z zakonu i nie byłby dużej Jedi. Opuszczenie jej nie wchodziło w grę. Kanclerz wykorzystał oczywiście jego dylemat, argument był taki, że on już od dawna wie o ich związku i "popatrz ja to wiem i akceptuję, chętnie przyjmę cię na ucznia" a Jedi gdyby wiedzieli kazaliby ci się wyrzec ukochanej osoby.
4. Nie nadawał się od początku na Jedi, jego osobowość kompletnie nie pasowała do wyznawanej przez nich filozofii...
5. Osobiście nie odniosłam wrażenia, że jest on " żądnym władzy bucem " jak napisałeś. Raczej jest zagubiony, niedojrzały i przerosła go sytuacja. Poczucie winy po śmierci matki nie pozwala mu na popełnienie kolejnego błędu i zaryzykowanie życia kolejnej osoby, ergo decyduje (nawet już po ujawnieniu się kanclerza jako Sitha), że choćby miał zaprzepaścić własne życie, to znajdzie sposób by uratować żonę.
6. To że w ksiażce nie ma on większego rozeznania w tym jak postępują politycy etc. i nawet kanclerz mu to wypomina, wyjaśnia w jakiś sposób, dlaczego tak późno przejrzał grę kanclerza i tak łatwo było mu wmawiać niektóre rzeczy.
7. Ostatnie - Śmierć Windu, wg książki on nie zaatakował Windu tylko dlatego, że zabicie kanclerza bez procesu było wbrew zasadom.On potrzebował informacji od kanclerza jak uratować Padme, wiedział, że od Jedi ich nie dostatnie i Palpatine był jedyną szansą....Dlatego nie chciał dopuścić do jego śmierci.
----Tak jak wcześniej gdzieś pisałam, w filmie źle rozłożono akcenty, nie ma tam jasnej struktury, a wiele decyzji pozbawiono racjonalnego uzasadnienia.

KotArystokrata

^ Ale oczywiście zgadzam się, że biorąc pod uwagę sam film można odnieść wrażenie, że Anakinowi zależy głównie na zaszczytach....
nawet ja odniosłam takie wrażenie. Trudno też utożsamiać się z tą postacią (Ach te emoooocje i brak racjonalnego działania) :D Cóż, trudno. Po prostu zmarnowany potencjał na interesującą historię

ocenił(a) film na 10
KotArystokrata

Znaczy ja nie rozumiem jak można się dziwić że on jest jaki jest. Przeżył w życiu mnóstwo cierpienia. Od urodzenia jest niewolnikiem, który nie miał prawa się odezwać. Przychodzi do Zakonu również zawsze każą mu się zamknąć, ledwo otworzy usta. Jest karcony nie tylko za wyrażenie swego zdania, jeśli jest inne z podręcznikiem Jedi,ale też za każdą "nie taką" myśl czy uczucie. Koleś całe życie jest tak naprawdę czyimś niewolnikiem. Ciągle go szamocą pomiędzy poczuciem że jest nikim, albo że jest wszystkim.

WhiteDemon

Ja się nie dziwię i jak dla mnie on się wcale jakoś dramatycznie nie zmienia. Jeśli nie godził się na posłuszeństwo i szukał "wyzwolenia" w mocy to Sithowie byli od początku najlepszym wyborem, bo oni zdaje się to właśnie oferowali.

ocenił(a) film na 10
KotArystokrata

On nie szukał wyzwolenia. On rozpaczliwie szukał pomocy. Szukał jej u Yody, u Strażnika Światła, nie dostał nic oprócz "miłosiernej i mądrej" regułki z Podręcznika. Yoda był zbyt tępy by zrozumieć że Anakin nie może się zgodzić na śmierć 27 letniej zdrowej żony. Nikt normalny nie pogodzi się z wyrokiem ukochanej osoby bez walki. Jeśli jest nadzieja. A Yoda mu jej nie dał. To tak jakby komuś w rodzinie ktoś młody zachorował na raka i wiadomo że ma małe szanse. To co, mamy prawo się poddać? Mamy pójść za radą Yody?
Yoda nie zna przywiązania. Nigdy nie był zakochany, tak ja k mówił Anakin. On uczy tego co uczył się przez setki lat od innych Jedi. Inni Jedi trafiajądo Zakonu mając 6 miesięcy, najwyżej. Nie znają rodziny, rodziców. Tępi się przejawy niesubordynacji, własnej inicjatywy. Tępi się możliwość wyboru, nawet samodzilenego myślenia. Anakin zdążył się jednak przywiązać do matki przez 9 lat, zakochać w Padme. Rada Yody o nieprzywiązywaniu się nic mu nie daje, Jest za póżno.

WhiteDemon

ależ właśnie potwierdziłaś tylko, że on szukał wyzwolenia. Tzn. dzięki mocy chciał być panem własnego losu i niejako zmienić przeznaczenie innych (uratowanie Padme). Nie chciał być niewolnikiem mocy tj. nie mieć na nią żadnego wpływu. Nie godził się też na ślepe posłuszeństwo wobec reguł zakonu (ratowanie przyjaciela, ślub z Padme i wiele innych)

ocenił(a) film na 10
KotArystokrata

Ale on miał cały czas wpływ na Moc. Wybraniec prawie cały czas wpływa na Moc, nawet nie mając o tym pojęcia.
Bo gdyby miał o tym pojęcie, to co innego.
Nie tylko jego sny to przepowiednie, nie tylko wizje ale też czyny, myśli i słowa kreują rzeczywistość. Jak przystało na starwarsowego Jezusa;)

WhiteDemon

ale dopóki był Jedi nie mógł jej świadomie kontrolować i wykorzystywać do własnych egoistycznych celów ...(np. uratowania ukochanej kobiety. można dyskutować na ile jest to egoistyczne ) (odnoszę się tylko do tego co przeczytałam w książce)